Ten człowiek nie ma wstydu i dlatego jest taki dobry w tym co robi

Ten człowiek nie ma wstydu i dlatego jest taki dobry w tym co robi
Źródło zdjęć: © AP

03.08.2012 | aktual.: 22.03.2017 16:03

Gdyby nie on "Kac Vegas" byłby przewidywalną męską komedią o trzech przystojniakach w mieście grzechu.

Gdyby nie on "Kac Vegas" byłby przewidywalną męską komedią o trzech przystojniakach w mieście grzechu. Grany przez niego Alan (albo Gruby Jezus, jak nazywa go policjant) rozsadza tę paczkę od środka. To on podaje przyjaciołom tabletkę gwałtu. A później prowokuje większość gagów i zwariowanych pomysłów. I bierze udział w najbardziej obrzydliwym z nich, ukrytym na zdjęciach wyświetlanych podczas napisów końcowych.

Dzięki tej roli Zach Galifianakis jest dziś chyba najbardziej charakterystycznym komikiem w Hollywood. Ale fani amerykańskiej komedii znali go od wielu lat.

Naprawdę nazywa się Zachary (stąd Zach) Knight Galifianakis i urodził się 1 października 1969 roku w Karolinie Północnej (tak, ma już 43 lata!). Skomplikowane nazwisko, trudne do wypowiedzenia nie tylko dla Polaków ale i Amerykanów, zawdzięcza pochodzącej z Krety rodzinie ojca. W jego żyłach krąży też mieszana krew szkocko-irlandzka, którą odziedziczył po matce. Co ciekawe ten zwariowany i bezczelny komik wychował się w otoczeniu osób jak najbardziej poważnych - jego wuj Nick był nawet kongresmenem (wybranym z ramienia Partii Demokratycznej).

1 / 9

Rozkręcał się powoli

Obraz

Kariera aktora rozkręcała się powoli. Po tym jak zrezygnował z wyższego wykształcenia i porzucił North Carolina State University przeniósł się do Nowego Jorku, by występować na scenie. Połowa lat 90. wydawała się wymarzonym momentem dla kogoś takiego jak on - po boomie komediowym lat 80. w każdym mieście Ameryki mnóstwo było barów proponujących odwiedzającym występy komików (tak zwanych stand-up comedian), Galifianakisowi wydawało się więc, że wystarczy, że wejdzie do baru i zacznie opowiadać dowcipy. Szybko przekonał się, że nie jest to takie proste.

"Swój pierwszy występ zaliczyłem na zapleczu baru z hamburgerami Hamburger Harry's na Time Square" - wspominał w wywiadzie dla "The New York Times". "Jak tylko zszedłem ze sceny wiedziałem, że to jest właśnie to, co chcę robić. Choć oczywiście kolejnych 35 moich występów było absolutnie okropnych".

Wtedy też nauczył się, że najśmieszniejsze dowcipy biorą się z upokorzenia. "Dawałem występy gdzie się dało, czasami dosłownie stojąc na krzesłach barowych i przekrzykując mecz hokejowy. Nikt w barze mnie nie słuchał, musiałem być głośniejszy niż telewizor, by ludzie w ogóle zwrócili na mnie uwagę".

2 / 9

Luzak i palacz marihuany

Obraz

Pierwszą rolę w telewizji otrzymał w 1995 roku. Grał postać epizodyczną w zapomnianym dziś serialu komediowym "Boston Common", żartującym z życia uczniowskiego. Z początku produkcja cieszyła się sporą popularnością i była chętnie oglądana, ale zabiła ją stacja NBC zmieniając czas projekcji na niedzielę. Ostatecznie wyprodukowano tylko dwa sezony (32 odcinki). Kogo w takiej produkcji mógł grać Galifianakis? Oczywiście szkolnego luzaka i palacza marihuany, wiecznie zawieszonego Deuce'a.

Praca przy serialu nie była spełnieniem marzeń aktora, ale pozwoliła mu wyrobić znajomości. Dzięki niej (i ciągłym występom w barach) poznał między innymi Sarah Silverman, byłą partnerkę Jimmy'ego Kimmela, uważaną dziś za najśmieszniejszą kobietę Ameryki. Załapał się także do ekipy słynnego programu "Saturday Night Live" - pracował jako wymyślacz dowcipów, pewnie nie przewidywał wtedy, że kiedyś będzie zapraszaną do programu gwiazdą.

3 / 9

Jego poczucie humoru

Obraz

Poczucie humoru Zacha Galifianakisa już wtedy było bardzo specyficzne. W internecie znaleźć można nagrania z jego występów. Często polegały one na wygłaszaniu niekończących się, bardzo upokarzających monologów o wszystkich porażkach życiowych aktora. By je urozmaicić Galifianakis siedział przy pianinie i co pewien czas naciskał klawisze udając, że jego występ to artystyczny performance.

Bezkompromisowość tych występów spodobała się producentom stacji VH1, którzy zaproponowali komiksowi własny program. Emitowany późno w nocy "Late World with Zach" wytrzymał na antenie tylko kilka tygodni, ale wystarczyło to, by Galifianakisa poznała szersza publiczność. O tym, że poziom żartów się nie zmienił, niech was przekona fakt, że przy produkcji programu pracowała między innymi Silverman, a w jednym ze swoich występów przeprowadzała prześmiewczy wywiad z lekarzem wychwalającym zabieg rekonstrukcji pochwy.

4 / 9

Porażkę przekuł w sukces

Obraz
© AP

Jak aktor tłumaczy dziś porażkę swojego programu? W cytowanym już artykule "The New York Times" mówi: "VH1 dało mi listę artystów (byli na niej Cher, Nickelback i inne popularne wtedy gwiazdy), z których nie mogłem dowcipkować. Kiedy to zobaczyłem, po prostu wiedziałem, że nie wytrwam tam długo". A po chwili przyznaje z rozbrajającą szczerością: "Ale może to mieć także coś wspólnego z faktem, że jadłem wtedy mnóstwo ciasteczek z marihuaną". Ostatecznie chyba nie załamał się utratą programu - w ostatnim odcinku cała ekipa urządziła sobie imprezę z okazji… zamknięcia ich własnego show.

Pomimo porażki "Late World" Galifianakis nie chciał się zmienić i kontynuował dowcipkowanie w bardzo złym guście. Zaangażował się chociażby w produkowany przez Comedy Central serial "Dog Bites Man", w którym udawał dziennikarza. Wraz z ekipą zagadywał znane osoby, by wmanewrować je w absurdalne sytuacje.

I trzeba przyznać, że zdarzały mu się piękne szarże - w jednym z odcinków poprosił Mike'a Huckabee, ówczesnego kandydata w republikańskich prawyborach, by podpisał petycję o wypuszczenie jego matki z więzienia. Miała zostać skazana za porażenie prądem psa, gdyż sama wydzielała kocie feromony i po prostu nie mogła się ze zwierzakiem dogadać. Z początku Huckabee chętnie pozuje do kamery, ale im dłużej słucha Galifianakisa tym głupszą ma minę.

5 / 9

Galifianakis jako zraniona kobieta

Obraz

Był rok 2005, kariera Zacha Galifianakisa trwała już niemal 10 lat, zaczął więc być rozpoznawalny w branży. Na tyle, że do swojego teledysku zwerbowała go piosenkarka Fiona Apple. Galifianakis wystąpił w klipie do jej piosenki "Not About Love", ale oczywiście nie byłby sobą, gdyby był to po prostu zwykły filmik z muzyką, jakich pełno w telewizji i internecie.

Komik zakpił ze swojej niewyjściowej aparycji i wcielił się w zranionego wrażliwca. To on śpiewa delikatnym głosem piosenkarki, leżąc w łóżku pod kołdrą i udając zranioną, samotną, kobietę, która wyznaje: "This is not about love | 'Cause I am not in love | In fact i cant stop falling out | I miss that stupid ache" ("To nie jest o miłości | Bo nie jestem zakochana | W rzeczywistości nie mogę przestać się odkochiwać | Tęsknie za tym głupim bólem").

Pomysł ze zmyślonym teledyskiem bardzo spodobał się innemu muzykowi - raperowi Kanye'mu Westowi. Występ Galifianakisa w klipie do piosenki "Can't Tell Me Nothing" to być może kilka najśmieszniejszych minut telewizji pierwszej dekady XXI wieku. Biały, gruby i zarośnięty komik ze śmiertelną powagą udaje, że śpiewa gangsterski tekst Westa. W międzyczasie jeździ na traktorze, bawi się piłą spalinową, a w tle tańczą niewinne dziewczęta w niebieskich spódniczkach (całkowite przeciwieństwo tancerek z typowych hip-hopowych teledysków).

6 / 9

Twarde warunki

Obraz

Co ciekawe West, jedna z najbardziej wpływowych postaci amerykańskiego show biznesu, tak mocno wierzył w talent Galifianakisa, że zgodził się na niecodzienne warunki. Komik zażądał bowiem całkowitej swobody twórczej i oznajmił, że Kanye będzie mógł obejrzeć teledysk dopiero, jak skończą nad nim pracę. "To najlepszy teledysk jaki kiedykolwiek zrobiłem" miał powiedzieć raper gdy ujrzał ubranego w farmerskie ciuchy białasa wygrażającego z siedzenia wielkiej kosiarki do słów czarnego rapera.

Ale zdarzały mu się także poważne występy. Galifianakis zagrał chociażby drugoplanową rolę w świetnym filmie "Into the Wild" ("Wszystko za życie") Seana Penna - sentymentalnej historii o chłopaku, który porzuca społeczeństwo i jego zasady i rusza na Alaskę, by tam wieść proste życie.

7 / 9

Z wielkim kokiem z lat 50.

Obraz

Nawet odwalając fuchę Galifianakis potrafi świetnie się bawić. W 2008 roku zgodził się na przykład wziąć udział w kampanii marketingowej popularnej wódki Absolut. Ale i tym razem nie chciał, by były to po prostu zwykłe reklamy. Zamiast tego stworzył wraz z Timem Heideckerem i Ericiem Wareheimem serię krótkich, prześmiewczych filmików, w których wcielali się w zniewieściałych facetów popijających wódkę z kieliszków do martini i dyskutujących na temat podrażnień miejsc intymnych.

Sam Galifianakis - brodaty, ale i ucharakteryzowany na kobietę, z wielkim kokiem z lat 50. na głowie - zagrał postać z problemami emocjonalnymi, cierpiącą na napady szału. Jeden z filmików kończy się udawaną awanturą na planie. Aktorzy zdejmują peruki, mówią wprost do kamery i wyzywają się wykorzystując swoje prawdziwe nazwiska.

Granicę przekracza też regularnie w programie "Between Two Ferns" - realizowanej na zlecenie serwisu Funny or Die produkcji, w której Galifianakis przeprowadza wywiady z największymi gwiazdami Hollywood. Jego specjalnością są krępujące pytania o życie intymne i propozycje randkowe składane pięknym aktorkom. Program wciąż jest produkowany, a na pytania komika odpowiadali już chociażby Charlize Theron, Sean Penn i Bruce Willis. Temu ostatniemu udawany dziennikarz na początku programu zabiera papierosa i gasi w doniczce, a następnie pyta: "Które dziecko jest twoim ulubionym? Ashton?" (chodzi o Ashtona Kutcher, młodego męża Demi Moore, byłej żony Willisa). A po chwili dorzuca od niechcenia: "Gdzie trzymasz swoje Oskary", wiedząc doskonale, że gwiazdor żadnego nie dostał.

8 / 9

A później przyszedł wielki sukces...

Obraz
© Warner Bros.

A później przyszedł wielki sukces "Kac Vegas"(2009 rok) - prześmieszna komedia o trzech kumplach, którzy zapili na wieczorze kawalerskim i zgubili pana młodego. Galifianakis nie mógł oczywiście zagrać nikogo normalnego, wcielił się więc w Alana. To dziwak i zboczeniec. W pewnym momencie przyznaje się, że ma sądowy zakaz zbliżania się do szkół. Jest także wyraźnie zainteresowany kobietami dużo starszymi od siebie. Nosi śmieszną bieliznę i w zasadzie nikt w ekipie go nie lubi - na wyjazd do Las Vegas załapał się tylko dlatego, że należy do rodziny.

To jednak on jest najśmieszniejszą postacią. Swoim nieprzystosowaniem obnaża pozerstwo pozostałych bohaterów. A przy okazji mówi całkiem dużo prawdy o przyjaźni - Alan nie staje się przystępniejszy, ale pozostali bohaterowie akceptują go takim, jaki jest. Nawet mimo tego, że wciąż pakuje ich w coraz większe kłopoty.

Film był swego czasu wielkim hollywoodzkim zaskoczeniem. Zrealizowany za marne 35 milionów dolarów przyniósł astronomiczne zyski (prawie 500 milionów dolarów) i został najlepiej zarabiająca komedią dla dorosłych. Produkcja zrobiła gwiazdę nie tylko z Galifianakisa, ale też z partnerującego mu Bradleya Coopera. Nic więc dziwnego, że powstała część druga (zarobiła niemal 600 milionów dolarów) i zapowiedziana została trzecia.

9 / 9

Jak zaszokuje nas w przyszłości?

Obraz
© Warner Bros.

Ale sukces nie zmienił Galifianakisowi, pozwolił mu za to działać na zupełnie innym poziomie. Jego dowcipy nie są już niszowe, nie musi chować się po telewizjach kablowych i barach z komikami. Ma dostęp do największych stacji telewizyjnych, wytwórni filmowych i gwiazd.

Wykorzystał go w październiku 2010 roku, gdy będąc gościem talk show "Real Time with Bill Maher" zaczął nawoływać do otwartego mówienia na temat legalizacji marihuany. By poprzeć swoje słowa wyciągnął z kieszeni skręta i zapalił go na wizji. Prowadzący zarzekał się później, że nie były to prawdziwe narkotyki, ale znając Galifianakisa, trudno wierzyć w jego słowa.

O komiku było też głośno, gdy na potrzeby skeczu zgolił swoją słynna brodę. Wszystko odbyło się w programie "Saturday Night Live", do którego pisał kiedyś skecze. Aktor miał zagrać podwójną rolę, więc w trakcie przerwy na piosenkę wskoczył za kulisy i zgolił się maszynką. Później, by znów wystąpić jako on sam, założył sztuczny zarost.

Jak zaszokuje nas w przyszłości? Trudno powiedzieć, ale na pewno warto obserwować jego karierę.
(tp/ws/mn)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (21)