Fenomen "Trylogii" Hoffmana. 11 milionów widzów w kinach i wielki romans na planie
Miłośnik Sienkiewicza
- Pierwszy raz czytałem "Trylogię" jako jedenastolatek. Ojciec przysłał mi na Syberię najpierw "Pana Wołodyjowskiego", potem "Potop". "Ogniem i mieczem" nie przeszło przez cenzurę - wspominał Jerzy Hoffman w "Gazecie Pomorskiej".
"Trylogia" zrobiła na nim takie wrażenie, że marzył o przeniesieniu jej na wielki ekran - z czego, jak przyznawał, "większość kolegów ze szkoły filmowej bardzo się podśmiewała”.
Wreszcie jednak udało mu się, choć naturalnie nie bez trudu, dopiąć swego.
Książki przenosił na ekran w takiej kolejności, w jakiej je czytał. "Pan Wołodyjowski" trafił do kin 28 marca 1969 roku, okazał się ogromnym hitem i zgromadził przed ekranami niemal 11 000 000 widzów.