Barbara Kwiatkowska-Lass: zostawiła Polańskiego dla słynnego amanta
Wydawali się wprost dla siebie stworzeni, a prasa nie mogła przestać się nimi zachwycać. Ją nazywano "polską Brigitte Bardot", on – po roli w "Sissi – młodej cesarzowej" – stał się obiektem westchnień żeńskiej części publiczności.
Kiedy się poznali, Barbara Kwiatkowska tkwiła jeszcze w związku małżeńskim z Romanem Polańskim. Ale dla Karlheinza Böhma nie była to żadna przeszkoda. Błyskawicznie odbił reżyserowi żonę i niedługo potem sam ją poślubił.
Ale ich związek nie należał do udanych. Uczucie wkrótce się wypaliło, a Kwiatkowska wyznała później, że to właśnie zazdrosny Böhm zniszczył jej świetnie zapowiadającą się karierę.
Polański był nią zauroczony
Barbara Kwiatkowska swojego przyszłego męża, wówczas jeszcze studenta reżyserii, Romana Polańskiego (na zdjęciu), poznała w 1957 roku, w hotelowym holu.
- Nagle do recepcji podeszła jakaś dziewczyna i wzięła klucz. Była uderzająco piękna, miała olbrzymie oczy i pełne, zmysłowe usta. Jej fantastyczną figurę podkreślała w sposób doskonały prosto skrojona sukienka w pionowe pasy – opisywał ją później reżyser.
Kolega wyjaśnił mu, że to Barbara Kwiatkowska, młodziutka aktorka, która właśnie pracowała na planie filmu "Ewa chce spać" (premiera odbyła się 17 marca 1958 roku).
Podryw "na przyjaciela"
Polański postawił sobie za cel poderwanie ślicznej dziewczyny – choć początki nie były łatwe. Kwiatkowska cierpiała z miłości, bowiem zakochała się nieszczęśliwie w żonatym reżyserze.
Polański stał się więc najpierw jej powiernikiem i przyjacielem. Z czasem zaś aktorka spojrzała na niego łaskawszym okiem i wreszcie przyjaźń przerodziła się w miłość.
To Polański uparł się, że zrobi z Kwiatkowskiej gwiazdę, zaczął jej pomagać i namawiać znajomych, by obsadzali ją w filmach – dzięki niemu aktorka pojawiła się na przykład w "Zezowatym szczęściu".
Polska Brigitte Bardot
- Była ucieleśnieniem marzeń ówczesnego Polaka! Była prześliczna i jednocześnie prowincjonalna. Nie onieśmielała tak jak niedostępne gwiazdy hollywoodzkie. Pachniała rezedą i opłotkami, zachodem słońca nad małą rzeczką, domowym ciastem i żurawiną. Miała nogi sklepione wysoko, szorstkie ręce chłopki, a oczy cudowne i czyste jak poranek w dzień komunii świętej – pisała o niej Agnieszka Osiecka.
Nic dziwnego, że "polska Brigitte Bardot" dostała szansę, by zrobić furorę również poza granicami kraju.
Dzięki protekcji męża Kwiatkowska zaczęła grywać w produkcjach europejskich. Przybrała wtedy łatwiejsze do wymówienia dla obcokrajowców nazwisko Lass.
Romans na planie
Związek Kwiatkowskiej i Polańskiego był bardzo burzliwy. Oboje nie grzeszyli wiernością, a przyjaciele nie wróżyli im świetlanej przyszłości. Małżonkowie jednak trwali przy sobie i wzajemnie się wspierali. Oczywiście – do czasu.
Na planie "Rififi w Tokio" Kwiatkowska spotkała niemiecko-austriackiego aktora Karlheinza Böhma (na zdjęciu). Ich płomienny romans szybko wyszedł na jaw i Kwiatkowska wiedziała, że musi podjąć jakąś decyzję. Wybrała Böhma.
Życie u boku zazdrosnego męża
Choć początkowo wszystko przypominało piękną bajkę – ślub, narodziny córki Kathariny (na zdjęciu) – później Kwiatkowska miała żałować swojego wyboru.
Böhm okazał się bowiem strasznym zazdrośnikiem, a popularność i sława żony doprowadzały go do szewskiej pasji. Wreszcie posunął się do tego, że napisał do agentki Kwiatkowskiej z żądaniem, by nie wysyłała jej żadnych propozycji. A posłuszna małżonka słowem nie zaprotestowała.
- Zachowałam się jak idiotka – mówiła potem w "Expressie Wieczornym". – Żałuję, ponieważ moja decyzja świadczyła o mojej słabości.
Koniec miłości, koniec kariery
Związek z Böhmem nie przetrwał próby czasu. Podobnie jak kariera aktorki. Kwiatkowska próbowała wrócić na plan filmowy, ale okazało się, że nikt o niej już nie pamięta. Rozgoryczona, na dobre pożegnała się z kinem i zajęła się modelowaniem lalek.
Pocieszenie znalazła w ramionach Leszka Żądło, muzyka jazzowego. I wydawało się, że wreszcie jest szczęśliwa. Niestety, lekarze wykryli u niej wirusowe zapalenie wątroby typu C. Kwiatkowska zmarła 6 marca 1995 roku.