TOP 10: Jesteś katolikiem? Oglądania tych filmów zabrania ci religia
04.07.2014 | aktual.: 22.03.2017 11:31
Kościół wojował z filmami wiele razy. I nie była to bynajmniej walka z wiatrakami, gdyż niejeden film udało się księdzu czy pastorowi zbojkotować, blokując jego dystrybucję czy zrażając do kupna biletu co bardziej bogobojną część publiczności. Czasem podobne starania przynosiły efekt odwrotny do zamierzonego, bowiem marny film, którego pewnie nie obejrzałby nikt poza rodziną reżysera, zyskiwał drugie życie za sprawą skandalu sprokurowanego przez duchownych.
Kościół wojował z filmami wiele razy. I nie była to bynajmniej walka z wiatrakami, gdyż niejeden film udało się księdzu czy pastorowi zbojkotować, blokując jego dystrybucję czy zrażając do kupna biletu co bardziej bogobojną część publiczności. Czasem podobne starania przynosiły efekt odwrotny do zamierzonego, bowiem marny film, którego pewnie nie obejrzałby nikt poza rodziną reżysera, zyskiwał drugie życie za sprawą skandalu sprokurowanego przez duchownych.
Jak będzie w przypadku wchodzącego właśnie do naszych kin horroru "Zbaw nas ode złego" (czytaj naszą recenzję)
? Jeszcze się okaże, ale książka Ralpha Sarchiego i Lisy Collier Cool, na której Scott Derrickson oparł swój film, wywołała swojego czasu niemały ferment.
Przyjrzymy się – nie zawsze oczywistym – tytułom, które do dziś uwierają niektórych niczym cierń w sutannie.
''Bruce Wszechmogący''
Chrześcijanie okazali pobłażliwość, lecz wyznawcy islamu poczuli się dotknięci sportretowaniem Boga jako zwyczajnego gościa i zakazano wyświetlania filmu w Malezji i Egipcie, choć jedynie tymczasowo.
„Bruce Wszechmogący” i tak wywołał burzę również w Ameryce, gdyż twórcy zdecydowali się ujawnić na ekranie numer prosto na niebiańską linię.
Co naiwniejsi widzowie niezwłocznie wypróbowali magiczną kombinację 776-2323, łącząc ją z kierunkowym w swoim stanie i domagali się od Bogu ducha winnych ludzi po drugiej stronie łącza, by przekazali słuchawkę Stwórcy.
''Żywot Briana''
Klasyk. Pikiety pod amerykańskimi i brytyjskimi kinami to już legenda.
Pythonom zarzucano świętokradztwo i herezję, co sami zainteresowani przyjmowali z nieskrywaną radością.
Protesty przyniosły jednak efekty, gdyż wyświetlania „Żywotu Briana” odmówiły niektóre kina. Do dziś w paru krajach niechętnie wspomina się ten film, z czego niektórzy zrobili użytek marketingowy: Szwedzi reklamowali bowiem „Żywot” jako komedię „tak zabawną, że aż zakazaną w Norwegii”.
''Lemora: A Child's Tale of the Supernatural''
O tym filmie nie pamięta już chyba nikt poza byłymi członkami Katolickiego Legionu Przyzwoitości, organizacji parającej się niegdyś wskazywaniem wiernym kinowych premier, które godzą w dobre obyczaje.
Padło między innymi na „Lemorę”, zapomniany dziś horror, w którym panoszą się lesbijki, a ksiądz podrywa młódkę, doprawiony szczyptą okultyzmu, kazirodztwa i pedofilii.
Odporni na prześladowania okazali się bodaj tylko francuscy kinomani.
''Pasja''
Tak jest, uwielbianie przez parafie od Rzeszowa do Szczecina dzieło Mela Gibsona również nie miało łatwo.
Rząd malezyjski zdecydował, że film oglądać mogą* jedynie praktykujący katolicy* i organizowano specjalne pokazy w wyznaczonych kinach. Powód? Brutalność scen Męki Pańskiej, które przeznaczone były tylko dla oczu uduchowionych.
O dziwo nie zakazano „Pasji” na terenie Izraela, ale i tak filmu tam nie grano, bo żadna firma nie była zainteresowana jego dystrybucją. U nas pirackie kopie można było kupić nawet w parafialnych kioskach.
''The Profit''
O ile głośniejsze, docenione przez krytykę, obejrzane przez miliony filmy mają szanse wyjść ze starcia z gigantem zwycięsko, tak niezależne niskobudżetowe produkcje skazane są często na dotkliwą porażkę.
„The Profit”, niewybredna satyra na rozmaite organizacje wyznaniowe, z naciskiem na scjentologię, po dziś dzień nie może być dystrybuowana na terenie Stanów Zjednoczonych.
Dysponujący ogromnymi środkami Kościół Scjentologiczny dosłownie zgniótł w sądzie twórców filmu, którzy polegli w prawniczej walce.
''Ostatnie kuszenie Chrystusa''
Nagrabił też sobie Martin Scorsese, ale i nie dziwota. Jezus dożywa tutaj sędziwego wieku i żeni się z Marią Magdaleną. Cóż, sam się prosił – cenzorzy grzmieli, księża złorzeczyli, a dobrzy parafianie prali ludzi pod kinami.
Prawicowi aktywiści (również ci ekskomunikowani) spalili nawet francuskie kino, podczas seansu rzucając do środka koktajle Mołotowa.
Do dziś „Ostatnie kuszenie Chrystusa” zakazane jest w Singapurze i na Filipinach.
''Diabły''
Nie ma co, Ken Russell podpadł wszystkim. Jego „Diabłom” z początku zamknięto drogę do brytyjskich i amerykańskich kin, gdzie indziej straszliwie pocięto, niemal wszędzie wyklinano od czci i wiary.
A to – między innymi – z powodu pamiętnej sceny orgii z udziałem zakonnic i figury Chrystusa oraz igrania z religijną symboliką.
Z powodu licznych cięć wymuszanych na Russellu niektóre kawałki taśmy zostały bezpowrotnie zniszczone lub się „zapodziały”. Bodaj najdłuższa dostępna obecnie wersja trwa 117 minut.
''Noe: wybrany przez Boga''
Katolikom się podobało, protestantom się podobało, starozakonnym się podobało, larum podnieśli kreacjoniści, którzy wystosowali listę zażaleń i w odpowiedzi nakręcili własny dokument o Noem, aby pokazać masom, jak to było naprawdę.
„Noe: wybrany przez Boga” nie trafił na ekrany kin w paru krajach arabskich (więcej tutaj)
, choć pakistańska cenzura dopuściła wydanie filmu na płytach.
''Dogma''
Amerykański filmowiec Kevin Smith wychowywał się w katolickiej rodzinie, nadal chadza na mszę przed premierą swoich filmów, a pierwszego jointa spalił już jako dorosłych chłop, co nie przeszkodziło mu w nakręceniu słynnej „Dogmy”.
Na ulice Nowego Jorku, a także i Poznania, wybiegli samozwańczy obrońcy wiary, protestując przed wyświetleniem filmu, który godzi w tradycyjne wartości rodzinne i szykanuje religię.
Smithowi zapchano skrzynkę mailową groźbami, lecz, na szczęście, okazały się one bez pokrycia.
''Kod da Vinci''
Film, tak jak i powieść Dana Browna, oprotestowali wysocy hierarchowie watykańscy,* nawołując do bojkotu.* Chciano nawet wytoczyć proces wytwórni.
Bulwersowano się też w Peru, Egipcie, Chinach, Indiach, Tajlandii... Długo by wymieniać. Ba, oburzali się nawet albinosi.
Co nie przeszkodziło filmowi zarobić na całym świecie przeszło 600 milionów dolarów. (bc/gk)