Zmarł dwa lata temu. Dopiero teraz został pochowany
Aktor zmarł we wrześniu 2018 r. w wieku 82 lat. Dopiero teraz doczekał się pogrzebu. Przyczyna tego opóźnienia nie została ujawniona.
Gwiazdor filmów "Mistrz kierownicy ucieka" i "Boogie Nights" zmagał się w problemami serca od wielu lat. W lutym 2010 roku przeszedł poważną operację. Aktor został odwieziony do szpitala przez bliskich po tym, jak doszło do zatrzymania akcji serca. Zmarł na kilka tygodni przed rozpoczęciem zdjęć do filmu Quentina Tarantino "Pewnego razu w… Hollywood".
Ciało aktora zostało skremowane, a dwa tygodnie po jego śmierci bliscy spotkali się na mszy w jego intencji. Został pochowany dopiero 11 lutego 2021 r., czyli w dniu, w którym obchodziłby swoje 85. urodziny. Spoczął na Hollywood Forever Cemetery w Los Angeles. Rodzina i przyjaciele uczestniczyli w uroczystości zdalnie.
Mierzący 180 cm wzrostu aktor na scenie zadebiutował dzięki swojemu mentorowi, profesorowi z amerykańskiego college'u, Watsonowi B. Duncanowi III. Przełomowa dla jego kariery okazała się rola w dramacie Johna Boormana "Uwolnienie" (1972) z Jonem Voightem. W tym samym roku pojawił się też w komedii Woody’ego Allena "Wszystko co chcielibyście wiedzieć o seksie, ale boicie się zapytać".
W 1998 roku aktor po raz pierwszy został nominowany do Oscara za rolę drugoplanową w "Boogie Nights" Paula Thomasa Andersona, którego po latach skrytykował za wtórność, dodając, że nie wspomina zdjęć ze specjalnym sentymentem.