TVP zmusza reporterów, by mówili o Libertas
Po artykule "Dziennika", w którym opisano mechanizm promowania Libertas w telewizji publicznej, nikt z dziennikarzy "Wiadomości" nie chciał zrobić materiału z kampanii wyborczej prowadzonej przez to ugrupowanie. Kierownictwo zmusiło więc do tego jednego z reporterów - czytamy na stronie Dziennik.pl.
Na środowym kolegium "Wiadomości" doszło do niecodziennej sytuacji. Gdy przyszła kolej na wyznaczenie osoby, która miała przygotować materiał o kampanii wyborczej, nie było chętnych. "Po kolei każdy odrzucał ten pomysł jak śmierdzące jajo. Ciągle było słychać: nie ja, nie ja" - opowiada jeden z dziennikarzy. "Nikt nie chciał tego tematu i nie ma się czemu dziwić".
14.05.2009 14:38
Dziennikarze załamują ręce. "Jesteśmy w patowej sytuacji" - opowiada inny reporter. -Stanęło na tym, że zrobimy tzw. pigułę, czyli czystą relację z kolejnego dnia kampanii bez żadnego komentarza. Kierownictwo zgodziło się na takie rozwiązanie i wyznaczyło do tego jednego z naszych kolegów, odmówić nie mógł" - mówi nasz rozmówca. Oprócz tego materiału miała jeszcze powstać relacja o związkach Lecha Wałęsy z Libertas.
"Ale to akurat robiły wszystkie media, więc i u nas musiał powstać" - opowiada dziennikarz "Wiadomości". Skąd taka nerwowa reakcja zespołu? "Nikt nie powiedział tego głośno, ale wszyscy wiedzieli, że chodzi o artykuł w 'Dzienniku', w którym pokazaliście, jak od kilku tygodni Libertas rozprzestrzenia się w programach informacyjnych TVP" - mówi jeden z reporterów. Dziennikarze "Wiadomości" i TVP Info opowiadali nam, że w każdym materiale o wyborach musi pojawić się Libertas. "Czy u was też zalągł się już Libertas?" - zażartował wczoraj jeden z dziennikarzy, gdy wszedł do pokoju redakcji zagranicznej "Wiadomości".
Zdaniem p.o. prezesa TVP Piotra Farfała wbrew temu, co mówią jego dziennikarze, opisane praktyki nie mają miejsca. "Sugestie niektórych dziennikarzy mediów konkurencyjnych wobec TVP i kapitałowo niepolskich o konieczności promowania tylko dwóch najważniejszych partii politycznych uznaję za niedopuszczalną formę nacisku niemieszczącą się w ustroju demokratycznym" - napisał w swoim oświadczeniu.
Dołączył do niego zestawienie, ile czasu w dniach 4 - 10 maja poświęcono poszczególnym komitetom wyborczym. Wynika z niego, że w tym okresie w programach informacyjnych "jedynki" Libertas miał więcej czasu niż PiS. A na przykład w TVP Info w informacji i publicystyce eurosceptycy zajęli więcej czasu niż przedstawiciele SLD czy PSL.
Faworyzowaniem Libertas w TVP zainteresował się już przewodniczący KRRiT Witold Kołodziejski. "Sprawą już zajmuje się departament prawny, który bada, czy nie zostały złamane zasady ordynacji wyborczej" - mówi nam Kołodziejski. "Dla mnie istotna będzie kwestia, czy Libertas poświęcono tyle samo czasu co innym małym komitetom. Z moich obserwacji wynika, że w 'Wiadomościach' tak nie jest. Jak wszyscy to wszyscy, a nie tylko Libertas" - dodaje.