Trwa ładowanie...
d3xrc97
26-05-2009 13:30

Walka na słowa

d3xrc97
d3xrc97

W tym roku miałem okazję obejrzeć dwie produkcje w reżyserii Rona Howarda. Jego geniuszu doświadczyłem zarówno na dużym jak i małym ekranie. Najpierw znalazłem czas na odwiedzenie kina i delektowanie się „Aniołami i demonami”. Potem, w domowym zaciszu i wygodnym fotelu, obrazem „Frost/Nixon (dystrybutor TIM Film Studio) poznałem historię Watergate - największej afery politycznej lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku.

Dwudziesty wiek bogaty był w wiele ciekawych wydarzeń, które niejednokrotnie wpłynęły na przyszłość kilku państw. Wydarzenia związane z Watergate dla większości z was są niczym szczególnym, a współczesne pokolenie ma o niej śladową wiedzę. Dla amerykańskiego społeczeństwa afera miała szeroki wpływ. Nastąpił kryzys konstytucyjny, zanotowano rażący spadek zaufania do urzędu prezydenta oraz całego rządu.

Głównym winowajcą był ówczesny prezydent Richard Nixon, który ostatecznie po dwóch latach pastowania stanowiska podał się do dymisji. Jego następcą został Gerald Ford, który dokładnie 8 września 1974 roku wydał ułaskawienie Nixona, co uchroniło go od wszelkich konsekwencji swojego postępowania.

Przedstawiona w filmie historia wydarzyła się naprawdę i wywołała wielkie zainteresowanie oraz poruszenie wśród Amerykanów. W 1977 roku, pragnący powrócić do politycznego życia Nixon, zgadza się na telewizyjny wywiad, który ma na celu oczyścić jego imię. Twórcą scenariusza, a bardziej spisaniem faktów zajął się brytyjski filmowiec Peter Morgan, pracujący między innymi przy „Królowej” i „Ostatnim królu Szkocji”.

d3xrc97

W rolach głównych obsadzono Michaela Sheena i Franka Langelle. W filmie możemy również spotkać Kevina Bacona i Rebecce Hall. Autorem zdjęć jest sam Salvatore Totino, który nie pierwszy raz uczestniczy w produkcji Howarda.

Osobą przeprowadzającą wywiad z byłym prezydentem jest David Frost (Sheen) - prezenter popularnych talk show, kobieciarz i wieczny imprezowicz, który zbytnio nie interesuje się światem polityki. Dla Nixona (Langelle), doświadczonego w rozmowach z mediami, ta telewizyjna płotka stała się idealną marionetką w drodze do udowodnienia swoich prawd.

Wywiad podzielony został, jak w bokserskiej walce, na cztery rundy. Przez pierwsze trzy, wszystko szło po myśli… byłego prezydenta. Na jego nieszczęście decydujące starcie okazało się destrukcyjne, a Frost udowodnił sobie, pracodawcom i widzom, że dziennikarstwo ma we krwi.

Walka nie na pięści, lecz słowa to najlepszy opis filmu „Frost/Nixon”. To dawka historii, która wiele zmieniła. Ron Howard musiał nieźle pogłówkować, aby jego dzieło nie zyskało miana nudnego dokumentu. Stosując w treści archiwalne wstawki oraz komentarze ludzi trzecich, uniknął w pewien sposób monotonii. Jest sztuką z wywiadu, zrobić dramat trzymający w napięciu. Emanujący z Nixona cynizm oraz pewność siebie próbuje zdeptać Frosta jak robaka. Widz, będący tego naocznym świadkiem, wspiera dziennikarza i żyje nadzieją na jego kontrę. Walka dwóch mężczyzn na oczach milionów staje się psychologiczną wojną, której wynik do ostatniej rundy wyraźnie stoi po jednej stronie.

d3xrc97

„Frost/Nixon” charakteryzuje się wyśmienitą grą aktorską po obu stronach barykady. Widać ich wielki wkład. Mocne utożsamianie się z granym przez siebie bohaterami świadczy o pełnym profesjonalizmie. Jeśli chodzi natomiast o samą historię, jest ona niczym innym jak tylko historią. Dla polskich widzów, to kolejny polityczny dramat. Mieszkańcom Ameryki próbuje odpowiedzieć na wiele nurtujących ich pytań. Zarówno dla jednych, jak i drugich czas poświęcony temu filmowi nie pójdzie na marne i chociaż to dwie godziny, według mnie jest warto.

d3xrc97
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3xrc97