Kolejna wpadka na gali wręczenia Oscarów wyszła na jaw. Uściski z recydywistą oskarżonym o próbę gwałtu
Afera kopertowa, biust siostry Ryana Goslinga, uhonorowanie żyjącej aktorki w sekcji in memoriam oraz „turyści”. Tegoroczna gala wręczenia Oscarów pod względem wpadek na pewno plasuje się w czołówce. Jednak na tym nie koniec. Okazuje się, że jednym z zaproszonych do Dolby Theatre był recydywista, który za próbę gwałtu odsiedział za kratkami 22 lata.
01.03.2017 09:31
Chodzi o sytuację, która miała miejsce tuż przed ogłoszeniem zwycięzcy w kategorii „Najlepsze efekty specjalne”. Na salę bocznymi drzwiami weszła kilkunastoosobowa grupa "normalsów". Wśród publiczności zapanowała chwilowa konsternacja. Chwilę potem niecodzienni goście, przypominający bohaterów zdjęć People of Walmart, zaczęli bez skrępowania robić zdjęcia, filmować publiczność smartfonami i wymieniać uściski z kolejnymi gwiazdami.
Teraz okazuje się, że wśród zaproszony turystów, którzy akurat tego dnia zwiedzali Hollywood, znajdował się niejaki Gary Alan Coe. Mężczyzna, który pojawił się ze swoją narzeczoną, przedstawił się jako „Gary z Chicago” i fan Denzela Washingtona.
Dziennikarze „Daily Mail” postanowili przyjrzeć mu się bliżej i dotarli do kompromitujących faktów na jego temat. Z opublikowanych właśnie informacji wynika, że budzący sympatię turysta wyszedł trzy dni wcześniej z więzienia, gdzie przesiedział 22 lata za kilka przestępstw – w tym usiłowanie gwałtu.
Samo zajście spotkało się z krytycznym komentarzem Małgorzaty Sadowskiej, która wraz z Grażyną Torbicką relacjonowały galę wręczenia Oscarów. Dziennikarka zauważyła, że dziwaczna sytuacja pokazuje ogromną skalę zadufania hollywoodzkich elit oraz ich kompletne oderwanie od rzeczywistości. Czarę goryczy przelała według niej rozentuzjazmowana Jennifer Aniston, która jednej z kobiet wręczyła swoje okulary.