Gerard Depardieu jest chyba jednym z najbardziej kontrowersyjnych francuskich aktorów, który na dodatek sam chętnie podsyca wokół siebie atmosferę skandalu. Bez ogródek opowiadał, jak w młodości prostytuował się i kradł. Potem były ekscesy związane z alkoholem i podatkami, aż wreszcie Depardieu, obrażony na swój kraj, zrzekł się obywatelstwa i został... Rosjaninem.
Przez jakiś czas uchodził za ulubieńca Putina, potem jednak uznał, że w sumie wciąż głęboko w duszy czuje się Francuzem i postanowił osiąść w Belgii.
Jednak kontaktów z Rosją całkowicie nie zerwał. Ponoć wciąż pisze do Putina listy, a do kin wszedł właśnie film produkcji francuskiej, "Le divan de Staline" w reżyserii Fanny Ardant, w którym Depardieu wciela się w tytułowego bohatera. Na ekranie partneruje mu Emmanuelle Seigner, żona Romana Polańskiego.
Obraził się na Francję
Depardieu obraził się na Francję w 2012 roku, kiedy rząd wprowadził 75-procentowy podatek dla najbogatszych.
Najpierw, aby uniknąć płacenia, zamieszkał w Belgii, ale urażony krytyką francuskich władz, postanowił podjąć bardziej radykalne kroki.
Zrzekł się więc francuskiego obywatelstwa, by jakiś czas później, w 2013 roku, decyzją Władimira Putina (który zachwycał się wkładem Depardieu w kulturę i kinematografię rosyjską), odebrać z jego rąk paszport i stać się pełnoprawnym obywatelem Rosji.
„Dumny z bycia Rosjaninem”
Przez jakiś czas Depardieu nie posiadał się ze szczęścia i nie ukrywał swojej ogromnej sympatii do Rosji, nazywając ją „wielką demokracją” i podkreślając, jak bardzo ceni sobie rosyjskie obywatelstwo.
Obsypywał komplementami również samego Putina. Potem z wielkim zaangażowaniem namawiał do nabywania nowej serii zegarków, reklamowanej hasłem „Dumny z bycia Rosjaninem”. Miłość nie trwała jednak długo.
*- Depardieu uciekł z Rosji *– napisał na portalu społecznościowym rosyjski dziennikarz Wiktor Szenderowicz.
W połowie 2015 roku aktor faktycznie wyjechał do Belgii, twierdząc, że dzięki pobytowi w Rosji "utwierdził się w przekonaniu, że jest Francuzem".
Dziecięca prostytutka
To oczywiście tylko jeden ze skandali towarzyszących aktorowi. Niemałe poruszenie wywołała jego autobiografia, w której nader szczerze opisywał swoje młodzieńcze lata.
Opowiadał m.in., jak jego matka, gdy dowiedziała się, że jest w ciąży, próbowała usunąć dziecko za pomocą krawieckich drutów. Depardieu cudem przeżył, o czym matka informowała go przy każdej nadarzającej się okazji.
Wcześnie zaczął na siebie zarabiać. Miał 10 lat, kiedy został dziecięcą prostytutką. Jak twierdził, "zawsze podobał się homoseksualistom", więc na ulicach miał ogromne powodzenie.
Narodziny aktora
Dorabiał także jako złodziej. Zdarzało mu się okradać groby, ludzi na ulicach, a także swoich klientów. Nie unikał mniejszych i większych bijatyk. Nieco gorzej poszło mu, kiedy próbował zwędzić samochód - złapano go i na trzy tygodnie trafił do więzienia.
Karierę zawdzięcza homoseksualnemu łowcy talentów, który dostrzegł Depardieu na jednej z paryskich ulic i zaproponował mu pomoc, a później opłacił lekcje aktorstwa. Chociaż pewnie on sam nie spodziewał się, że Depardieu zrobi tak ogromną karierę.
Aktor ma na koncie wiele prestiżowych nagród, w tym Złoty Glob za "Zieloną kartę", Złotą Palmę za "Cyrano de Bergerac", Cezara za "Ostatnie metro" i jedną nominację do Oscara.
14 butelek wina dziennie
Reżyserzy wiele razy wspominali, że Depardieu nie jest łatwy we współpracy. Pewnie niemały wpływ na to ma uzależnienie aktora od alkoholu. Choć on sam twierdzi, że nie ma żadnego problemu.
Kłóci się z tym nieco jego wyznanie, jakoby pił 14 butelek wina dziennie. Pod wpływem alkoholu wielokrotnie atakował dziennikarzy, miał wypadek na skuterze, a także... oddał mocz w samolocie, w przejściu między siedzeniami, na oczach zbulwersowanych pasażerów. Potem tłumaczył, że nie mógł dłużej czekać, bo "miał problem z prostatą".
Z powodu pijaństwa rozpadły się też jego związki, między innymi ten z Carole Bouquet. Aktorka miała dość nieustannych kłótni, narzekała, że jej partner nadużywa alkoholu.
- Nie mogę patrzeć, jak się wykańcza – mówiła.
Przyjaciel Putin
Był okropnym partnerem i ojcem. Aktor nawet nie próbuje walczyć z tą opinią. Jego syn, Guillaume (na zdjęciu), wielokrotnie podkreślał, że nienawidzi swojego ojca.
Z powodu rodzinnych problemów już jako nastolatek zaczął brać narkotyki, pić i brać udział w rozbojach. Był częstym gościem w więzieniu. Zmarł w październiku 2008 roku z powodu zapalenia płuc. Depardieu twierdził później, że odejście syna miała ogromny wpływ na jego psychikę i właśnie dlatego zrobił wiele dziwnych i skandalicznych rzeczy. Ale w to tłumaczenie chyba mało kto wierzy.
Pozbawiony przyjaciół, obrażony na swój kraj, aktor pewnie czuje się strasznie samotny. Twierdzi jednak, że zawsze może zwrócić się do swojego przyjaciela Putina, z którym prowadzi ożywioną korespondencję.
- Obaj mogliśmy zostać opryszkami - pisał. - Wydaje mi się, że Putin polubił właśnie tego łobuza we mnie. Tak jak w moim przypadku, gdy miał 15 lat, pewnie nikt nie postawiłby na niego złamanego grosza.