Lakier do włosów (Hairspray)
Wyjątkowo udany remake! W 1988 roku John Waters nakręcił film, który zyskał rzesze oddanych wielbicieli. Cztery lata temu Thomas Meehan i Mark O’Donnell przerobili oryginalny scenariusz na broadwayowski musical. A dziś historia utalentowanej grubaski z wysoką kopułą mocno polakierowanych włosów nad czołem ponownie trafiła na ekrany kin.
28.10.2007 03:17
Tracy Turnblad (Nikki Blonsky, bardzo przekonywająca jak na debiutantkę-amatorkę) to korpulentna nastolatka, nadzwyczaj optymistycznie nastawiona do życia. Dobrze czuje się w swoim ciele i wyjątkowo dba o ciemne loki, codziennie tapirując je i traktując lakierem. Nie patrzy na kolor skóry przyjaciół, choć żyje w Baltimore w latach 60. XX wieku - segregacja rasowa wciąż ma się tam doskonale. Tracy przysypia w szkole, ponieważ całą energię zużywa na taniec przed telewizorem. Dziewczyna marzy o występie lokalnym programie muzycznym. Wśród nastolatków tańczących w "Corny Collins Show" jest przecież przystojny Link. Kiedy nadarza się okazja, Tracy staje przed kamerami, mimo obiekcji ze strony matki (John Travolta)
, ale z błogosławieństwem ojca (Christopher Walken).
"Lakier do włosów" to w prostej linii potomek "Grease", choć we wspólnych scenach tanecznych Travolta i Walken przypominają raczej Ginger i Freda. W filmie Adama Shankmana także dochodzi do zderzenia dwóch postaw: skostniałej, reprezentowanej przez zasuszoną Velmę Von Tussle (Michelle Pfeiffer) i otwartej Tracy. W "Lakierze..." również rozbrzmiewają wpadające w ucho, melodyjne piosenki z dowcipnymi tekstami, z których najlepsza trafiła się Walkienowi.
I tu podobnież mamy do czynienia z ponad stoma minutami czystej zabawy, zakończonej zawsze aktualnym przesłaniem: bądź sobą a odniesiesz sukces. Żal tylko, że John Travolta został wtłoczony w silikonową charakteryzację (choć trzeba przyznać, że w sukienkach porusza się, jakby nosił je od zawsze).