Dan Aykroyd: ''Cieszę się, że mój czas już się skończył''
Miał być księdzem, został komikiem. Zaręczył się z księżniczką Leią. Wdał się w krótki, acz burzliwy romans z narkotykami. Ale wyszedł na ludzi. Kiedy nie gra w filmach, pisze scenariusze i muzykuje.
Miał być księdzem, został komikiem. Zaręczył się z księżniczką Leią. Wdał się w krótki, acz burzliwy romans z narkotykami. Ale wyszedł na ludzi. Kiedy nie gra w filmach, pisze scenariusze i muzykuje.
Sławę zyskał dzięki występom w programie „Saturday Night Live”, nominację do Oscara zdobył za rolę w „Wożąc panią Daisy”, widzowie pokochali go za „Blues Brothers”, a oddane rzesze wielbicieli zagwarantowali mu uwielbiani do dziś „Pogromcy duchów”. Informacje dotyczące powstania trzeciej części serii do dziś burzą fanom krew w żyłach.
1 lipca jeden z najbardziej kultowych aktorów, Dan Aykroyd, świętował 62. urodziny.
href="http://film.wp.pl/dan-aykroyd-ciesze-sie-ze-moj-czas-juz-sie-skonczyl-6025249107305601g">CZYTAJ DALEJ >>>
Chciał zostać księdzem
Urodził się z heterochromią, czyli różnobarwnością tęczówki – jego prawe oko jest zielone, lewe brązowe – a także ze zrośniętymi palcami u stóp.
Lat szkolnych nie wspomina zbyt dobrze; w dzieciństwie cierpiał dodatkowo na syndrom Tourette'a i zmagał się z zespołem Aspargera.
Wychowywany w wierze katolickiej, Aykroyd planował, że w przyszłości zostanie księdzem, ale jako siedemnastolatek porzucił seminarium duchowne dla... kryminologii i socjologii.
Z seminarium do nocnego klubu
Ale studia na uniwersytecie również nie przypadły mu do gustu. Opuścił je jeszcze przed otrzymaniem dyplomu, by zrobić karierę jako komik (lub, w razie niepowodzenia, muzyk) w nocnych klubach.
Poszczęściło mu się i dołączył do prężnie działającej grupy komików. Los wciąż mu sprzyjał i wkrótce Aykroyda przyjęto do ekipy telewizyjnej. Przez lata zbierał wyrazy uznania za program „Saturday Night Live”. Właśnie tam poznał Johna Belushiego, z którym połączyła go prawdziwa przyjaźń.
''Każdy zażywał. Ja też''
W 1980 roku nakręcił film, który otworzył mu drzwi do wielkiej kariery, a jednocześnie w pewnej mierze przyczynił się do śmierci Belushiego, musicalową komedię „Blues Brothers”.
Belushi już od dłuższego czasu przejawiał skłonności autodestrukcyjne i nie mógł zwalczyć uzależnienia od narkotyków. A praca nad „Blues Brothers” sprzyjała jego nałogom.
- Mieliśmy budżet, który wystarczał na conocną przygodę z kokainą – wyznawał po latach Aykroyd. - Każdy zażywał. Ja też. John to po prostu kochał.
Dwa lata później Belushi zmarł z powodu przedawkowania heroiny i kokainy.
Zły wpływ
Towarzystwo obu panów nie wpłynęło też dobrze na ich koleżankę z planu, Carrie Fisher. Podobno aktorka już na planie „Nowej nadziei” chętnie paliła marihuanę, by podczas kręcenia „Imperium kontratakuje” przerzucić się na kokainę (więcej o jej szokującym życiu tutaj)
.
Imprezując z Belushim i Aykroydem, ponoć zupełnie straciła kontrolę; piła i zażywała narkotyki, aż wreszcie nawet niestroniący od używek Belushi zaniepokoił się jej stanem.
Zaręczyny z księżniczką Leią
Na planie „Blues Brothers” Aykroyda i Fisher (schudła 15 kg, zobacz ją teraz)
połączył krótki romans – aktor się nawet oświadczył i został przyjęty, ale ostatecznie gwiazda „Gwiezdnych wojen” zerwała zaręczyny i wróciła do swojego byłego chłopaka, muzyka Paula Simona.
Aykroyd nie rozpaczał zbyt długo i związał się z Donną Dixon, która partnerowała mu na planie „Doktora Detroit” (później wystąpili jeszcze razem w „Szpiedzy tacy jak my” i „Kto tu zwariował?”)
. Pobrali się już w 1983 roku. Mają trzy córki.
Tak wygląda teraz
- Nie potrzebuję już sławy. Ludzie coraz mniej się mną interesują. Jestem szczęśliwy, że media skupiają się na nowej generacji aktorów. Cieszę się, że mój czas już się skończył. To naprawdę koniec – mówił niedawno Aykroyd o swojej karierze, choć chyba sam nie wierzył w swoje słowa.
Mimo że grywa coraz mniej, nawet na moment nie znika z ekranów. W tym roku wystąpił w komedii „Tammy”, niebawem pojawi się w biograficznym „Get on Up”. A fani nie tracą nadziei, że już niedługo zobaczą go w „Pogromcach duchów III”.
(sm/mn)