Weronika Rosati: Jak najmniej o sobie mówić...
To zasada, której trzyma się w życiu *Weronika Rosati. Aktorka twierdzi, że im mniej ludzie wiedzą o jej życiu prywatnym, tym lepiej. Uważa bowiem, że wówczas jej role będą bardziej wiarygodne. Ostatnio możemy ją oglądać w serialu "Majka". Jak się okazuje poza graniem Weronika Rosati ma jeszcze jedną wielką pasję - pisuje artykuły o gwiazdach starego kina.*
08.03.2010 12:09
Często bierzesz udział w castingach?
Jeśli mój menadżer, z którym współpracuję od czasów "Pittbula", uzna, że powinnam wziąć udział w jakimś castingu, robię to. Jeśli zdecyduje, że nie powinnam czegoś grać, staram się go słuchać. Nie skupiam się jednak na castingach. W tej chwili najważniejsza jest dla mnie "Majka" oraz film Piotra Matwiejczyka "Piotrek trzynastego", w którym zagrałam. Mam w planach kilka projektów, ale one dopiero się klarują. Bardzo się cieszę, że dostałam rolę u Agnieszki Holland w filmie "Ukryci". Od dawna marzyłam, żeby z nią pracować.
Są takie, które już się wyklarowały?
Mogę zdradzić, że zaczęłam pisać artykuły o gwiazdach starego kina. Pierwszy, poświęcony Bette Davis, ukaże się w marcu w piśmie "Hollywood" - dodatku do magazynu "Film". Kocham stare kino. To moja wielka pasja i hobby. Na temat filmów i aktorek z tamtych lat posiadam podobno przyzwoitą wiedzę. To, że została doceniona i zauważona, już powoduje, że jestem bardzo dumna. W ten sposób się spełniam. Ludzie źle mnie oceniają sądząc, że chcę podbić Hollywood. Po przeczytaniu mojego artykułu, będzie można zobaczyć kim jestem. Ludzie nadal mylą mnie z osobą, która nie istnieje.
Dużo przeczytałaś książek na temat historii kina?
Około trzech tysięcy. O Bette Davis siedem książek, w tym trzy po pięć razy, do tego widziałam jej wszystkie dostępne filmy i szukałam w Internecie wywiadów.
Co cię w niej zaintrygowało?
W niej i w paru innych aktorkach. Z Bette Davis utożsamiam się charakterologicznie. Jeśli miałabym powiedzieć, jaką karierę i drogę życia chciałabym mieć, to właśnie taką jak ona. Davis mawiała, że jej życie jest karierą, a kariera życiem. Mogłabym co chwilę ją cytować i podpisywać się pod jej słowami. Kiedy zaczynała karierę, a była w moim wieku, grała same ogony i była z tego powodu bardzo nieszczęśliwa. Chciała się wycofać, ponieważ nie czuła się spełniona w aktorstwie. Tylko jej niesamowita determinacja sprawiła, że jednak została. Jak również wielkie wsparcie psychiczne jej rodziny, zwłaszcza mamy. Nie poddała się.
Warto być zdeterminowanym...
Determinacja to nic złego. Niesłusznie uważa się, że ambitny i zdeterminowany człowiek, jest gotów iść po trupach do celu. To nieprawda! Częściej robią to ludzie próżni, złaknieni sławy i pieniędzy. Dla Bette Davis determinacja była najwłaściwszą i najtrudniejszą drogą - życiową i zawodową. Często mówiła "nie", choć uważa się, że w zawodzie aktora nigdy nie należy mówić "nie". Raz, drugi powiesz "nie" i przestaną ci składać jakiekolwiek propozycje. Aktorka nie ma prawa głosu. Powinna się cieszyć, że w ogóle dostaje coś do zagrania. Ja bardzo często mówiłam "nie" bezsensownym produkcjom i takim, w których po prostu nie czułabym się dobrze. Wiem, że to mi nie pomogło. Ale to jest moja droga i jej się trzymam.
A Bette Davis?
Przez parę lat w ogóle nie grała. Potrafiła zerwać kontrakt, kiedy rola jej nie odpowiadała. Ale w sumie w swojej 65-letniej karierze zagrała w około 70. filmach, lepszych i gorszych. Bardzo lubię "Co się zdarzyło Baby Jane?" oraz "Jezebel". Wysoko cenię jej film z 1933 roku "Of Human Bondage, w którym nieświadomie zastosowała metodę dziś określaną jako metoda Stanisławskiego lub Strasberga. Zagrała prawdziwą niemoralną kobietę, która w obrzydliwy sposób traktuje mężczyzn. Wówczas wywołało to prawdziwy szok. Zwłaszcza że w scenie śmierci zagrała bez makijażu. Mało tego, aby wyglądać wiarygodnie, przez trzy dni nie spała. Specjalnie do tej roli nauczyła się też akcentu nizin społecznych. Co było czymś wyjątkowym. Aktorzy nigdy tego nie robili, nawet Brytyjczyków grali z amerykańskim akcentem.
Poprzestaniesz na Betty Davis, czy będzie to cykl artykułów o aktorkach...
Mam taką nadzieję. Jako drugą chciałabym przedstawić Jean Harlow. To skandal, że nie jest tak znana jak Marylin Monroe. Uważam, że miała od niej sto razy więcej talentu i wdzięku. Niestety, umarła w wieku 26 lat z wycieńczenia i nieszczęścia. Organizm odmówił jej posłuszeństwa. Zatruła sobie nerki, a jej ciało zaczęło gnić. Tak umarła największa i najpiękniejsza gwiazda tamtych czasów. W każdym filmie była świetna. Potrafiła grać również komediowe role. Od jej czasów nie widziałam tak śmiesznej i wdzięcznej aktorki.
Zobacz także:
**[
ALE WPADKA! PIJANA NA PODIUM ]( http://film.wp.pl/mariah-carey-kompletnie-pijana-odbiera-nagrode-6025283748565633g ) * *[
DZIENNIKARKA UBLIŻYŁA NIEPEŁNOSPRAWNEJ ]( http://film.wp.pl/polsat-zaplaci-za-wyskoki-kazimiery-szczuki-6025283571462785g ) * *[
SŁYNNA POLKA NAGUSIEŃKO ]( http://film.wp.pl/pawlakowna-o-zlotym-sercu-6025283556319873g ) * *[
CICHOPEK ZATRUDNIŁA SOBOWTÓRA?! ]( http://aleseriale.pl/gid,5895,img,219267,fototemat.html ) **
Następna w kolejce...
Joan Crawford. Ona z kolei bardzo dobrze umiała prowadzić swoją karierę. Podobną umiejętność ma Madonna - wie dokładnie kim w danym momencie ma być, żeby trafić do ludzi. Ja takiej umiejętności nie posiadam. Największą miłością Crawford byli widzowie. Żadne z jej małżeństw nie przetrwało, ponieważ bardziej kochała swój zawód niż rodzinę.
A Katharine Hepburn?
Nie, z prostego powodu - zamierzam pisać tylko o tych aktorkach, które miały na mnie wpływ. To świetna aktorka, ale między nami nie widzę punktów wspólnych. Audrey Hepburn też nie. Mimo talentu, wdzięku i urody nie potrafiła sama decydować o swej karierze. Można powiedzieć, że to inni ją popychali. A ja chcę pisać o tych kobietach, które poświęciły życie i szczęście po to, żeby iść swoją drogą.
Poświęcić szczęście dla kariery? Bardzo odważne!
Nie dla kariery, ale dla pasji. Dla obranej przez siebie drogi życiowej. Wszystkie te aktorki poświęciły częściowo swoje szczęście prywatne dla aktorstwa. Mężczyźni nie wytrzymywali ich silnych osobowości i talentu, często większego niż ich. Czuli się słabsi, więc kończyło się to rozwodem. Nie potrafili nadążyć za kobietą. "Zrozumiałam na starość, że szczęście jest bardzo fragmentaryczne - powiedziała Crawford - w życiu mogę czuć się jedynie zadowolona".
A Ty czujesz się szczęśliwa, czy zadowolona z fragmentów istnienia?
Zadowolona. Fragmentarycznie szczęśliwa. Potem te fragmenty szczęścia wykorzystuję jako aktorka. Gdy scena jest o czymś przyjemnym, przez chwilę czuję się szczęśliwa. W ogóle, kiedy gram, czuję się szczęśliwa, nawet gdy są to smutne rzeczy. Myślę, że szczęście jest wtedy, kiedy czuje się, że się żyje. A ja bardzo czuję, że żyję, kiedy gram.
Co Weronice Rosati sprawia obecnie największą satysfakcję?
Granie. I myślę, że to się nie zmieni. Uważam, że tak w ogóle jestem osobą, która się nie zmienia. Nie mówię o drobnych zmianach - że z wiekiem złagodniałam, nabrałam charakteru i mniej się boję. Może zmieniłabym kilka decyzji, ale nie pod względem wartości, myślenia, filozofii życiowej.
Co w życiu jest dla Ciebie najważniejsze?
Rodzina. Dzielę z nią wszystko, zarówno sukcesy jak i porażki. Są przy mnie kiedy jestem szczęśliwa i załamana. Mam świadomość, że razem ze mną niosą bagaż moich doświadczeń. Pierwsza myśl, która pojawia się, kiedy dostaję rolę? Chciałbym zadzwonić do rodziców i im o tym powiedzieć. Gdybym dostała rolę i nie miała do kogo zadzwonić, byłoby to nieszczęście. Myślę, że najbardziej boję się samotności i dziękuje Bogu za moją rodzinę.
Gdybyś mogła cofnąć czas, zmieniłabyś coś w swoim życiu?
Z rzeczy, o których mogę powiedzieć, na pewno to, że nie pozwoliłabym wejść prasie w swoje prywatne życie. Na początku nie zdawałam sobie sprawy, że ludzie mogą to wykorzystać przeciwko mnie. Peter Bogdanovich w rozmowie z Cary Grantem - który bardzo chronił swoja prywatność - wyznał: "Kiedy ożeniłem się i powiedziałem światu, że jestem szczęśliwy, od razu zrobili wszystko, żeby to popsuć". "Nigdy nie możesz mówić światu, że jesteś szczęśliwy" - odpowiedział Grant. Dlatego, uważam, nie należy dzielić się ze światem swoim szczęściem i jak najmniej o sobie mówić.
Nie uważasz, że milczenie na swój temat jest poniekąd rodzajem prowokacji?
Ale ja nie chcę mówić! Czułabym się głupio i niekomfortowo, gdybym miała opowiadać o swoich sprawach. Nie lubię odpowiadać na pytania w rodzaju "Co pani robi w ciągu dnia?". To moja prywatna sprawa. Wyznaję zasadę - im mniej ludzie o mnie wiedzą, tym lepiej. Wtedy staję się bardziej wiarygodna na ekranie.
**
Dziękuję za rozmowę. Rozmawiała Ewa Jaśkiewicz/AKPA Polska Press**
Zobacz także:
**[
ALE WPADKA! PIJANA NA PODIUM ]( http://film.wp.pl/mariah-carey-kompletnie-pijana-odbiera-nagrode-6025283748565633g ) * *[
DZIENNIKARKA UBLIŻYŁA NIEPEŁNOSPRAWNEJ ]( http://film.wp.pl/polsat-zaplaci-za-wyskoki-kazimiery-szczuki-6025283571462785g ) * *[
SŁYNNA POLKA NAGUSIEŃKO ]( http://film.wp.pl/pawlakowna-o-zlotym-sercu-6025283556319873g ) * *[
CICHOPEK ZATRUDNIŁA SOBOWTÓRA?! ]( http://aleseriale.pl/gid,5895,img,219267,fototemat.html ) **