Trwa ładowanie...

Najgorsze Oscary od lat? Kilka filmów zasługuje na ocenę 2/10

W nocy z niedzieli na poniedziałek (z 27 na 28 marca) odbędzie się 94. ceremonia Oscarów. Poznamy na niej m.in. najlepszy film ubiegłego roku. Nominacje do tej kategorii nie wszystkim przypadły do gustu – nie brakuje głosów, że Akademia nieszczególnie trafiła z wyborem. Jak jest w rzeczywistości? Sprawdziliśmy wszystkie tytuły i faktycznie okazuje się, że ponad połowa z nich nie powinna w ogóle mieć szansy na Oscara.

Leonardo DiCaprio wystąpił w jednym z najgorszych filmów oscarowych - "Nie patrz w górę"Leonardo DiCaprio wystąpił w jednym z najgorszych filmów oscarowych - "Nie patrz w górę"Źródło: fot. Netflix
d3t23jm
d3t23jm

W 2009 r. Oscary rozsądnie powróciły do nominowania 10 najlepszych filmów w kategorii "Najlepszy film". Dzięki temu Akademia Filmowa w teorii miała większe szanse nie pominąć naprawdę dobrych obrazów. W praktyce okazało się jak zwykle, że członkowie są dość wybiórczy w swoich decyzjach – spokojnie można znaleźć przykłady rozdań, gdzie kilka tytułów nadawało się do kosza. Tak było chociażby w 2020 r.

Jednak nadchodzące Oscary za 2021 r. to już przykład niemal ekstremalny. Z dziesięciu nominowanych tytułów aż sześć to pomyłka. O których mowa? Zobaczcie poniżej. Przy okazji ustawiłem je w kolejności od najgorszego do najlepszego.

10. "Coda" (reż. Sian Heder)

Ten remake francuskiego filmu "Rozumiemy się bez słów" nagle wyrósł na czarnego konia tegorocznych Oscarów. Historia nastolatki, jedynej słyszącej osoby w swojej rodzinie, może i zebrała dobre recenzje, ale trzeba uznać ją za najgorszy obraz w stawce. Więcej sensu byłoby, gdyby wylądował na Hallmarku. Wszystko jest w nim płaskie i przewidywalne. To klasyczny przykład tego, jak można manipulować emocjami widza. "Coda" jest tanim i płaczliwym widowiskiem, na które szkoda waszego czasu. Niech was ładne obrazki nie zwiodą.

Ocena: 2/10

Zwiastun filmu "Coda"

9. "King Richard: zwycięska rodzina" (reż. Reinaldo Marcus Green)

Tu akurat zero zdziwienia, bo Akademia przecież kocha filmy biograficzne. A "King Richard: zwycięska rodzina" to najgorszy sort tego gatunku – rzecz ewidentnie pomyślana jako ponad dwugodzinna kampania Oscarowa dla Willa Smitha i zarazem podkreślenie "cudowności" ojca sióstr Williams. Co z tego, że to wszystko jest nakręcone przyzwoicie, skoro widać, że film zrobiono właściwie na zamówienie. Smith na Oscara nie zasługuje, a kalkulacja reżysera przypomina podejście twórczyni "Cody".

d3t23jm

Ocena: 2/10

Zwiastun filmu "King Richard: zwycięska rodzina"

8. "Nie patrz w górę" (reż. Adam Mckay)

Netflix ma w tym roku dwa filmy, które mogą powalczyć o Oscara. Jednak ta satyra Adama McKaya o tym, jak nieczule podchodzimy do nadchodzącej katastrofy, bo wolimy śledzić związek celebrytów na Instagramie, to totalny niewypał. McKay jak zwykle chciał zaimponować swoją bystrością, ale jedyne, co zrobił, to zamęczył nieśmiesznym i potwornie rozwleczonym metrażem (co oni mają z tymi filmami po blisko 150 minut?). Wiele mówi o tym filmie to, że "Moonfall" okazał się jego mądrzejszym rewersem.

Ocena: 2/10

Zwiastun filmu "Nie patrz w górę"

7. West Side Story (reż. Steven Spielberg)

Nowa wersja legendarnego musicalu "West Side Story" w wykonaniu Stevena Spielberga jest finansową i artystyczną klapą. Wydaje mi się, że członkowie Akademii nominowali ten film tylko po to, by poprawić reżyserowi humor. Jasne, formalnie wygląda to dobrze, bo Spielberg jest bardzo sprawnym technicznie twórcą. Nie zmienia to jednak wrażenia, że jego film to wydmuszka, produkcyjny fajerwerk i nic więcej.

d3t23jm

Ocena: 4/10

Zwiastun filmu "West Side Story"

6. "Belfast" (reż. Kenneth Branagh)

Film Kennetha Branagha powszechnie uznaje się za poruszające kino. Jednak ja tego nie kupuję – to ładnie oprawiona nostalgiczna fantazja, która wręcz bezczelnie próbuje nas oszukać, że jest czymś więcej niż sentymentalnym obrazem o dorastaniu w czasach "The Troubles". Inna sprawa, że w przeciwieństwie do poprzednich filmów rzeczywiście jest tu na co popatrzeć.

Ocena: 5/10

Zwiastun filmu "Belfast"

5. Zaułek koszmarów (reż. Guillermo del Toro)

To ostatni film, który nie zasłużył na nominację. "Zaułek koszmarów" w reżyserii Guillermo del Toro może pochwalić się znakomitą obsadą i niesamowitą stroną wizualną. Jest w sumie niezłym czarnym kryminałem, ale zbyt wystudiowanym i niepotrzebnie trwającym milion lat. Kwalifikuje się co najwyżej do Oscara za najlepszą scenografię.

d3t23jm

Ocena: naciągane 6/10

Zwiastun filmu "Zaułek koszmarów"

4. "Diuna" (reż. Denis Villeneuve)

Tak się składa, że w tegorocznej kategorii "Najlepszy film" nominowano cztery naprawdę dobre filmy. Pierwszym z nich jest "Diuna". Adaptacja słynnej powieści w kinie przygniatała rozmachem i rozległością. Można śmiało powiedzieć, że w Hollywood już dłuższy czas nikt nie pokazał science fiction w tak majestatyczny sposób. Choć jest to jedynie wstęp do historii (fabuła objęła połowę książki), to bez wątpienia hipnotyzujący.

d3t23jm

Ocena: 7,5/10

Zwiastun filmu "Diuna"

3. "Psie pazury" (reż. Jane Campion)

Drugi film Netfliksa w stawce to największy faworyt do zdobycia Oscara za najlepszy film. Ta opowieść o ranczerze terroryzującym najbliższe mu osoby to rzecz, która w interesujący sposób pogrywa sobie z konwencjami, bo działa zarówno jako western z elementami thrillera, jak i dramat psychologiczny. Jest trochę za długa i momentami zbyt powolna, ale nie oszukujmy się – Netflix rzadko wyskakuje z tak dobrym kinem.

d3t23jm

Ocena: 7,5/10

Zwiastun filmu "Psie pazury"

2. "Drive My Car" (reż. Ryusuke Hamaguchi)

Oparty na opowiadaniu Harukiego Murakamiego film japońskiego reżysera zachwyca swoją ambicją. To epicki i bardzo poruszający dramat o miłości i zdradzie, żałobie oraz akceptacji. Nie ma mowy o żadnej sztampie i ckliwości – Hamaguchi jakimś cudem potrafił wydobyć głębię z od dawna przemielonych przez sztukę tematów. Ostrzec tylko trzeba, że jest to kino dla osób lubiących "slow cinema" – trwa bite trzy godziny, a akcja jest nieśpieszna.

d3t23jm

Ocena: 8/10

Zwiastun filmu "Drive My Car"

1.    "Licorice Pizza" (reż. Paul Thomas Anderson)

Film Paula Thomasa Andersona o pełnej wzlotów i upadków relacji bohaterów dorastających w Los Angeles lat 70. to dzieło wybitne, które nie tylko chwyta fascynującym i zabawnym obrazem epoki, ale także wspaniale dryfuje narracyjnie. Sporo w nim uroczych dygresji, nie mamy typowego przechodzenia fabuły od punktu A do punktu B. Tu nawet krótkie epizody Seana Penna czy Bradleya Coopera są na wagę złota. W idealnym świecie właśnie taki film zdobyłby Oscara, ale podejrzewam, że jest zbyt nieszablonowy dla członków Akademii. Tak czy siak "Licorice Pizza" sprawia, że tegoroczne nominacje do kategorii najlepszego filmu nie są totalną porażką.

Ocena: 9/10

Zwiastun filmu "Licorice Pizza"

Słuchasz podcastów? Jeśli tak, spróbuj nowej produkcji WP Kultura o filmach, netfliksach, książkach i telewizji. "Clickbait. Podcast o popkulturze" dostępny jest na Spotify oraz w aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach. A co, jeśli nie słuchasz? Po prostu zacznij.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d3t23jm
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3t23jm