Trwa ładowanie...

Jim Carrey nie jest jedyny. Daniel Day-Lewis nie gra już od 5 lat

Niedawno światem kina wstrząsnęły informacje, że Bruce Willis i Jim Carrey odchodzą z zawodu. Nie byli jednak pierwsi. Daniel Day-Lewis, który 29 kwietnia obchodzi swoje 65. urodziny, od 5 lat jest na emeryturze. Jego absencja jest cały czas boleśnie odczuwalna, bo nie ma wśród obecnie żyjących aktorów większego mistrza niż Day-Lewis i zarazem kogoś, kto zanurza się w swoich rolach z tak szalonym oddaniem jak on.

Daniel Day-Lewis w kadrze z filmu "Moja lewa stopa". Za swoją rolę otrzymał pierwszego Oscara Daniel Day-Lewis w kadrze z filmu "Moja lewa stopa". Za swoją rolę otrzymał pierwszego Oscara Źródło: fot. mat. pras.
d4m7fg1
d4m7fg1

Daniel Day-Lewis jest słusznie uważany za jednego z najlepszych aktorów w historii kina. Jako jedyny mężczyzna zdobył trzy Oscary za najlepsze role pierwszoplanowe. Ale Oscary to nie wyznacznik wielkości – w końcu statuetkę ma na koncie chociażby Will Smith, którego umiejętności aktorskie nie stoją, mówiąc delikatnie, na najwyższym poziomie. Wspaniałość Day-Lewisa polega na tym, że poprzez stosowanie pewnej metody grania, czyli ekstremalnego zatapiania się w roli, był w stanie wyrzeźbić z tego coś bardzo autentycznego. Żerował na wielkich emocjach i pewnej teatralności, ale praktycznie zawsze wypadał przy tym całkowicie naturalnie. Owszem, przed nim robili to m.in. Marlon Brando czy Robert De Niro, ale to Anglik poszedł najdalej w imię sztuki, wykazał się największą odwagą.

W końcu pełno jest historii o jego wyczynach na planie filmowym. Gdy w filmie "Moja lewa stopa" (1989) grał mężczyznę chorego na porażenie mózgowe, nie rozstawał się z wózkiem inwalidzkim i kazał się karmić. Takie podejście się opłaciło, bo otrzymał za tą wybitną kreację pierwszego Oscara. Do roli w "Ostatnim Mohikaninie" Day-Lewis nauczył się polować na zwierzęta. Odmawiał jedzenia wszystkiego, czego nie zabił swoją bronią. Zbudował własny kajak i przez kilka tygodni mieszkał sam w lesie.

Zobacz: Bruce Willis kończy karierę. Rodzina poinformowała o chorobie

Przygotowując się do roli Billa w "Gangach Nowego Jorku" podjął się praktyk u zawodowego rzeźnika. W przerwach między scenami mówił z nowojorskim akcentem i nieustannie ostrzył swój nóż. Przy okazji nie zgadzał się na noszenie płaszcza, więc nabawił się zapalenia płuc. Do swojego ostatniego filmu, wybitnej "Nici widmo", na rok zanurzył się w sztuce tradycyjnego krawiectwa. Nie zaczął kręcić, dopóki nie skończył odtwarzania sukni Cristobala Balenciagi. Gdy przyjął rolę Abrahama Lincolna, dał sobie cały rok, by przeanalizować zachowanie i sposób myślenia byłego prezydenta USA. Do Sally Field, czyli aktorki, która grała jego żonę w filmie, wysyłał SMS-y pisane XIX-wieczną angielszczyzną.

d4m7fg1

Mało? Spędził dwa pełne dni w więzieniu bez jedzenia i wody tylko po to, by wczuć się w rolę niesłusznie skazanego Gerry’ego Conlona w dramacie "W imię ojca". Zmusił ekipę filmową do oblewania go zimną wodą za każdym razem, gdy przechodzili obok jego celi. W filmie "Bokser" (1997), aby zagrać tytułową rolę, trenował ten sport przez 18 miesięcy! Realizm aż do bólu. Można by tak jeszcze wymieniać i wymieniać.

To wszystko może sprawiać wrażenie niepotrzebnego showmaństwa, ale Day-Lewis w genialny sposób udowadniał, że granie ról większych niż życie w taki, a nie inny sposób, pozwoliło mu zawiesić niewiarę u widza. Patrząc na niego, rzeczywiście myślało się, że wskrzesił Lincolna albo stał się osobą, która musiała istnieć naprawdę (niesamowity i demoniczny Daniel Plainview z arcydzielnego "Aż poleje się krew" jest doskonałym tego przykładem).

Za rolę w filmie "Aż poleje się krew" Day-Lewis dostał drugiego Oscara fot. mat. pras.
Za rolę w filmie "Aż poleje się krew" Day-Lewis dostał drugiego OscaraŹródło: fot. mat. pras.

Wielu głowiło się nad metodą Day-Lewisa, doszukując się różnych powodów. On sam nie robił z tego żadnej tajemniczej sztuki, twierdząc, że los poskąpił mu talentu i musi nadrabiać to pracą. Emily Watson, czyli ekranowa partnerka aktora z filmu "Bokser", odważyła się go zapytać kiedyś, skąd u niego takie podejście. "Wiesz, nie jestem na tyle dobrym aktorem, by robić to inaczej" – usłyszała w odpowiedzi. Fałszywa skromność? Nic z tych rzeczy. To raczej dowód na to, że Day-Lewis zawsze traktował aktorstwo jako rzemiosło, które wymaga konkretnej harówki.

d4m7fg1

Swoją drogą nic dziwnego, że przy tak wymagającym etosie pracy Day-Lewis od lat 90. zaczął sobie robić długie przerwy między filmami. Bywało, że nie widzieliśmy go nigdzie przez 5 lat. Od czasu, gdy zajął się na poważnie karierą aktorską, w latach 1982-2017 wystąpił w zaledwie 20 filmach. Dla porównania Robert De Niro w samych tylko latach 90. wystąpił w 25 obrazach (!). Oczywiście Day-Lewis zaliczył po drodze parę wtop (komedia "Anglik w Nowym Jorku") i nie każdą jego rolę można uznać za wybitną. Jednak poprzez rzadkie pokazywanie się na ekranie sprawiał, że nawet występ w mocno średnim musicalu "Dziewięć" potrafił fascynować.

Taka sama enigma prywatnie?

Z racji jego niecodziennych przygotowań do ról, dziennikarze przez lata myśleli o Day-Lewisie jako enigmatyczym i umęczonym geniuszu, bohaterze bajronicznym, prowadzącym życie samotnika i niechętnie wychodzącym z ukrycia raz na kilka lat. Wystarczy jednak sięgnąć po którąś z zagranicznych sylwetek aktora, by dowiedzieć się, że to człowiek niezwykle dbający o swoją rodzinę i prywatność. Ktoś, kto nigdy nie przepadał za cyrkiem, jakim jest uczestniczenie w promocji filmu. – Jak można być odludkiem, gdy masz dom pełny dzieci? Nie mam nawet do tego żadnych inklinacji –odparł w rozmowie z "The Guardianem".

Do Daniela Day-Lewisa przylgnęła łatka genialnego samotnika fot. Getty
Do Daniela Day-Lewisa przylgnęła łatka genialnego samotnikaŹródło: fot. Getty, fot: CHRISTOPHE D YVOIRE

Lewis, który pochodzi z inteligenckiego domu (jego ojciec Cecil piastował stanowisko poety-laureata, na które powołała go królowa Elżbieta II), od zawsze był osobą, która uciekała od gwiazdorstwa. Identyfikował się mocno z klasą robotniczą. W latach 90. wyprowadził się z Londynu na irlandzką prowincję. W wolnym czasie lubi wpadać do pubów i oddaje się swoim pasjom jak np. stolarce.

d4m7fg1

Rzecz jasna bywały momenty, gdy media poświęcały mu wiele miejsca, ale nie tyle z powodu jego ról, co zawirowań miłosnych. Od początku kariery miał opinię kobieciarza. Na przełomie lat 80. i 90. Day-Lewis był w burzliwym związku z francuską aktorką Isabelle Adjani. Jak sama powiedziała, zakochała się w nim, bo nosił piękny, duży irlandzki sweter i na pierwszym spotkaniu wręczył jej kilka dziwnych poetyckich prezentów.

Para kłóciła się na potęgę, zrywała ze sobą, by potem znowu się zejść. Polski reżyser Andrzej Żuławski skomentował ich związek w wymowny sposób: "Isabelle zawsze była szalona, ale trafiła na aktora, który był większym psychopatą od niej, do tego bardzo zdolnym, i to zdolnym do wszystkiego. Szybko rozpoznała w nim bratnią duszę. I przepadła z kretesem".

Gdy Adjani była w siódmym miesiącu ciąży, Anglik rozstał się z nią na dobre. Plotka głosi, że wysłał jej krótki faks ze zdaniem: "Adieu, moje kochanie". W kwietniu 1995 r. na świat przyszedł ich syn Gabriel-Kane, który dziś pracuje jako model.

d4m7fg1

W 1996 r. Daniel poznał Rebeccę Miller, córkę pisarza Arthura Millera. Mówi się, że oświadczył się jej po miesiącu znajomości. W tamtym czasie aktor był od ponad roku z inną kobietą, ale miał jej nawet nie poinformować, że żeni się z Rebeccą. Ostatecznie to właśnie z nią odnalazł szczęście rodzinne. Małżeństwo doczekało się dwóch synów: Ronana Cala i Cashela Blake’a.

Czy jeszcze wróci?

Gdy w 2017 r. wówczas 60-letni Day-Lewis poinformował o zakończeniu kariery aktorskiej, przyznał, że nie planował tego. W trakcie kręcenia "Nici widmo" pojawił się w nim smutek z niewiadomej przyczyny. – Poczułem, że nie chcę już więcej być wciągnięty w żaden inny projekt. Przez całe życie przebąkiwałem tu i ówdzie, że powinienem przestać grać. Nie wiem, dlaczego tym razem było inaczej, ale ten impuls, by zrezygnować z aktorstwa, jest u mnie głęboko zakorzeniony. Ta decyzja była czymś, co musiałem zrobić – powiedział w rozmowie z "W Magazine".

Kadr z "Nić widmo", ostatniego filmu Day-Lewisa fot. mat. pras.
Kadr z "Nici widmo", ostatniego filmu Day-LewisaŹródło: fot. mat. pras.

Teraz, w dniu jego urodzin, trudno nie zamarzyć sobie, żeby Day-Lewis chociaż jeszcze raz ucieszył nasze oczy swoją grą. W końcu nikt w historii kina tak dobrze nie potrafił udawać kogoś innego jak on. Sęk w tym, że główny zainteresowany niestety może już nie wykrzesać z siebie iskry, by jeszcze raz porwać się na szaloną przygodę, jaką było dla niego aktorstwo.

d4m7fg1

Kamil Dachnij, redaktor Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d4m7fg1
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4m7fg1