Trwa ładowanie...
d37azoq
27-04-2007 07:00

Déjà Vu

d37azoq
d37azoq

"Déjà Vu" to kolejna filmowa wariacja na temat podróży w czasie. Pomimo dobrej obsady oraz niezłego reżysera tym razem wycieczka się nie udała.

Agent Doug Carlin (Denzel Washington)
otrzymuje zadanie złapania terrorysty, który właśnie wysadził w powietrze prom w Nowym Orleanie. Pracując wraz z grupą dość dziwacznych naukowców, bohater ma dostęp do urządzenia, dzięki któremu może obserwować dowolne miejsce w mieście - tyle tylko, że dokładnie 4,5 dnia wcześniej. Z pomocą tego wynalazku agent Carlin zrobi wszystko, by zapobiec zbrodniczemu atakowi, a przy okazji uratować jedną piękną panią.

Tony Scott, autor pamiętnego "Prawdziwego romansu", zdecydował się wkroczyć na bardzo grząski grunt. Jak bowiem powszechnie wiadomo, podróżowanie w czasie jest niemożliwe. Żeby więc widza zaciekawiła opowieść o czymś, co jest nierealne, trzeba mu stworzyć bajkową scenerię. Znakomicie z tego zadnia wywiązał się nie tak dawno Steven Spielberg, realizując obraz "Raport mniejszości". Przedstawiona tam wizja przyszłości była tak fascynująca, że widz chętnie wierzył także w podróżowanie w czasie. Na dodatek pętla czasowa w tamtym filmie była tak pomyślana, by mimo wypraw nie dało się zmienić przeszłości czy też - jak kto woli - przyszłości.

Tymczasem reżyser "Déjà Vu" chce byśmy uwierzyli, że właśnie teraz Amerykanie są w posiadaniu machiny czasu. Podróżuje się w niej niemal tak, jak w słynnym horrorze "Mucha" Davida Cronenberga, choć tym razem można wejść do urządzenia w bieliźnie. Wynalazek był szlifowany w tajnych laboratoriach i jest daleki od doskonałości. Teraz jednak będzie można go użyć z powodu zamachu terrorystycznego. Nawisem mówiąc, nasz bohater dostaje się do niego bez zgody przełożonych - tylko dzięki temu, że lubi go jeden z nawiedzonych naukowców.

Scott znakomicie sprawdza się jak twórca kina akcji. Ostatnio, także z pomocą Washingtona, zrealizował całkiem udanego "Człowieka w ogniu". W "Déjà Vu" zabrakło mu jednak dobrego scenariusza. Być może powinien był, jak Spielberg, skorzystać z prozy Philipa K. Dicka.

d37azoq
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d37azoq

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj