Krystyna Feldman: prawdę znała tylko jej matka
24.01.2017 | aktual.: 19.04.2019 20:34
Zmarła dokładnie 10 lat temu. I choć widzowie kojarzą ją głównie z roli niezapomnianej babki z serialu "Świat według Kiepskich", to Feldman miała na swoim koncie wiele artystycznych sukcesów. Przez lata zachwycała publiczność i krytyków występami w teatrze. Jednak ukoronowaniem jej kariery na stare lata była dopiero rola w "Moim Nikiforze". Filmie, który na szeroką skalę pokazał jej wybitne umiejętności aktorskie. W tym roku obchodziłaby 101. urodziny.
W życiu prywatnym była zupełnie inną osobą. Spokojną, cichą, trzymającą się na uboczu i co najważniejsze - nie obnoszącą się ze swoimi sukcesami. Nigdy nie zabiegała o uwagę mediów i stanowczo protestowała, gdy ktoś nazywał ją "gwiazdą".
W wywiadach Feldman z pasją opowiadała o swojej pracy, niechętnie schodząc na tematy osobiste. Dopiero po latach okazało się, że skrywała wiele tajemnic.
Ukrywała prawdziwą datę urodzenia, swój talent literacki, a także fakt, że żyła z pewnym starszym od siebie żonatym mężczyzną na „kocią łapę”. Ten sekret wyjawiła światu dopiero tuż przed śmiercią.
Dwie metryki
Urodziła się 1 marca 1916 roku we Lwowie. Albo, wedle innej wersji, dokładnie cztery lata później. Feldman miała dwie metryki, którymi posługiwała się w zależności od potrzeby sytuacji. Nigdy nie wyjawiła, która jest prawdziwa.
- Ten wielki sekret zabrała ze sobą do grobu - mówił w „Na Żywo” jej kolega z teatru, Michał Grudziński.
Jej ojciec, Ferdynand Feldman, był znanym aktorem teatralnym. Niestety zmarł na cukrzycę, gdy Krystyna była malutka. Matka, śpiewaczka operowa, aby zarobić na utrzymanie, musiała udzielać lekcji śpiewu i gry na pianinie. Dopiero 10 lat później zdecydowała się ponownie wyjść za mąż.
Ucieczka ze szkoły
Feldman wyznawała, że nie miała najlepszych stosunków ze swoim ojczymem, emerytowanym żołnierzem, Mayerem.
- Ojczym był zaprzysięgłym kawalerem i jeszcze w dodatku wojskowym. I chciał koszary w domu wprowadzić. To nie było ani dla Jurka, ani dla mnie. Spuśćmy na to zasłonę milczenia – ucinała ten temat w "Arte".
To właśnie Mayer zadecydował, aby nastoletnią Krystynę, wbrew jej woli, wysłać do szkoły handlowej. - Miałam 14 czy ileś lat i w ogóle nic w tej szkole nie rozumiałam – opowiadała w "Przekroju".
Nie chcąc zostać w tej placówce ani chwili dłużej uciekła i wróciła do domu rodzinnego.
Spotkanie z kostuchą
O tym, że zostanie aktorką, postanowiła, gdy przekroczyła próg teatru, w którym występował jej ojciec.
Ubłagała rodziców, aby opłacili jej lekcje aktorstwa, choć początkowo prowadzący, profesor Janusz Strachocki, uważał, że Feldman nie ma żadnego talentu i stanowczo odradzał jej taką ścieżkę kariery. Ona jednak się uparła. I sprawiła, że profesor szybko zmienił zdanie.
Zdała egzamin eksternistyczny, otrzymała angaż w lwowskim teatrze. Jej karierę przerwał na jakiś czas wybuch wojny. Feldman wstąpiła do AK. Bywało niebezpiecznie, ale po latach wspominała jedną sytuację: gdy szła ulicą i z torby wypadł jej pistolet. Podniosła go w ostatniej chwili, zaraz potem obok przeszedł niemiecki patrol. Była tak przerażona, że weszła do baru i zamówiła kieliszek wódki, choć zawsze była abstynentką.
- Dopiero wtedy dotarło do mnie, że tuż obok przeszła kostucha – wspominała.
Na kocią łapę
- Nie byłam śliczną dziewczyną pszennowłosą z niebieskimi rozmarzonymi oczami. Przeciwnie, byłam czarnowłosa i nic mi się w oczach nie marzyło - twierdziła w "Polityce". Mimo to faceci za nią szaleli.
Od zawsze interesowali ją starsi faceci. Być może dlatego straciła głowę dla starszego o 30 lat reżysera Stanisława Brylińskiego. Matka aktorki była przerażona tym związkiem – również dlatego, że reżyser wciąż był żonaty. Feldman jednak nie zamierzała słuchać jej przestróg. Nie przeszkadzało jej, że ukochany ma żonę.
Wszyscy znajomi byli przekonani, że Feldman i Bryliński są małżeństwem. A oni nikogo nie wyprowadzali z błędu. Prawdę przez długi czas znała tylko matka aktorki.
"Nie widziałam świata poza nim"
Brylińskiego poślubiła w 1947 roku. Niestety, niedługo dane im było cieszyć się wspólnym życiem. W 1953 roku mężczyzna zachorował.
Od tamtej pory Feldman z nikim się nie związała. Przeprowadziła się do Warszawy, gdzie wiodła spokojne i skromne życie.
Ostatnia tajemnica
Jej spokojne życie zawaliło się wiosną 2004 roku. W Jeleniej Górze została napadnięta. Napastnik ukradł jej torebkę i mocno poturbował. Lekarze twierdzili, że aktorce grozi wózek inwalidzki, ale całe szczęście po operacji odzyskała formę.
Niestety, niedługo potem wykryto u niej raka płuc. Feldman zrezygnowała z chemioterapii. Wiedziała, że śmierć jest blisko. Poprosiła tylko o jedno, by pochowano ją w kostiumie z ostatniego monodramu "I to mi zostało". Zmarła 24 stycznia 2007 roku. Po jej śmierci okazało się, że skrywała jeszcze jeden sekret.
- Pod koniec ubiegłego roku spadkobiercy aktorki skontaktowali się z naszym teatrem, poinformowali o odnalezieniu rękopisu przy porządkowaniu pamiątek po Krystynie Feldman - powiedział Michał Pabian.
Książka "Światła, które nie gasną" autorstwa Krystyny Feldman ukazała się 1 marca 2016 roku - w dniu setnej rocznicy jej urodzin.