"Tragedia Makbeta". Czegoś takiego jeszcze nie widzieliście
Ta historia ma ponad 400 lat, a paradoksalnie nic się nie postarzała. Ludzie, którzy są blisko władzy, zrobią wszystko, by objąć ją w stu procentach. Po trupach idą do celu. A potem pojawią się kolejne trupy, żeby nowy władca utrzymał się na stołku. Joel Coen serwuje jednak widzom taką przygodę, jakiej w 400-letniej historii Makbeta jeszcze nie widzieliśmy.
14.11.2021 11:10
Joel Coen wyłamał się z duetu i jest teraz wolnym elektronem, który zrobił po wielu latach film bez brata. "Ethan nie chce już kręcić filmów" – usłyszeli fani kilka miesięcy temu. Gdy padło, że drogi braci się rozchodzą, nikt nie był chyba w stanie sobie wyobrazić, co tak naprawdę będzie chciał zaserwować Joel. A daje swoim fanom, wychowanym na klimatycznym "Fargo", liście miłosnym do westernów, czyli "Balladzie o Busterze Scruggsie", na filmach "Big Lebowski" czy "Prawdziwym męstwie", coś totalnie innego, co zaskakuje od pierwszego ujęcia.
"Tragedia Makbeta" sama w sobie nie jest niczym nowym. Podstawa, którą jest sztuka Szekspira, pozostała praktycznie nietknięta, poza ograniczeniem czasu, jaki nakłada filmowa, kinowa adaptacja. Wszystko inne to już jazda bez trzymanki rollercoasterem ustawionym nie na szkockich wrzosowiskach, a pośród zamglonych, surowych przestrzeni jak z horroru.
W Makbeta wciela się przyciągający jak magnes Denzel Washington. Jego Lady Makbet jest Frances McDormand, która knuje i podjudza męża, by ten sięgnął po jeszcze większą władzę. Makbet, któremu trzy wiedźmy podsuwają wizję bycia następnym królem Szkocji, szybko zapomina o zdrowym rozsądku, kierując się już tylko przepowiednią i tym, co planuje dla niego żona.
Makbet zabija króla Duncana (Brendan Gleeson), a potem kolejnych potencjalnych kandydatów do przejęcia władzy. Popada w paranoję, podobnie zresztą jak jego żona. Choć mają to, co chcieli, nie są w stanie żyć. Prześladowani duchami zmarłych i paranoicznymi myślami o zemście wrogów, nie mogą nawet spokojnie przespać nocy.
Władza to koszmar, a ten koszmar jest przedstawiony w spektakularny sposób przez Coena, ale przede wszystkim przez autora zdjęć, Bruno Delbonnela. Ten skromny laureat Oscarów stworzył wizualne arcydzieło, które z pewnością wejdzie do kanonu światowej kinematografii. Tak, tak dobre są te kadry. Dopracowane w niesamowitych szczegółach, bez ani milimetra improwizacji. Każdy obrazek pokazany na ekranie to małe dzieło sztuki i prawdziwe spełnienie snów fanów sztuki operatorskiej.
The Tragedy of Macbeth — Official Trailer | Apple TV+
"Tragedia Makbeta" to też seria aktorskich popisów. Scena, w której Frances McDormand jako Lady Makbet lunatykuje i snuje się po przerażająco pustych korytarzach sprawia, że ciarki przechodzą po plecach. Trzeba też podkreślić, jak wyjątkowy duet tworzy na ekranie z Denzelem.
Przywykliśmy, że to małżeństwo to młodsi, biali ludzie, których przepełnia pycha. A Coen pokazuje to zupełnie inaczej, tworząc z Makbeta i Lady Makbet starsze małżeństwo międzyrasowe, któremu w życiu nie pozostaje już nic innego, jak walka o najwyższą władzę.
Pierwsze minuty filmu kradnie wszystkim Kathryn Hunter, która wciela się w pozbawione płci trzy wiedźmy. Hunter, która jest legendą londyńskich teatrów daje taki performance, że miejscami można mieć wrażenie, że jej ruchy są wzbogacone efektami specjalnymi. Ale nie.
Jej powyginane kończyny przerażają i fascynują jednocześnie. Niesamowite, że przez tak wiele lat była znana z roli sympatycznej pani Figg z "Harry’ego Pottera". Jest też elektryzujący wzrok Harry’ego Mellinga, który w "Tragedii…" wciela się w postać Malkolma, a którego większość osób zna z roli Dudleya w "Harrym Potterze". Pora zapomnieć o tamtych wcieleniach sprzed wielu lat. To o tych występach będzie się mówić najwięcej w zbliżającym się okresie rozdania najważniejszych filmowych nagród.
Film "Tragedia Makbeta" otworzył 29. festiwal EnergaCamerimage w Toruniu, którego Wirtualna Polska jest patronem medialnym. Najnowsze dzieło Joela Coena walczy w konkursie głównym tegorocznego festiwalu. Premiera kinowa zapowiedziana jest na 25 grudnia 2021 r. Na Apple TV+ będziemy mogli oglądać go od 14 stycznia 2022
Zobacz także