Miejsce 9.
Największą słabością tej naiwnej biografii okazuje się Nicole Kidman. W kreowaniu Grace Kelly – której całe życie, od Hollywood, po Monako, było jednym wielkim spektaklem – jest równie pyszna, naiwna i egzaltowana, co jej facebookowe statusy. Kidman wyraźnie nie rozumie swojej postaci, widząc w niej banalny, nieskalany symbol zdroworozsądkowego feminizmu i politycznego kompromisu, podczas gdy prawdziwa Kelly była przede wszystkim wytrawnym, myślącym graczem.
Reżyser tego teatrzyku także na niewiele się zdaje, bo sam ten proceder rozpoczął – powierzając rolę jednej aktorki ikonicznej innej aktorce ikonicznej, zapętlił sytuację do tego stopnia, że z ucharakteryzowanej na monakijską księżną Kidman zdrapywać można jedynie kolejne warstwy makijażu, a pod spodem i tak nie kryje się żadna prawdziwa postać.