Korwin-Piotrowska MIAŻDŻY "Botoks”. A to i tak wcale nie najgorsza recenzja nowego filmu Vegi
02.10.2017 | aktual.: 03.10.2017 10:10
O nowym, kontrowersyjnym filmie Patryka Vegi było głośno na długo przed premierą. Teraz, gdy "Botoks” wszedł wreszcie na ekrany, wiadomo już, że reżyserowi udały się dwie rzeczy: zaliczyć najlepsze otwarcie roku (ponad 711 tys. widzów) oraz wywołać burzę.
Na oczekiwany od miesięcy nowy film twórcy "Pitbulla” czekali też krytycy i dziennikarze, bo nowego dzieła Vegi - który, przypomnijmy, ma też na koncie "Ciacho”, jeden z najgorszych polskich filmów w historii - nie miał pokazów prasowych. Sądząc po reakcjach większości najbardziej znanych recenzentów, ten wybieg nie był przypadkowy. "Botoks”, zapowiadany szumnie jako film "demaskujący brutalną prawdę o polskiej służbie zdrowia”, w większości recenzji został zmiażdżony. A śladom po tych bolesnych słowach nie da rady ani botoks, ani żaden inny zabieg upiększający.
Sprawdźcie, co o nowym filmie Patryka Vegi piszą dziennikarze.
Karolina Korwin-Piotrowska: "Ten film powinien nosić tytuł >>Aborcja<<!”
Słynąca z bezkompromisowych opinii dziennikarka nie zostawiła na "Botoksie” suchej nitki, miażdżąc go w opublikowanej na Facebooku recenzji.
- Jest: straszliwie nudno, strasznie dłuuugo, momentami kompletnie bez sensu, a dialogi, w czym Vega do teraz był prawdziwym mistrzem, sięgnęły bruku, są drętwe jak dialogi w polskich komediach romantycznych albo w docusoapach - pisze Korwin-Piotrowska. - Są dobre zdjęcia i muzyka oraz montaż, i to ratuje ten film przed kompletnym upadkiem.
Od dziennikarki dostało się też występującym w filmie aktorom, z których większość zawiodła pokładane w nich nadzieje:
- W tym filmie, który miał być objawieniem, miał zmienić podejście do służby zdrowia, a aktorzy mieli zagrać, jak nigdy jeszcze nie zagrali, bronią się ledwie trzy osoby: Agnieszka Dygant i Katarzyna Warnke, których wątki są jakieś - pisze Korwin Piotrowska. - Jako JEDYNE wnoszą cokolwiek, poza ziewaniem, zastanawianiem się nad szkodliwością botoksu w twarzy i morderczą nudą. Broni się też...Tomasz Oświeciński. Bo jako jedyny z całej ekipy przepełnionej poczuciem misji, tworzenia arcydzieła, dobrze się bawi i ma luz. Reszta ma gigantyczny poziom samozadowolenia, deklamuje swoje kwestie bezmyślnie, co w przypadku aktorek skutkuje niestety tym, że zaczynamy z nudów myśleć o tym, że botoks oraz wypełniacze w nadmiarze jednak szkodzą. Szczególnie na zbliżeniach.
Autorka książki "#Sława” na koniec dogryza też samemu Vedze, który chętnie podkreśla w wywiadach swoją religijność.
- Na premierze Patryk Vega dziękował za pomoc i opiekę Duchowi Świętemu. To zła wiadomość dla Kościoła: Duch Święty nie działa.
Dawid Muszyński: "Vega padł ofiarą własnego sukcesu. Miliony widzów będą zawiedzione!”
W podobnym tonie "Botoks” ocenia też Dawid Muszyński, krytyk serwisu NaEkranie.pl. Jego zdaniem sukcesy poprzednich filmów Patryka Vegi negatywnie wpłynęły na nowy projekt reżysera, co najbardziej odbije się na widzach.
- Niestety, o ile Vega znakomicie czuje się w terminologii policyjnej i potrafi prowadzić ciekawą opowieść o stróżach prawa, o tyle historia ludzi w białych kitlach zupełnie mu nie wyszła.
- Wszystko jest tutaj sztuczne i przejaskrawione - pisze krytyk. - Reżyser zatracił również swój talent do wyszukiwania nowych fajnych twarzy czy też przywracania dawnych gwiazd na duży ekran, jak miało to miejsce chociażby z Lindą czy Grabowskim. Co prawda w "Botoksie" występuje Grażyna Szapołowska, ale jej kreacja nie zaskakuje w żadnym momencie.
Zdaniem Muszyńskiego, Vedze nie służy pośpiech, z jakim pracuje nad swoimi filmami. To szczególnie widać właśnie przy okazji "Botoksu”:
- Vega padł ofiarą swojego poprzedniego sukcesu. Miliony widzów, które poszły na jego ostatnie produkcje, tym razem wyjdą najprawdopodobniej zawiedzione, ponieważ oprócz setek wulgaryzmów i morza krwi nie dostaną nic więcej. Żadnego wyrazistego czarnego charakteru czy też walczącego z systemem bohatera. Mamy tu jedynie zgraję bezbarwnych postaci. Być może gdyby reżyser poświęcił swojemu "dziełu” trochę więcej czasu, a nie starał się tworzyć jeden film na rok, dostalibyśmy coś lepszego.
WIęcej NaEkranie.pl
Jacek Szczerba: "To ordynardny paszkwil na służbę zdrowia”
Recenzent "Gazety Wyborczej” też nie jest zachwycony "Botoksem”, ale potrafi znaleźć w nim również pewne pozytywy. Jacek Szczerba pisze w swojej recenzji, że film Vegi to wbrew pozorom kino bardzo kobiece.
- W "Botoksie" policyjno-kryminalne środowiska z "Pitbulla" Patryk Vega zamienił na światek służby zdrowia, ale "motory" napędzające film pozostały. Drapieżna dosadność, mozaikowa konstrukcja, czarny (a raczej krwisty) humor i celowe przerysowanie - czytamy w "GW”.
Więcej na wyborcza.pl
Kamil Śmiałkowski: "Żenujący film na ważny temat”
Uznany w branży dziennikarz popkulturowy w swojej recenzji opublikowanej na Facebooku też nie pozostawia na filmie Vegi suchej nitki. Zdaniem Śmiałkowskiego, "Botoks” jest tak zły, że… życzy mu "jak najgorzej”.
- To cynicznie zrobiona kupa, z pełną świadomością, że ludzie po prostu lubią sobie popatrzeć na cudze ekskrementy - pisze dziennikarz. - Vega chwali się, że 13 aktorów odmówiło zagrania w tym filmie. W sumie to optymistyczne. Bo znaczy, że mamy w tym kraju przynajmniej 13 aktorów, którzy potrafią czytać ze zrozumieniem. Bo tych, którzy tu zagrali, mi po prostu szkoda. Vega załatwił ich jak Karolaka w "Ciachu" czy Mecwaldowskiego w "Last Minute".
Więcej: Kamil Śmiałkowski
Łukasz Adamski: "Irytująco przerysowany”
Z filmem uderzającym w "zepsuty system” polskiej służby zdrowia musi być naprawdę źle, jeżeli krytykuje go nawet Łukasz Adamski, dziennikarz kulturalny prawicowego serwisu wPolityce.pl. Nawet jemu nie udało się jednak obronić "Botoksu” i - zapewne z bólem - musiał przyznać, że film Vegi jest po prostu słaby.
- Dobrze, że ktoś w kinie pokazał patologię na porodówkach, szarlatanów w gabinetach chirurgii plastycznych, machlojki koncernów farmaceutycznych i wszechobecny seksizm lekarzy (feministki powinni za to bić brawo) - pisze Adamski. - Ja jednak oczekuję, by tak długi film (137 minut!) zdiagnozował choćby powierzchownie przyczyny takiego stanu polskiej służby zdrowia. By reżyser odpowiedział, co z takim stanem rzeczy zrobić. "Botoks” to zaś głos wiecowego populisty, który krzyczy, że "lekarz musi k….odejść”.
Dziennikarz nie mógł sobie jednak darować okazji, by pochwalić wspominaną już religijność reżysera, o której - jego zdaniem - przemawiają sceny ukazujące brutalność zabiegów aborcyjnych:
- Vega pokazuje naocznie, czym jest aborcja, choć jednocześnie zachwala in vitro. Rzuca na ekran ujęcie umierającego "zlepku komórek” i "płodu”, czy jak tam człowieka w prenatalnej fazie rozwoju nazywa lewica.
Więcej: wPolityce
Kajetan Kusina: "Zdelegalizować Vegę”
Krytyk i twórca komiksów podkreśla, że choć początkowo chciał, by jego recenzja miała humorystyczny wydźwięk, to szybko zdał sobie sprawę z tego, że "Botoks” jest na to zbyt niebezpieczny.
- Film pokazuje służbę zdrowia jako wielką mordownię, a lekarzy jako idiotów, którzy co do jednego są chciwi i niekompetentni. Natomiast leki wymyślane w koncernach farmaceutycznych, to w większości pic na wodę. Do tego reżyser i obsada zarzekają się, że wszystkie opowieści pokazane w filmie są oparte na faktach - ocenia Kusina. - I okej, jestem w stanie uwierzyć, że przez ostatnie 28 lat w polskich szpitalach dochodziło do każdej możliwej patologii, a korporacje produkujące leki nie są święte. Problem polega na tym, że ten pseudofilm pokazuje to wszystko, jakby nic innego się w nich nie działo.
Dziennikarzowi przeszkadza, że film Vegi nie próbuje znaleźć podłoża opisywanych w nim problemów, ani pokazać pozytywnych przykładów pracowników służby zdrowia.
- Nie ma żadnej analizy problemu, pokazania przepracowanych doktorów i pielęgniarek, którzy próbują sobie radzić i rzeczywiście dbają o dobro pacjentów. I to wszystko w kraju, w którym coraz więcej osób zaczyna wierzyć, że szczepionki prowadzą do autyzmu, raka można leczyć wlewami z witaminy c, a z chorobą zakaźną warto wybrać się do szeptuchy.
WIęcej: Kusi na Kulturę
Łukasz Knap: "Patryk Vega odleciał!”
"Botoks” negatywnie ocenia też Łukasz Knap, dziennikarz serwisu WP Film. Knap ostrzega, że widzowie - a tych pewnie będzie można liczyć w milionach - pójdą na film, który jest zawoalowaną "płachtą antyaborcyjną”, nastawioną na obrzydzenie i zaszokowanie publiczności
- Film miał wywołać burzę i dyskusję, tymczasem budzi głównie zażenowanie i niedowierzanie, że reżyser “Pitbulla” wypuścił na ekrany kin ponad dwugodzinny montaż luźno powiązanych scen, które mogłyby stanowić ilustrację sensacyjnych, żerujących na najniższych instynktach newsów, poprzecinanych panoramami z drona, ale z całą pewnością nie można nazwać ich kinem - pisze dziennikarz.
A Wy widzieliście już "Botoks”? Jakie wrażenia wywołał w Was nowy film Patryka Vegi? Opowiedzcie nam o nich w komentarzach!