Bohdan Smoleń: Słynny kabareciarz przerywa milczenie
14.04.2014 | aktual.: 22.03.2017 20:48
None
Dla niektórych szczęście to sława, pieniądze, wygodne życie. Dla 66-letniego Bohdana Smolenia to już przeszłość. W jego przypadku szczęście to słońce zwiastujące nadejście wiosny, papierosy i fakt, że idąc do toalety nie upadł i nie poobijał sobie pleców.
O Bohdanie Smoleniu jest od jakiegoś czasu głośno. Niestety nie za sprawą jego nowych kabaretowych czy aktorskich dokonań. Słynny polski prześmiewca, który w czasach PRL-u wyszydzał absurdy systemu, zmaga się z fatalnym stanem zdrowia i problemami, jakie przechodzi jego fundacja pomagająca upośledzonym dzieciom (więcej tutaj)
.
Przez wiele lat aktor konsekwentnie nie udzielał wywiadów, z rzadka przerywając milczenie. Taki wyjątek zrobił dla Sylwestra Latkowskiego. Rozmowa na łamach Wprost nie pozostawia jednak złudzeń – już nigdy nie zobaczymy Smolenia na scenie…
Nie istniał dla rodziny
Kiedyś był jednym z najbardziej lubianych prześmiewców w kraju, a tworzony wespół z Zenonem Laskowikiem kabaret TEY do dzisiaj uchodzi za ewenement.
Kiedy w 1982 roku drogi kolegów się rozeszły, Smoleń zaczął występować na własną rękę. Popularność przyniosła pieniądze („robiłem szmal”), ale aktor musiał zapłacić za nią sporą cenę.
- […] Przez to rodzina mnie nie miała, nie istniałem dla niej- powiedział pan Bohdan, który przez lata żył na walizkach i rzadko spał we własnym domu.
''Facet potrafi''
Później dotknęła go rodzinna tragedia. Najpierw jego 17-letni syn popełnił samobójstwo, niedługo potem życie odebrała sobie żona Smolenia.
Aktor popadł w depresję i na kilka dobrych lat wycofał się z życia publicznego, ale jak zdradził Latkowskiemu, podniósł się, bo jest facetem, „a facet potrafi”.
W rozmowie z redaktorem naczelnym Wprost kabareciarz opowiedział także o powrocie do biznesu, kiedy zaczął towarzyszyć w występach Januszowi Gajosowi, sprzedając kasety z jego nagraniami.
''W takiej formie nie potrafię wejść na scenę''
Kiedy Smoleniowi udało się stanąć na nogi, musiał ponownie zejść ze sceny. *
*- Przede wszystkim to były dwa udary. Bo ja w tej chwili chodzę źle, czasem mówię niewyraźnie. W takiej formie nie potrafię wejść na scenę - aktor rozwiał nadzieje swoich fanów. *
Słowa te potwierdzają wypowiedzi jego współpracowników, którzy od pewnego czasu są bardzo zaniepokojeni jego stanem zdrowia. Według nich aktora ponownie dopadła depresja, czego efektem jest zaprzestanie walki i zamknięcie się w sobie. *
- Odciął się od świata zewnętrznego. Jak mówią specjaliści, to może być zachowanie pacjenta poudarowego. Jednak prawda jest taka, że jemu też nie chce się ćwiczyć, walczyć. Gdyby to robił, to byłaby szansa na poprawę - mówiła bliska znajoma aktora (więcej tutaj)
. *
Sam Smoleń w rozmowie z Latkowskim potwierdza, *że odizolował się od świata zewnętrznego, nie życzy sobie, aby fotografowano jego obejście. Chce zachować resztki prywatności.
''Strasznie mnie boli''
Na pytanie dziennikarza Wprost, jak wygląda jego dzień, aktor odpowiedział z rozbrajającą szczerością:
*- Ten dzisiejszy to dobrze, bo się nie wywróciłem w drodze do ubikacji. Strasznie mnie boli, jak mnie podłoga bije po plecach. Przeszedłem sobie boczkiem i udało mi się. Jestem szczęśliwy i mam nadzieję, że jutro będzie mi coraz łatwiej chodzić. Ale to przejdzie, to jest pikuś *- mówi Smoleń.
O tym, że aktor ma problemy z poruszaniem wiadomo od czasu, kiedy pojawił się na gali dobroczynnej* siedząc na wózku inwalidzkim* (więcej tutaj)
. (gk/mf)