Bożena Kurowska wypowiedziała kwestię i osunęła się na scenę. Dziś kończyłaby 80 lat
21.08.2017 | aktual.: 21.08.2017 17:45
Rok 1969 obfitował w wiele mniej lub bardziej doniosłych wydarzeń. To właśnie wtedy wyemitowano pierwszy odcinek kultowego serialu "Do przerwy 0:1", a Zofia Kołakowska ustanowiła rekord Polski w biegu na 1500 m. To właśnie wtedy, nieco w cieniu tych pamiętnych momentów rozegrał się dramat jednej z najbardziej obiecujących artystek młodego pokolenia, aktorki Bożeny Kurowskiej.
Publicysta Stanisław Grzelecki, wspominając pobyt na jednym z festiwali w Cannes, tak pięknie pisał o aktorce:
Przez wiele lat niedoceniania, kiedy w końcu dostrzeżono ją za granicą, jej karierę przerwała nagła śmierć. Kurowska do samego końca skrywała bolesną tajemnicę. Gdyby żyła, 21 sierpnia skończyłaby 80 lat.
Szlachcianka z aspiracjami
Pamiętna Ewa z "Lotnej" przyszła na świat 21 sierpnia 1937 r. w Łukowie koło Siedlec, w rodzinie o szlacheckich korzeniach.
W Łukowie ukończyła liceum ogólnokształcące, jednak nie zamierzała mieszkać tam do końca życia. Bożenę ciągnęło do Warszawy, chciała zostać aktorką.
Dlatego od razu po zdaniu matury wyjechała do stolicy, aby zdawać do stołecznej PWST, gdzie w 1954 r. dostała się na Wydział Estradowy.
Występowała tam do śmierci
Kurowska obroniła dyplom cztery lata później, a w sezonie 1958/9 od razu została zaangażowana do zespołu stołecznego Teatru Klasycznego,* gdzie występowała aż do śmierci.* Brzmiałoby to pięknie, gdyby nie fakt, że aktorka zmarła zaledwie 10 lat później, w momencie, kiedy jej kariera dopiero nabierała tempa.
Na deskach Klasycznego Bożena zadebiutowała w sztuce "Taka miłość", gdzie wcieliła się w rolę Lidy. Widzowie mogli ją podziwiać również w "Żeglarzu", "Wojny trojańskiej nie będzie" czy "Niepokoju przed podróżą".
Dostrzeżona dopiero w kinie
Mimo talentu i charyzmy Kurowska w teatrze była wyraźnie niedoceniania i poszkodowana. Dostawała przeważnie zastępstwa, mimo że świetnie sprawdzała się w rolach charakterystycznych.
Popularność i uznanie, na które zasługiwała, Kurowska zdobyła dzięki kinu. Na ekranie zadebiutowała mając zaledwie 21 lat rolą w "Zamachu" – wojennym dramacie psychologicznym Jerzego Passendorfera. Wcieliła się tam w jedną z głównych ról.
Rekonstrukcja udanego zamachu AK na szefa policji SS, generała Kutscherę, zwanego "katem Warszawy”, cieszyła się sporym zainteresowaniem widzów oraz krytyków. Oprócz Kurowskiej w filmie pojawili się także Stanisław Mikulski („Stawka większa niż życie”)
oraz Tadeusz Łomnicki ("Pan Wołodyjowski")
.
Rola w kontrowersyjnym filmie Wajdy
Dzięki roli konspiratorki Marty Kurowska została zauważona i już rok później wystąpiła w „Lotnej” – ekranizacji opowiadania Wojciecha Żukrowskiego w reżyserii Andrzeja Wajdy.
Premiera „Lotnej” wywołała w mediach burzliwą dyskusję. Film wzbudzał kontrowersje przede wszystkim wymową, ironicznie traktując etos polskiego oręża. Wajdzie zarzucono też, że utrwala nieprawdziwy mit o szarży polskiej kawalerii na niemieckie czołgi.
Mimo kontrowersji "Lotna" okazała się artystycznym sukcesem, a Kurowska zyskała jeszcze większą rozpoznawalność, pojawiając się na okładkach czasopism czy udzielając wywiadów, m.in. dwutygodnikowi "Film".
Owocne lata 60.
W latach 60. Bożena Kurowska pojawiła się jeszcze kilkakrotnie na ekranie, choć nie były to role na miarę tych u Wajdy czy Passendorfera.
1962 r. zagrała się u boku Leona Niemczyka w przygodowym "Na białym szlaku", a rok później wcieliła się w porucznik Kruszynę, partnerując niezrównanemu Bogumiłowi Kobieli w komedii kryminalnej „Kryptonim nektar”.
Ponadto pojawiła się gościnnie w jednym z odcinków serialu "Barbara i Jan" oraz w filmie telewizyjnym "Wystrzał" Jerzego Antczaka.
Doceniona dopiero w... Czechosłowacji
Paradoksalnie jedyne wyróżnienie w karierze przyniosła Kurowskiej jej ostatnia rola i to w dodatku w filmie zagranicznym.
Mowa o czechosłowackiej "Damie", produkcji telewizyjnej, za którą w 1968 r. Polka zdobyła Grand Prix V Międzynarodowego Festiwalu Filmów TV za kreację kobiecą. Mógł to być wspaniały początek zagranicznej kariery. Tak się jednak nie stało.
Białaczka przekreśliła wszystko
Niestety, świetnie zapowiadającą się karierę przekreśliła nagła śmierć aktorki, która 16 września 1969 r. zmarła, tak jak żyła – na scenie, podczas przedstawienia. Miała zaledwie 32 lata. Jej ciało spoczęło na Cmentarzu Bródnowskim.
Oficjalnej przyczyny śmierci nigdy nie podano do wiadomości publicznej, choć mówi się, że Kurowska cierpiała na ostrą odmianę białaczki.
W nekrologu zamieszczonym we wrześniowym numerze "Teatru" napisano, że aktorka grywała "role amantek o wyraźnym zabarwieniu charakterystycznym". Koleżanki i koledzy zapamiętali ją jako osobę skromną i pracowitą.