Ryzyko opłaciło się. "Musiała się rozebrać, grać nago"
Polski erotyk "Pokusa" miał rozpętać w naszym kraju rewolucję obyczajową. Gdy w styczniu pojawił się na ekranach kin, napięcie opadło, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Sale świeciły pustkami. Kilka miesięcy później okazało się, że "Pokusa" potrafi jednak rozpalić emocje. Emocje widzów platformy Amazon Prime Video.
"Z dużej chmury, mały deszcz" - pisali krytycy zawiedzeni erotycznym thrillerem. "Pokusa", będąca ekranizacją bestsellerowej książki Edyty Folwarskiej, okazała się bardzo przeciętną produkcją, która w zestawieniu z delikatnym i bolesnym tematem wykorzystywania seksualnego kobiet, stała się niczym więcej, jak ogłupiającą i szkodliwą rozrywką. Na dodatek fatalnie zrealizowaną.
O filmie "Pokusa" było głośno za sprawą odważnych scen erotycznych, w których główną rolę odgrywała młoda i atrakcyjna Inez, czyli Helena Englert. Jej filmowy partner Piotr Stramowski w wywiadzie dla Kozaczka powiedział: - Nie boimy się krytyki. Uważam, że nakręciliśmy piękne sceny erotyczne, które się będzie miło oglądać, bo uciekaliśmy od wulgaryzmów. Chcieliśmy pokazać to w dosyć estetyczny sposób.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Edyta Folwarska wbija szpilę Blance Lipińskiej
Właściciele kin wiązali z "Pokusą" bardzo duże nadzieje. Za reżyserię odpowiada bowiem Maria Sadowska, znana jest z odważnego i bezpruderyjnego podejścia do spraw związanych z erotyką. Jej "Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej" (2017) była udanym filmem, z bardzo dobrą, nagrodzoną Orłem, kreacją Magdaleny Boczarskiej, świetnymi zdjęciami Michała Sobocińskiego (Złota Żaba na EnergaCamerimage).
"Dziewczyny z Dubaju" też osiągnęły sukces. Stały się przecież najpopularniejszym polskim filmem w 2021 r. (ponad milion widzów). Tymczasem "Pokusa" sprzedała się w kinach bardzo słabo (w sumie ok. 150 tys. biletów).
Na niewiele się zdały podkręcające atmosferę wywiady z osobami zaangażowanymi w produkcję filmu. Edyta Folwarska była na przykład pod ogromnym wrażeniem pracy córki Jana Englerta:
- To było wyzwanie, Helena musiała się rozebrać, pokazać biust, grać nago w scenach z innymi aktorami, ale nie miała dublerki w żadnej scenie, nie chciała tego. Stwierdziła, że jej ciało służy też do jej pracy i do grania, jest to część jej zawodu. Nie chce dublerki, bo jej rodzice też są aktorami i to rozumieją. Podeszła do tego czysto zawodowo i naprawdę profesjonalnie.
Teraz można zaryzykować tezę, że widzowie może wstydzili się pójść na "Pokusę" do kina? Bowiem na platformie streamingowej Amazon Prime Video film Marii Sadowskiej już od 20 dni gości w ścisłej czołówce najpopularniejszych tytułów (kilkanaście dni klasyfikowany był na pozycji lidera, teraz znajduje się na drugim miejscu). Utrzymuje wysoką pozycję, co świadczy o tym, że w każdym tygodniu nie brakuje nowych widzów gotowych, w domowym zaciszu, zmierzyć się z polskim erotykiem.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" z jednej strony znęcamy się nad "Bring Back Alice" i "Randką, bez odbioru", a z drugiej - postulujemy przywrócenie w Polsce zawodu swatki (w "Małżeństwie po indyjsku" działa to całkiem sprawnie). Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.