Zbrodnia i kara
Dramat Za drzwiami sypialniTodda Fielda okazał się jedną z największych niespodzianek minionego roku. Realizowany bez specjalnego rozgłosu film podbił serca widzów oraz krytyków, którzy przyznali mu wiele prestiżowych nagród z trzema nominacjami do Oscara i Złotym Globem dla Sissy Spacek włącznie.
04.12.2006 18:07
Akcja obrazu rozgrywa się współcześnie w niewielkim miasteczku w stanie Maine. Frank Fowler, student architektury spędza u rodziców letnie wakacje, w czasie których nawiązuje romans ze starszą od siebie kobietą, piękną Natalie Strout, matką dwojga dzieci od niedawna przebywającą w separacji ze swoim mężem - Richardem. Ten ostatni nie może pogodzić się z tym, że w życiu byłej żony pojawił się inny mężczyzna i nachodzi Natalie wszczynając awantury. Podczas jednej z nich zostaje przypadkowo zabity Frank, który stanął w obronie swojej kochanki...
Fabularnie Za drzwiami sypialni pozostaje produkcją przeciętną. Filmów opowiadających o rodzicach nie mogących pogodzić się z nagłą śmiercią jedynego dziecka kinematografia zna już wiele, a obraz Fielda nie opowiada w gruncie rzeczy nic nowego. To co w Za drzwiami sypialni zachwyca i czyni ten obraz wartym uwagi, to aktorstwo i reżyseria.
Sissy Spacek, która niestety nie występuje już w filmach tak często jak kiedyś, rolą Ruth po raz kolejny udowadnia, że jest jedną z najwybitniejszych współczesnych aktorek amerykańskich. Jej Ruth Fowler jest niezwykle prawdziwa. Jak każdy z nas ma swoje dobre i złe strony. Poznajemy ją w czasie przyjęcia urodzinowego, które wyprawia dla jednego z dzieci Natalie. Chce żyć w przyjaźni z dziewczyną swojego syna, choć nie popiera tego związku i namawia Franka aby skończył tę znajomość. Później, po tragicznej śmierci syna dowiadujemy się o niej znacznie więcej. Podczas mistrzowsko zagranej kłótni z Mattem, Ruth z wściekłością zarzuca mężowi, że to on doprowadził do śmierci Franka bowiem nie zabronił mu spotykać się z Natalie. Z wypowiadanych w złości kwestii dowiadujemy się o głębokiej niechęci jaką Ruth żywiła do kochanki syna, o podejrzeniach w stosunku do Matta, który jej zdaniem zafascynowany był piękną Natalie i pożądał jej. Matt nie pozostaje jej dłużny. Z goryczą
wypomina żonie, że nie była dobrą matką, nigdy nie była zadowolona z osiągnięć swojego syna, nie potrafiła okazać mu czułości i to właśnie onapopchnęła go w ramiona starszej od siebie kobiety.
Kreacja Toma Wilkinsona należy z całą pewnością do jednej z najlepszych w jego karierze i naprawdę nie wiem, czemu nie dostał za nią Oscara. Jego rola w Za drzwiami sypialni jest dużo lepsza niż nagrodzona w tym roku statuetką kreacja Denzela Washingtona w Dniu próby.
Wilkinson pasuje zewnętrznie do granej przez siebie postaci. Przyjemny, prostoduszny mężczyzna w średnim wieku, - 'chodząca dobrota', jakby powiedzieli niektórzy. A jednak ten spokojny człowiek zdobędzie się na czyn, który zaskoczy nas wszystkich. Zrobi coś, o co nigdy byśmy go nie podejrzewali.
Zagranie takiej postaci jest niezwykle trudne bowiem wymaga od aktora niezwykłych możliwości. Tom Wilkinson wywiązał się z tego zadania rewelacyjnie. Ostatnie 30 minut trzyma widzów w niesamowitym napięciu. W skrytości ducha przewidujemy jaki będzie finał, ale cały czas myślimy, że to jest chyba niemożliwe, ten człowiek nigdy nie mógłby zrobić czegoś takiego, on nie jest do tego zdolny.
Dużym zaskoczeniem była dla mnie kreacja Marisy Tomei, która w mojej pamięci istnieje głównie jako utalentowana aktorka komediowa. Kreacją w Za drzwiami sypialni Tomei udowadnia, że nie można jej zaszufladkować. Rola w dramacie Fielda to moim zdaniem najlepsza kreacja w jej dotychczasowej karierze.
Na duże brawa zasługuje Todd Field, który jako debiutant spisał się w fotelu reżyserskim lepiej niż niejeden weteran tego fachu.
Przede wszystkim artyście udało się stworzyć w filmie niesamowity klimat, którego tak często brakuje amerykańskim produkcjom. Porównać go można do głośnego American Beauty, bowiem w obu obrazach mamy przeciętną, pozornie szczęśliwą amerykańską rodzinę, która pod wpływem nieoczekiwanego wydarzenia zaczyna się rozpadać. Na światło dzienne wychodzą tłumione od dawna zarzuty, żale, pretensje. Poznajemy prawdziwe twarze bohaterów skrywane do tej pory pod maską pozornego szczęścia.
Za drzwiami sypialni to bardzo dobry film, który z czystym sumieniem mogę polecić widzom lubiącym niebanalne kino i świetne aktorstwo.