Ewa Szykulska: Słynna aktorka ma już 64 lata
11.09.2013 | aktual.: 22.03.2017 20:28
Gwiazda, aktywna zawodowo już niemal od 50 lat, zagrała w kilkudziesięciu produkcjach filmowych i może pochwalić się równie bogatym dorobkiem teatralnym. Przez lata kojarzono ją jako „Piękną wiolonczelistkę” z klipu Skaldów.
Jedna z najbardziej charakterystycznych polskich aktorek kończy właśnie 64 lata. W młodości Ewę Szykulską, obdarzoną niesamowitym, zachrypniętym głosem, uważano za wyjątkową piękność – dziś aktorka ze śmiechem opowiada o swoim dawnym lęku przed nieuchronną starością. I zdradza, co sprawiło, że przestała obawiać się kolejnych zmarszczek.
Gwiazda, aktywna zawodowo już niemal od 50 lat, zagrała w kilkudziesięciu produkcjach filmowych i może pochwalić się równie bogatym dorobkiem teatralnym. Przez lata kojarzono ją jako „Piękną wiolonczelistkę” z klipu Skaldów.
Charakterystyczny głos, czyli pierwsze kompleksy
Zachrypnięty
głos stał się jej znakiem rozpoznawczym
– mało kto jednak wie, że w młodości b*ył dla aktorki *prawdziwym problemem. Sądziła, że z pewnością przeszkodzi jej w aktorskiej karierze i z jego powodu czuła się wyjątkowo nieatrakcyjna.
- Kiedyś miałam straszny kompleks dotyczący mojego głosu. Dziewczyny miały wysokie, słodkie głosy, a ja brzmiałam jak chłopak. Nie chciałam się odzywać – wyznawała Szykulska w Fakcie.
Dopiero po latach zdała sobie sprawę, że głos wyróżnia ją i może go wykorzystać na swoją korzyść.
– Na szczęście z czasem zrozumiałam, że jako aktorka mogę wykorzystać swoją charakterystyczną chrypę. Może mój głos nie jest typowym atutem, ale na pewno trudno mnie pomylić z kimkolwiek – mówiła.
''Nie wychodziłam bez tapety na twarzy''
Szykulska nie boi się starości. Zamierza czerpać z życia, ile się da i cieszyć się z każdego nadchodzącego dnia. Śmieje się, wspominając, jak niegdyś obsesyjnie obawiała się kolejnej zmarszczki.
- Bywało, że godzinami stałam przed lustrem i biadoliłam, że wszystko ze mną nie tak. No i bez tapety na twarzy nie wychodziłam z domu. Na szczęście ten okres mam już za sobą. Może i przybyło parę zmarszczek, ale na szczęście Bóg dał i gorszy wzrok – zdradzała Rewii.
''Trudno przestać być aktorem''
To właśnie w obawie przed reakcją widzów postanowiła zrezygnować z aktorstwa – nie chciała, by widzieli, jak ich ulubiona gwiazda się starzeje.
- Okazało się jednak, że z aktorstwa nie odchodzi się tak łatwo, jak mogłoby się zdawać. Można przekwalifikować się z elektryka na ślusarza, można przestać być dyrektorem, ale trudno przestać być aktorem, ponieważ tęsknota za sceną i filmem siedzi w nas, aktorach, zbyt głęboko – mówiła w Świecie seriali.
Sposób na oszukanie czasu
Szykulska zrozumiała, że nie potrafi odejść ze świata filmu. Postanowiła więc znaleźć jakieś inne rozwiązanie...
- Znalazłam sposób na oszukanie czasu! Zasypiam późną nocą, budzę się późnym rankiem, jem to, na co mam ochotę. Codziennie, niezależnie od pogody, jestem wyprowadzana na spacer przez moje psy, a złe humory wyładowuję na mężu, który na szczęście jest na nie niesamowicie odporny – cytuje jej słowa Świat seriali
''Dobrze, że wszystko mamy własne''
Dziś jej podejście zmieniło się całkowicie. Zapewnia, że nie zamierza decydować się na żadne operacje plastyczne i jest niezwykle dumna ze swojej naturalności. W magazynie Rewia śmiała się:
- Spędzając zimowy urlop u mojej siostry w Austrii, wybrałam się z nią na narty. I ona w pewnym momencie mówi: „Jak dobrze, Ewka, że wszystko mamy własne, bo na tej wysokości silikon zaczyna trzeszczeć, a nawet pękać”. A ona wie, co mówi, bo jest konserwatorem sztuki...
''Nie będę prasować buźki!''
- Zdarza mi się stanąć przed lustrem i dziwić się, że ja to wciąż ja. Ale nie mam zamiaru „nabąbiać się” różnymi preparatami, żeby się odmłodzić.
- Mam świadomość, że byłam piękną kobietą, ale teraz wyglądam, jak wyglądam. I już. Przecież nie można całe życie być piękną wiolonczelistką z wideoclipu Skaldów – mówiła Szykulska w Super Expressie.
- Aktorki bardzo boją się starości. Ja jednak, na przekór wszystkiemu, postanowiłam, że nie będę prasować buźki! Patrząc na Brigitte Bardot i na Claudię Cardinale, które wyglądają jak zasuszone jabłuszka, próbuję się przyzwyczajać, że jestem już dużą dziewczynką – tłumaczyła w Rewii.
Pozytywna energia
Znajomi aktorki twierdzą, że Szykulska jest wulkanem pozytywnej energii – i chętnie dzieli się z innymi tą „dobrą karmą”. Czyżby dzięki temu odkryła kolejny sposób na zachowanie młodości i pogody ducha?
- Potrafię nieznajomej osobie powiedzieć: „Jakie pani ma piękne buty" czy pochwalić jej wygląd – mówi aktorka w Super Expressie.
– I to do mnie wraca. Mnie też ludzie mówią miłe rzeczy. A najbardziej cieszy, kiedy słyszę, że wyglądam tak naturalnie. Bo o to właśnie mi chodzi.
(sm/mn)