Tomasz Oświeciński: gwiazdy czują przed nim respekt
18.03.2016 | aktual.: 22.03.2017 09:03
Marzy by wyjść z szufladki
Śmieje się, że gwiazdy czują przed nim respekt. Zresztą nie tylko one. Przyzwyczaił się już do tego, że często wzbudza strach albo przynajmniej sprawia, że ludzie w jego otoczeniu czują się niekomfortowo.
A niesłusznie – bo choć Tomasz Oświeciński może i wygląda na „karka”, w rzeczywistości jest spokojnym facetem, w dodatku skończonym dżentelmenem, który nade wszystko ceni sobie życie rodzinne.
href="http://film.wp.pl/tomasz-oswiecinski-gwiazdy-czuja-przed-nim-respekt-6025225304102017g">CZYTAJ DALEJ >>>
Lubił się bić
Sportem zainteresował się ponad dwadzieścia lat temu, jeszcze jako niesforny uczeń podstawówki. Przyznaje, że zawsze był rozrabiaką, rozpierała go energia.
I często rozładowywał ją, piorąc się z kolegami. Śmiał się, że w bójki wdawał się wszędzie, na szkolnym korytarzy, przydomowym podwórku czy na ulicy.
Widząc to, rodzice zapisali go na zajęcia judo. Okazało się, że był to strzał w dziesiątkę.
Wypatrzono go na bramce
Po szkole Tomasz Oświeciński został ochroniarzem w jednej z dyskotek – ze względu na swoje warunki fizyczne budził prawdziwy respekt i mało kto odważył się mu podskoczyć.
Wyboru nie żałował, bo dzięki temu udało mu się trafić do filmu.
- Kiedyś, gdy byłem w dyskotece na bramce, ktoś do mnie podszedł i zapytał: „Czy mógłbyś u mnie zagrać gangstera?” - śmiał się.
Wyjść z szufladki
Oświeciński nie kryje, że granie sprawia mu ogromną przyjemność, choć nieco martwi go, że jest postrzegany głównie przez pryzmat swojego wyglądu.
- Zawsze niestety porywam, wymuszam, takie rzeczy mam do zagrania – mówił z żalem, dodając, że ludzie często go się boją.
Nierzadko spotykał się z mało przyjemnymi komentarzami pod swoim adresem, nazywano go „karkiem” i sugerowano, że skoro jest taki umięśniony, to z pewnością nie ma za grosz inteligencji. Tymczasem Oświeciński nie ma nic wspólnego ze stereotypem bezmyślnego mięśniaka.
Kariera filmowa
Oświeciński, choć nie jest aktorem zawodowym, nie narzeka na brak filmowych propozycji. Pojawił się chociażby w serialach „Klan”, „Na Wspólnej”, „Plebania”, „Prawo Agaty”, „Na sygnale” czy „M jak miłość”.
Chętnie występuje też w pełnych metrażach – zagrał w „Hans Kloss. Stawka większa niż śmierć”, „Być jak Kazimierz Deyna”, „Służby specjalne”, „Pitbull. Nowe porządki”, a ostatnio w „7 rzeczy, których nie wiecie o facetach”.
Obecnie można go oglądać w programie „Agent”.
''Nienawidzę cię''
Ale Oświeciński nie tylko gra – chętnie trenuje również kolegów aktorów (zobacz wywiad, w którym o tym opowiada), którzy do roli muszą przejść fizyczną metamorfozę.
Przyznaje jednak, że gwiazdy nie mają u niego taryfy ulgowej i bardzo często słyszy słowa: „nienawidzę cię, nie dzwoń do mnie więcej”.
Ale nie zamierza nikomu odpuszczać, bo wie, że ograniczenia istnieją tylko w głowie, a przy odrobinie wysiłku każdy jest w stanie przełamać się i osiągnąć to, co do tej pory wydawało się niemożliwe.
Niezwykłe metamorfozy
To właśnie pod okiem Oświecińskiego trenowali między innymi Tomasz Kot, Paweł Domagała czy Olga Bołądź (zobacz jej metamorfozę), która przygotowywała się do roli w „Służbach specjalnych”. Trwająca 3 miesiące metamorfoza subtelnej i delikatnej aktorki zrobiła na wszystkich ogromne wrażenie – a Oświeciński nie krył, że jest bardzo dumny z postępów swojej „podopiecznej”.
Śmieje się, że gwiazdy to "plastelina, z której musi coś ulepić". Ale chętnie trenuje również „zwykłych” ludzi – na co dzień, kiedy akurat nie przebywa na planie filmowym, pracuje jako trener personalny.
(sm/mn)