TOP 15: Prawdziwe twarze filmowych monstrów
04.05.2016 | aktual.: 22.03.2017 15:53
Aby położyć raz na zawsze kres tej niesprawiedliwości, postanowiliśmy złożyć wyjątkowy hołd aktorom, którzy swoją ciężką pracą tchnęli życie w filmowe monstra.
Od dekad na ekranach kin królują różnej maści potwory, zamaskowani psychopaci oraz inne przerażające indywidua, które ku uciesze widzów sieją terror i zniszczenie. Choć w większości przypadków są tytułowymi bohaterami, prawie nigdy nie mieliśmy okazji poznać ich prawdziwych twarzy, ukrytych za tonami charakteryzacji, lateksu i sztucznego futra.
Aby położyć raz na zawsze kres tej niesprawiedliwości, postanowiliśmy złożyć wyjątkowy hołd aktorom, którzy swoją ciężką pracą tchnęli życie w filmowe monstra.Wśród nich noszący przed laty kostium Dartha Vadera, który budził trwogę w szeregach rebeliantów. A także swoich podwładnych. David Prowse, brytyjski aktor i kulturysta skończył pierwszego lipca 80 lat. Dodatkowo coraz więcej mówi się o powrocie zamaskowanego Jasona, który wystąpi w trzynastym „Piątku trzynastego”. Premiera zaplanowana na 13 maja 2016 roku. Oczywiście w piątek.
Zastanawialiście się, kto krył się pod jego maską? Jak naprawdę wygląda Chewbacca, Predator, King Kong czy Obcy? Dzisiaj ujawniamy ich prawdziwą tożsamość.
Darth Vader
W Lorda Vadera, postrach galaktyki z kultowej trylogii George’a Lucasa, wcielił się brytyjski aktor David Prowse.
Kiedy Prowse pojawił się w 1977 roku na przesłuchaniu do „Gwiezdnych wojen”, Lucas zaproponował mu dwie role – Vadera oraz kudłatego mieszkańca planety Kashyyyk. Z tej ostatniej od razu zrezygnował.
David Prowse wcielał się w ojca Luke’a Skywalkera trzykrotnie, jednak na ekranie nigdy nie pokazał swojej twarzy. W „Powrocie Jedi”, kiedy Mark Hamill ściąga hełm Vadera, widzowie widzą głowę innego aktora, Sebastiana Shawa.
Potwór z Czarnej Laguny
Film w reżyserii Jacka Arnolda uchodzi obok „Draculi” czy „Frankensteina” za jedną z najsłynniejszych produkcji wytwórni Universal.
W tytułowego stwora, człowieka-rybę, który sieje postrach wśród ekipy naukowców badających dorzecze Amazonki, wcielił się Ben Chapman.
Mimo że przez cały czas jego twarz była ukryta pod gumową maską, aktor zyskał niezwykłą popularność. Aktor do końca życia miał kontakt z fanami i często pojawiał się na konwentach filmowych, które ponoć uwielbiał. Chapman zmarł w 2008 roku.
Frankenstein
W najsłynniejszego potwora kina wcielił się po raz pierwszy 44-letni aktor Boris Karloff.
Rola monstrum stworzonego przez szalonego Barona Frankensteina przyniosła mu ogromną sławę, mimo że na dużym ekranie występował już od 1919 roku.
Podobnie jak w przypadku Bena Chapmana, mimo że twarz Karloffa była pokryta potwornie grubą warstwą charakteryzacji, aktor zdobył wielką popularność. Niestety, przez występ w filmie Jamesa Whale’a artysta do końca życia kojarzony był z jedną rolą.
Jednym z ostatnich filmów, w jakim zagrał Boris Karloff, były „Cele” Petera Bogdanovicha, gdzie wcielił się w wiekowego aktora filmów grozy.
Godzilla
Może wydać się to niewiarygodne, ale rola gigantycznego monstrum w filmie Ishiro Hondy przyniosła 25-letniemu Haruo Nakajimie sławę, o której niektórzy hollywoodzcy aktorzy mogli wówczas jedynie śnić.
W „Godzilli” z 1954 roku Nakajima wcielił się w tytułowego napromieniowanego potwora, który równa Tokio z ziemią. „Sugestywna” kreacja wywarła tak wielkie wrażenie na jego rodakach, że nikomu nieznany aktor został uznany niemal za bohatera narodowego.
Haruo Nakajima wcielał się w gigantycznego jaszczura jescze kilkukrotnie. Dziś ma 86 lat i nadal cieszy się niesłabnącą popularnością.
Michael Myers
„Halloween” Johna Carpentera z 1978 roku zrewolucjonizowało kino grozy i pchnęło je na nowe tory.
Formuła kina slasher została natychmiast podchwycona przez innych filmowców, a zamaskowani seryjni mordercy zawładnęli wyobraźnią widzów.
W filmie z 1978 roku w niezrównoważonego Michaela Myersa, który wraca do rodzinnego Haddonfield, wcielił się Nick Castle. Cztery lata wcześniej zagrał kosmitę w debiucie Carpentera zatytułowanym „Ciemna gwiazda”.
Obecnie zajmuje się reżyserią i pisaniem scenariuszy (m.in. pomagał przy pisaniu „Hooka”)
.
Predator
Mierzący ponad dwa metry Kevin Peter Hall był najwyższym członkiem swojej gigantycznej rodziny. Nic dziwnego, że w liceum niepodzielnie rządził na szkolnym boisku do koszykówki.
Rola potwora w „Predatorze” nie była jednak jego ekranowym debiutem. Aktor po raz pierwszy wystąpił przed kamerą w 1979 roku w mało wdzięcznej roli… niedźwiedzia-mutanta.
W latach 90. Hall wcielił się w innego słynnego olbrzyma – człekokształtnego wielkoluda w serialu „Harry i Hendersonowie”. Aktor zmarł 10 kwietnia 1991 roku. Powodem było zakażenie wirusem HIV, którym zaraził się podczas transfuzji krwi.
Inny odtwórca kosmicznego myśliwego żyje i ma się dobrze. To Jean-Claude Van Damme, który nosił jego kostium przez dwa dni, by później z roli zrezygnować.
Jason Voorhees
Serię horrorów „Piątek trzynastego” zna chyba każdy, nawet najmniej rozgarnięty fan kinowej grozy.
W Jasona Voorheesa, zamaskowanego mordercę patroszącego grupy nastolatków nad jeziorem Crystal Lake, wcielało się kilku aktorów. Jednak najbardziej znanym i lubianym przez miłośników serii jest potężny kaskader Kane Hodder.
Hodder po raz pierwszy założył maskę hokejową w 1988 roku w filmie „Piątek trzynastego VII: Nowa krew”. Rolę mordercy-zombie odgrywał jeszcze trzykrotnie.
Ostatnio mogliście zobaczyć go m.in.* w drugiej części horroru „Topór”.*
King Kong
Rick Baker uznawany jest za legendę w branży filmowych efektów specjalnych.
To dzięki niemu Michael Jackson zmienił się w wilkołaka w słynnym klipie „Thriller”, a Eddie Murphy przeistoczył się w pulchną Rasputię w komedii „Norbit”.
Baker lubi również od czasu do czasu wystąpić przed kamerą. Jego największym występem była tytułowa rola w „King Kongu” Johna Guillermina z 1976 roku. Odtwórcę wielkiej małpy pokryły nie tylko kilogramy futra i lateksu, ale również ciężkie animatroniczne mięśnie.
Rick Baker jest siedmiokrotnym zdobywcą Oscara. Ostatni raz odebrał nagrodę za charakteryzację do filmu „Wilkołak” Joe Johnstona.
Freddy Krueger
Psychopatyczny morderca dzieci na ekranie pojawił się po raz pierwszy w 1984 roku i z miejsca stał się nową ikoną kina grozy.
W upiora mordującego swoje ofiary we śnie wcielił się wówczas 37-letni aktor Robert Englund, który przez następne 19 lat straszył widzów kolejnych filmów z serii „Koszmar z ulicy Wiązów”.
Postać przylgnęła do aktora na wiele lat, nie pozwalając na dobre wyzwolić się od upiornego wizerunku.
Faun
Mimo chaotycznego scenariusza film Guillermo del Toro odniósł zaskakujący sukces.
Duża w tym zasługa strony formalnej produkcji „Labiryntu Fauna”. W pamięci widzów zapisał się szczególnie tytułowy Faun oraz odrażający stwór nazwany przez twórców „bladym mężczyzną”.
W obie postacie wcielił się mierzący 192 cm wzrostu Doug Jones. Obdarzony wyjątkowymi warunkami aktor wyspecjalizował się w odgrywaniu ról najróżniejszych stworów i kreatur.
Do tej pory Jones wystąpił w niemal 70 filmach. Ostatnio mogliście zobaczyć go m.in. ubranego w kostium kosmity w komedii „Straż sąsiedzka”.
Leatherface
Mimo 41 lat, jakie upłynęły od premiery filmu Tobe’a Hoopera, „Teksańska masakra piłą mechaniczną” nadal uchodzi za czołowego reprezentanta nurtu gore, który sama zdefiniowała.
Film od samego początku wywołuje uczucie niepokoju, które w momencie pojawienia się Leatherface’a przeradza się w autentyczną grozę i terror.
W upośledzonego umysłowo, okaleczonego psychopatę wcielił się 27-letni Gunnar Hansen. Mimo że w późniejszych latach występował w innych produkcjach, to znany jest przede wszystkim ze swojego błyskotliwego debiutu.
Leprechaun
Leprechaun, podstępne i chciwe indywiduum z irlandzkich podań, na ekranie pojawiło się po raz pierwszy w 1993 roku w filmie Marka Jonesa.
W kolejnych latach swoje premiery miało aż pięć filmów z tej serii – w tym jeden w kosmosie i dwa, których akcja rozgrywa się w getcie.
W postać morderczego karła za każdym razem wcielał się najsłynniejszy karzeł w branży - Warwick Davis, którego znacie z takich filmów jak „Willow” czy „Harry Potter”.
Obcy
W filmie z 1979 roku wystąpił nikomu nieznany student designu z Londynu, Bolaji Badejo.
26-letni Nigeryjczyk wpadł przypadkowo na producenta Petera Archera w jednym z barów na West Endzie.
Kiedy Archer ujrzał przed sobą niezwykle szczupłego młodzieńca, mierzącego 218 cm wzrostu, wprost oniemiał.
Natychmiast skontaktował się z Ridleyem Scottem, informując go, że nareszcie mają swojego kosmitę (więcej na ten temat znajdziecie tutaj)
.
Piszczałka
W rubasznego Piszczałkę w "Przyjacielu wesołego diabła" wcielił się nikomu nieznany Piotr Dziamarski.
Fotografia zamieszczona po lewej stronie została zrobiona w 1986 roku w przerwie zdjęciowej na planie filmu. Odtwórca roli wesołego diabła nigdy później nie wystąpił w żadnej innej produkcji.
Podobnie jak w przypadku kostiumu wykorzystanego na potrzeby „Powrotu wilczycy” za projekt plastyczny i wykonanie odpowiadał Waldemar Pokromski (m.in. „Wałęsa”, „1920 Bitwa Warszawska”)
.
Chewbacca
Wyjątkowa lojalność, odwaga i pokraczność sprawiły, że Chewbacca jest uznawany za najpopularniejszego bohatera „Gwiezdnych wojen”.
W wojowniczego Wookie z planety Kashyyyk wcielił się mierzący 221 cm (!) brytyjski aktor Peter Mayhew.
Zanim został zaangażowany do filmu George’a Lucasa, wystąpił w „Sindbadzie i oku tygrysa” Sama Wanamakera.
Kiedy Peter Mayhew otrzymał angaż do „Nowej nadziei”, udał się do zoo, aby studiować zachowanie dużych zwierząt. Miało mu to ułatwić wcielenie się w Chewbaccę. (gk/mn/jz)