Jerzy Skolimowski miał trudne dzieciństwo. "Wychowała mnie ulica"

Film "IO" zdobył nominację do Oscara w kategorii najlepszy film międzynarodowy. To 13. polski pełnometrażowy film fabularny nominowany do tej nagrody. Do tej pory z tego grona Oscara zdobył tylko Paweł Pawlikowski za "Idę". Teraz szansę na statuetkę ma Jerzy Skolimowski. To twórca uznany nie tylko w Polsce. Choć może pochwalić się wspaniałą karierą, jego życie prywatne nie zawsze było kolorowe.

Film Jerzego Skolimowskiego zdobył nominację do Oscara
Film Jerzego Skolimowskiego zdobył nominację do Oscara
Źródło zdjęć: © AKPA | AKPA
oprac. KBS

24.01.2023 | aktual.: 24.01.2023 19:31

Chorowite dziecko, pozbawione rodzicielskiego wsparcia, "wychowane przez ulicę" i dręczone przez wszechogarniającą samotność – tak swoją wczesną młodość wspominał Jerzy Skolimowski, jeden z najbardziej utalentowanych polskich reżyserów. Nigdy nie wybaczył matce, dla której działalność społeczna była ważniejsza od własnego dziecka. Ojca, uwięzionego w obozie, praktycznie nie znał.

Dręczony wojenną traumą, jąkający się chłopiec, nie zamierzał się jednak poddawać. Całe życie walczył z własnymi słabościami, by udowodnić sobie i innym, że przy odrobinie dobrych chęci każdy może być kowalem własnego losu. I choć życie go nie rozpieszczało, osiągnął międzynarodowy sukces, stając się jednym z najbardziej rozpoznawalnych polskich twórców.

Trudne dzieciństwo

- Miałem bardzo trudne dzieciństwo – przyznawał wielokrotnie Jerzy Skolimowski, który na świat przyszedł 5 maja 1938 r. Jego ojciec został aresztowany przez gestapo i trafił do obozu koncentracyjnego. Matka, nauczycielka, spędzała każdą wolną chwilę pod drutami, próbując jakoś pomóc mężowi i przemycając dla niego jedzenie. Nie udało się jej jednak uratować ukochanego, który zginął w komorze gazowej.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Skolimowski przyznawał, że doceniał jej postawę, ale gdy był małym chłopcem, brakowało mu matczynej miłości i opieki. - Miałem tylko matkę, zapaloną społecznicę, która poświęcała całe życie, by uczyć innych, a nie miała czasu dla mnie. W dzieciństwie wychowała mnie ulica i oczywiście miało to wpływ na mój charakter i postępowanie - opowiadał w "Gazecie Wyborczej".

''Zawiodła mnie''

- Dyfteryt, różyczka, zapalenie opon mózgowych. Kiedy zakończyła się wojna, wyglądałem jak cień - wspominał w książce "Filmówka". - Matka chciała mnie ratować i w szalonym widzie sfałszowała moją metrykę, postarzając mnie o dwa lata, dzięki czemu mogłem wyjechać na rekonwalescencję do Szwajcarii.

Ale wyjazd był dla tak małego dziecka prawdziwym szokiem. Czuł się samotny, odizolowany od innych, nierozumiany. Cierpiał i przyznawał, że to wtedy jego więź z matką uległa całkowitemu rozkładowi.

- Zawiodła mnie i takie tego były konsekwencje - kwitował.

''Gruz zmiażdżył mi twarz''

Oprócz wątłego zdrowia Skolimowski zmagał się jeszcze z wojenną traumą i wadą wymowy, która znacznie utrudniała mu życie. Niejednokrotnie padał ofiarą kpin ze strony rówieśników. - W czasie bombardowania Warszawy chowaliśmy się w piwnicy kamienicy przy ulicy Rozbrat. Kiedy uderzyła w nią bomba, spadający gruz zmiażdżył mi twarz – opowiadał w "Playboyu".

- Z powodu tego wypadku do dzisiaj się zacinam. Bardzo długo nie mówiłem w ogóle. W szkole miałem olbrzymie problemy, kiedy próbowałem się wysłowić.

Walka ze słabościami

Skolimowski był jednak zdeterminowany i nie zamierzał się poddawać. - Za wszelką cenę starałem się przezwyciężyć swoje słabości - mówił w "Playboyu". To dlatego zainteresował się boksem.

- Startowałem w kategorii półśredniej. Miałem 16 walk: dziewięć zwycięstw, jeden remis i sześć porażek. Nikt mnie nie znokautował, nigdy nawet nie byłem na deskach. Sam za to dwa razy wygrałem przez TKO - opowiadał.

Wreszcie jednak postanowił zrezygnować ze sportu. - Rozbito mi oba łuki brwiowe i zacząłem się obawiać, że jak dalej będę się młócił na ringach, to w końcu może się to okazać nie najlepsze na pamięć – tłumaczył.

Karkołomny wyczyn

Kiedy zrezygnował z boksu, postanowił zostać aktorem, co sam nazywał iście "szalonym pomysłem". - Pchać się do teatru, jąkając się, to przecież wyczyn karkołomny – śmiał się w "Playboyu". - Ale odkąd pamiętam, zawsze starałem się sprawiać wrażenie silnego faceta, żeby ukryć słabości.

Dostał się bez problemu. Potem poszło jak z płatka i Skolimowski wyjechał za granicę, by tam spełniać się jako reżyser. Oczywiście nie zawsze podejmował słuszne decyzje. Śmiał się, że popełnił wiele błędów, odrzucając na przykład reżyserowanie "Rozpaczliwie szukając Susan" czy "Czarnej wdowy", ale nigdy nie żałował podejmowanych decyzji. - Nie uważam, że ominęła mnie jakaś szansa na arcydzieło - podkreślał.

Prywatne zawirowania

Choć zawodowo odnosił spektakularne sukcesy, prywatnie wiodło mu się różnie. Rozwodem zakończył się związek z Elżbietą Czyżewską, która chętnie flirtowała i otwarcie zdradzała męża z Andrzejem Łapickim, by wreszcie odejść do zagranicznego dziennikarza Davida Halberstama.

Nie udało mu się również z Joanną Szczerbic, która urodziła mu dwóch synów, Michała i Józefa. Żona chętnie wspierała jego karierę, ale wreszcie, mając dość plotek o zdradach męża, poprosiła o rozwód. Wiele lat później razem opłakiwali śmierć syna Józefa, który zmarł na sepsę.

W końcu Skolimowski znalazł szczęście u boku Ewy Piaskowskiej, z którą nakręcił wiele filmów. Ich ostatnim wspólnym projektem jest "IO", film opowiadający historię osiołka, którego oczami patrzymy na brutalny świat ludzi. Odważny formalnie obraz został nominowany do Oscara w kategorii najlepszy film międzynarodowy.

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" rozmawiamy o rozdaniu Złotych Globów, przeżywamy aferę z rewelacjami księcia Harry’ego i z wypiekami na twarzach czekamy na nadchodzące w 2023 roku filmy i seriale. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.

Źródło artykułu:WP Film
Jerzy Skolimowskioscaryfilm
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (5)