The Sam Rockwell Show

W studiu telewizyjnym nagrywany jest nowy teleturniej. Siedzi w nim trzech starszych mężczyzn. Każdy z nich ma opowiedzieć o swoim życiu. Ten, który po skończeniu historii, nie strzeli do siebie, wygrywa. Jednym z uczestników dziwacznego teleturnieju jest Chuck Barris. Czy ma, czego żałować? Czy jego życie było aż tak nieudane? Na te pytania można znaleźć odpowiedź w znakomitym debiucie reżyserskim George'a Clooney'a zatytułowanym Niebezpieczny umysł.

04.12.2006 18:07

Akcja filmu ma miejsce na przestrzeni kilkudziesięciu lat - od lat czterdziestych do osiemdziesiątych poprzedniego stulecia. Obserwujemy początki kariery Barrisa w telewizji. Najpierw Chuck oprowadza wycieczki po siedzibie jednej z największych stacji telewizyjnych. Powoli wspina się po szczeblach kariery. Nie wie jeszcze, że jego pomysły na zawsze odmienią wizerunek telewizji, która odtąd będzie sięgać po coraz ostrzejsze środki w walce o widza. Dziś robi to za pomocą reality-show, za czasów Barrisa rolę taniej i pustej rozrywki dla mas odgrywały teleturnieje. To właśnie Barris wymyślił The Dating Game, znany u nas pod nazwą Randka w ciemno oraz kilka innych. W tym The Gong Show, którego pomysł korzystał z tego, jak mówił pomysłodawca, że ludzie zrobią wszystko, aby ich pokazano w telewizji.

Sam Barris przyznaje, że jest odpowiedzialny za zatrucie współczesnej telewizji ogłupiającą infantylną rozrywką. Mimochodem dodaje, że zabił 32 osoby. I bynajmniej nie byli to widzowie jego programów, ale wrogowie Ameryki. Gdy Chuck został producentem telewizyjnym, Jim Byrd podający się za agenta CIA, zwerbał go w szeregi Agencji jako wolnego strzelca. W dzień Barris nadzoruje powstawanie kolejnych odcinków swoich teleturniejów, po godzinach zabija terrorystów i gangsterów.

Scenariusz do filmu, na podstawie autobiografii Barrisa, napisał Charlie Kaufman (Być jak John Malkovich, Adaptacja)
, jeden z najlepszych scenarzystów w Hollywood. Oglądając Niebezpieczny umysł przekonać się można o słuszności tej opinii. Akcja filmu jest wartka i spójna, nie rozłazi się na niepotrzebne i niedokończone wątki poboczne. Kaufman doskonale podchwycił lekko ironiczny ton, w którym opowiada o sobie Barris. Należy w tym miejscu dodać, że książka Barrisa jest nieautoryzowaną biografią i nie wiadomo, w którym miejscu prawdę zaczyna zastępować fikcja.
Widać to w sferze obrazu. Scenariusz sfotografowany przez Newtona Thomasa Sigela (X-men, X-Men 2)
pozwala domyślać się, że niektóre fragmenty opowieści Barrisa, nie są prawdziwe.
Rozmazane, zamglone kontury postaci i przedmiotów, kadry przypominające komiksowe rysunki, dodają opowieści trochę magii, tak charakterystycznej dla wspomnień z dzieciństwa i młodości. Znakomite kadrowanie, zabawa światłem i cieniem oraz kolorami jest w nie mniejszym stopniu atrakcyjna, co opowieść o życiu Barrisa.

Jednak największą zaletą filmu jest kreacja Sama Rockwella. Ten mało dotąd znany aktor (ostatnio mogliśmy oglądać go w chronologicznie późniejszych Naciągaczach)
gra rewelacyjnie. Jest niesamowicie energetyczny, przykuwa uwagę w każdej scenie, w której się pojawia. Dawno nie oglądałam tak dobrej, złożonej roli w filmie amerykańskim. Jeszcze długo po wyjściu z kina słyszałam śmiech Rockwella i widziałam jego charakterystyczny, głupkowaty uśmiech. George Clooney powierzając mu rolę Barrisa trafił w dziesiątkę. Rockwell przyćmiewa swoją grą resztę obsady. A ta jest doborowa: Drew Barrymore, Julia Roberts, George Clooney. Wszyscy oni bledną, nikną, gdy w kadrze pojawia się Rockwell. Niebezpieczny umysł to film jednego aktora. Jako ciekawostkę można dodać, że w filmie pojawia się
Chuck Barris. A także dwóch wielkich amerykańskich gwiazdorów. Jakich - zobaczycie sami.

George Clooney zaskakuje w nowej roli - reżysera. I jest to bardzo miłe zaskoczenie. Clooney wybiera coraz lepsze i ciekawsze role, a i debiutu po drugiej stronie kamery można tylko pozazdrościć. Widać, że nawet w Hollywood można robić kino ciekawe, trochę ambitne, nawet jeśli opowiada się historię producenta telewizyjnego.
Zdecydowanie polecam Niebezpieczny umysł. Naprawdę warto wydać 20 zł na bilet do kina.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)