Triumf megalomana
Nie da się temu zaprzeczyć: w 1998 r. ceremonia bez wątpienia należała do Jamesa Camerona. To właśnie wtedy jego nominowany do 14. Oscarów "Titanic" zdobył aż 11 statuetek. Nawet po ponad 25 latach od premiery dzieło nadal się broni i już na stałe wpisało się do kanonu kina.
Wydaje się jednak, że nawet to nie usprawiedliwia zachowania reżysera, który, podobnie jak ekranowy Jack, wykrzyknął: "Jestem królem świata!". Choć po gigantycznym sukcesie kasowym dwóch "Avatarów" (łącznie zarobiły ponad 5 mld dol.) i ambitnych planach na kolejne części twórca właściwie nadal mógłby się pod tymi słowami podpisać.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo