Wars i Sawa po gdyńsku
Film "Miasto z morza" z pewnością zachwyci swoimi zdjęciami tych, co nad morzem. Pozostałych z pewnością wciągnie również historia miłosna gdyńskiego Warsa i Sawy.
Film oparty jest na powieści Stanisławy Fleszarowej Muskat "Tak trzymać". Głowni bohaterowie to młoda para, która zakochuje się w sobie w rodzącym się mieście - Gdyni. On (Jakub Strzelecki) - przyjezdny, ona (zjawiskowo piękna Julia Pietrucha) - tutejsza, gdynianka od urodzenia. Gdzieś w tle widzowie obserwują życie budowniczego portu Tadeusza Wendy (dobry Olgierd Łukaszewicz)
oraz pani Heleny, wdowy po żołnierzu Legionów (Małgorzata Foremniak)
. Miasto rodzi się razem z bohaterami, którzy zaczynając "od zera" powoli wrastają w nie.
W tle obserwujemy piękne widoki Gdyni, a dla mieszkańców Trójmiasta z pewnością gratką będzie wyszukiwanie miejsc, gdzie kręcone były poszczególne sceny. Być może dla wielu sama historia wyda się nieprawdopodobna i zbyt "przesłodzona", ale wciąga. Burza uczuć zakłóca nieco zbyt schematycznie zbudowana postać ojca Łucki, który nie pozwala młodym na miłość, by ostatecznie błogosławić związek.
Z pewnością historia mogłaby być poprowadzona inaczej, padają zarzuty o zbyt pocztówkowy charakter filmu, ale wydaje się, że każdy może w nim znaleźć coś dla siebie. Jest miłość, piękne widoki i młodzi bohaterowie głodni gry aktorskiej, z których polskie kino może mieć jeszcze sporo pożytku.
Choć wielu nagród (o ile w ogóle) dla "Miasta z morza" nie należy się spodziewać film ogląda się jak baśń o założycielach Gdyni, pionierach portu, który dzięki uporowi stał się jednym z najważniejszych portów w Polsce.