John Beasley nie żyje. Znany aktor miał 79 lat

O śmierci 79-letniego Johna Beasleya poinformował na Facebooku jego syn Michael. "Śmierć to część życia, ale wcale to nie ułatwia sprawy. Straciłem dziś najlepszego przyjaciela. Mówią, że nigdy nie powinieneś spotykać swoich idoli, ponieważ okazują się zupełnie kimś innym. To nieprawda. Moim bohaterem był mój ojciec. Dziękuję ci za wszystko. Mam nadzieję, że sprawiłem, że byłeś ze mnie dumny. Kocham cię jeszcze bardziej" - napisał mężczyzna.

Jak na razie nie podano przyczyny śmierci Beasleya. Aktor był postacią dobrze znaną fanom telewizji oraz kina w ostatnich trzech dekadach. Co ciekawe, swoją karierę zaczął dość późno, bo dopiero po czterdziestce.

- Wychowywałem rodzinę. Mam dwóch synów, z których jestem bardzo dumny i pomyślałem, że bycie ojcem i obserwowanie dorastania dzieci jest ważniejsze - powiedział Beasley trzy lata temu.

Beasley wystąpił m.in. w kilku filmach sportowych, w tym w "Potężnych kaczorach", "Wielkiej małej lidze" oraz "Rudy". Jego wielkim przełomem w karierze była rola w dramacie "Apostoł" z 1997 r. Robert Duvall wcielił się w kaznodzieję, który otwiera kościół z pomocą emerytowanego duchownego, granego właśnie przez Beasleya.

Oprócz filmów takich jak "Noc Oczyszczenia: Anarchia" Beasley dał się poznać w serialach jak "Everwood", "Treme" czy "Mandalorian". W tym pierwszym grał jedną z głównych ról.

Warto wspomnieć, że jego wnuk, Malik Beasley, to zawodowy koszykarz. Od tego roku gra w Los Angeles Lakers. Wcześniej związany był m.in. z Denver Nuggets.

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" bierzemy na warsztat kontrowersje wokół "Małej syrenki", rozprawiamy o strajku scenarzystów i filmach dokumentalnych oraz zdradzamy, jakich letnich premier kinowych nie możemy się doczekać. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.