"Creed III". Gdzie jest Stallone? Fani będą oburzeni

"Creed III" zapowiadał się na bardzo dobry film bokserski o starciu mistrza ze swoim dawnym przyjacielem. Niestety, poza solidnym aktorstwem produkcja nie ma zbytnio czym się pochwalić. Bardzo mocno odczuwalny jest w niej brak Sylvestra Stallone'a.

Brak Sylvestra Stallone'a w "Creed III" jest bardzo odczuwalny
Brak Sylvestra Stallone'a w "Creed III" jest bardzo odczuwalny
Źródło zdjęć: © fot. Getty
Kamil Dachnij

Za niezwykle ciekawy trzeba uznać fakt, że najlepsze filmy o tematyce sportowej są związane głównie z boksem. Naprawdę, żadna inna dyscyplina nie może się pochwalić taką ilością dobrych produkcji. Przykłady? Proszę, m.in. "Za wszelką cenę", "Fighter" czy "Bokser" z Danielem Day-Lewisem. Co więcej, powstało też wielkie arcydzieło, czyli ponura i szalenie ekspresyjna psychodrama "Wściekły byk". Nikt wcześniej ani później nie zdegradował męskości do poziomu tępej i brutalnej siły w taki sposób, jak dokonał tego Martin Scorsese w 1980 r.

To zresztą tylko jedna strona medalu. Są przecież produkcje, w których nie o artyzm i wielkie ambicje chodzi, a o podnoszącą na duchu mieszankę rozrywki z domieszką dramatu. Mowa przede wszystkim o serii "Rocky" z Sylvestrem Stallone'em w tytułowej roli. Nie da się wyprzeć z pamięci tych wszystkich dramatycznie zmontowanych sekwencji treningów (ach, to triumfalne wbieganie po schodach na końcu długiego biegu!) czy widowiskowo nakręconych i uroczo nierealistycznych starć Rocky’ego Balboi z przerysowanymi oponentami jak Ivanem Drago. W większości są to obrazy kultowe, dla wielu widzów nierozerwalnie związane z czasami ich młodości.

Zobacz: zwiastun "Creed III"

Stąd wielu z nas nie kryło ekscytacji, gdy w 2015 r. do kin wkroczył zaskakująco przyzwoity "Creed: Narodziny legendy". Zachowując wspomniane wyżej atuty, twórcom bez zgrzytów udało się pociągnąć serię dalej za sprawą jednego prostego rozwiązania - zaprezentowali nam nowego underdoga, Adonisa Creeda (Michael B. Jordan), syna Apollo Creeda, z którym Balboa najpierw zaciekle walczył, a potem się przyjaźnił. Sam Stallone zagrał w tym obrazie swoją najlepszą rolę z całej serii - w poruszający sposób oddał człowieka, który musi mierzyć się z osobistymi i zdrowotnymi problemami.

"Creed II" z 2018 r. nie był już tak dobry. Zamiast rozwijać postać Creeda, twórcy woleli zagrać na nostalgii, kręcąc niemal kopię "Rocky’ego IV". Teraz, po blisko pięciu latach 3 marca do polskich kin wejdzie "Creed III". Jest to ewenement z dwóch powodów.

Po pierwsze, wyreżyserował go debiutujący w tej roli Michael B. Jordan, czyli tytułowy Creed. Po drugie, jest to pierwszy film z uniwersum Rocky’ego, w którym nie pojawił się Stallone. Oba te fakty mogą wyjaśniać, dlaczego trzecia część "Creeda" to dzieło boleśnie wybrakowane i niewolne od strukturalnego bałaganu.

Głównym problemem jest to, że samego boksu w tym sequelu jest jak na lekarstwo. To tak, jakby Jordan chciał za wszelką cenę zdystansować się od Rocky'ego, wymazując nie tylko jego postać, ale także charakterystyczne cechy serii.

Każdą z trzech walk w filmie przedstawił pośpiesznie, jakby robił to za karę. Gdzie sekwencje treningowe w "Creedzie" były kluczowe dla zrozumienia tego, jak ciężką pracą jest przygotowanie się do walki bokserskiej, to w trójce ten temat został potraktowany po macoszemu. Delikatnie mówiąc.

Wybierz z nami najlepszy polski film! Kliknij, by zagłosować na swojego faworyta.

To samo można powiedzieć o końcowym pojedynku, który pełny jest efekciarskich trików, ale nie wzbudza żadnych emocji, bo nie czujemy jego stawki. Reżyser przesadził dodatkowo z dosłownością metafory bycia w ringu. Owszem, we wspomnianym na początku "Wściekłym byku" Scorsese też zastosował artystyczne zabiegi, ale gdy akcja przenosi się na ring, widz wie, że wkracza w zmaltretowaną świadomość bohatera filmu. W przypadku "Creed III" czegoś takiego raczej nikt nie odczuje, mimo iż Jordan chciał uzyskać podobny efekt imersji.

Jonathan Majors wcielił się w Damiana, dawnego przyjaciela Adonisa Creeda
Jonathan Majors wcielił się w Damiana, dawnego przyjaciela Adonisa Creeda© fot. mat. pras.

Jeśli nie treningi i walki, to co w takim razie oglądamy w trzecim "Creedzie"? Głównie średnio zajmujący i pełny ogranych motywów dramat o tym, jak niechciana przeszłość potrafi nagle o sobie przypomnieć, co oczywiście zmusza głównego bohatera do skonfrontowania się z rzeczami, które dawno temu pogrzebał.

Takim przypomnieniem dla Creeda jest Damian (Jonathan Majors). W czasach młodości był nie tylko przyjacielem Adonisa, ale też znakomicie zapowiadającym się bokserem. Jednak więzienie pokrzyżowało jego plany. Szybko okazuje się, że teraz chce wyrównać dawne rachunki.

Nawet tutaj był materiał na wygenerowanie dobrego napięcia. W końcu głównych bohaterów łączy wspólna trauma, o której dowiadujemy się za sprawą pokracznych retrospekcji. Jednak ujęcie tej relacji wydaje się zbyt powierzchowne - coś się po prostu nagle zaostrza i tyle.

Na plus trzeba zaliczyć grę aktorską Majorsa, który po ostatnim "Ant-Manie" znowu udowadnia, że jest aktorem o dużych możliwościach. Jego Damian na ringu zachowuje się niczym Mike Tyson w najbardziej bestialskim wydaniu, ale poza nim to złamany człowiek, który nie może pogodzić się ze straconymi latami.

Owszem, "Creed III" ogląda się raczej bezboleśnie, bo Jordan mimo wszystko umiejętnie podpatrzył u innych reżyserów, jak wykonać swoją robotę. Sęk w tym, że za bardzo chciał oderwać "Creeda" od "Rocky’ego". Akurat Stallone idealnie nadawałby się do tej części, bo mógłby ponownie pełnić funkcję starszego i mądrzejszego mentora. A tak w trakcie seansu odczuwamy pustkę, której nie da się niczym zastąpić.

"Creed III" trafi do polskich kin 3 marca.

Kamil Dachnij, dziennikarz Wirtualnej Polski

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" znęcamy się nad ofertą SkyShowtime (ale chwalimy "Yellowstone"), podziwiamy Brendana Frasera w "Wielorybie" i nabijamy się z polskich propozycji na Eurowizję. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.

Źródło artykułu:WP Film
creedsylvester stallonemichael b. jordan
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (18)