Wojciech Smarzowski, reżyser odpowiedzialny za "Wesele" i "Dom zły", skrócił nieco czas oczekiwania na swoje kolejne dzieło, pierwszy raz sięgając po cudzy scenariusz. I jeśli myślicie, że wyszła z tego historia nieco mniej mroczna i dołująca, nieco mniej brutalna i traumatyczna, to grubo się mylicie. Bo poprzednie filmy Smarzowskiego w porównaniu z dramatem post-wojennym zatytułowanym "Róża", są jak dobranocki i Teletubisie.