Marta Klubowicz: Tak zaczynała jedna z najpiękniejszych polskich aktorek
Piękna i wszechstronnie utalentowana. Marta Klubowicz jest aktorką teatralną i filmową, poetką, scenarzystką i fotografką, pasjonuje się reżyserią, a w wolnych chwilach zajmuje się tłumaczeniem literatury pięknej.
Powabna i wszechstronnie utalentowana. Marta Klubowicz jest aktorką teatralną i filmową, poetką, scenarzystką i fotografką, pasjonuje się reżyserią, a w wolnych chwilach zajmuje się tłumaczeniem literatury pięknej.
- Do wszystkiego, co robię, staram się podchodzić poważnie, zawodowo i robić to porządnie – mówiła w jednym z wywiadów, i nie ma w jej słowach nawet odrobiny przesady, bo Marta Klubowicz z każdego powierzonego jej zadania wywiązuje się doskonale.
I, jak twierdzą fani, z roku na rok wygląda coraz piękniej. 8 lutego aktorka kończy 52 lat.
Grała już podczas studiów
Od najmłodszych lat marzyła o aktorstwie, biorąc udział we wszelkich możliwych konkursach recytatorskich i przedstawieniach.
Zaraz po maturze postanowiła zdawać do wrocławskiej Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej. Dostała się bez większych problemów.
Pierwszą propozycję wystąpienia w filmie otrzymała jeszcze na studiach. Poprosiła swojego dziekana, aby pozwolił jej zagrać, a on szybko wyraził zgodę.
''To była przygoda!''
- Już w szkole zaczęłam grać w filmach. Po pierwszym roku dostałam główną rolę w „Wakacjach z Madonną”. Zagrałam z Krzysztofem Kiersznowskim. To była przygoda. Pieniędzy prawie z tego nie było. Pamiętam, że za honorarium kupiłam parę płyt. Potem był serial „Przyłbice i kaptury”, film „Jajo”, potem „Dziewczęta z Nowolipek”, „Rajska Jabłoń”, pierwszy teatr telewizji "Mordujemy Vivaldiego" w reżyserii Jerzego Gruzy – cytuje jej słowa Super Express.
''Granie w komercyjnym serialu nie było prostą decyzją''
Wkrótce aktorką zachwycali się już niemal wszyscy – a to dzięki bijącej rekordy popularności komedii erotycznej „Och, Karol” (1985), w której wcieliła się w Paulinę (więcej tutaj)
.
Prawdziwą sławę zdobyła dwa lata później dzięki serialowi „Tulipan”. Potem zaproponowano jej rolę w telenoweli „W labiryncie”.
- Jeszcze wtedy aktorzy mieli ambicje uczestniczyć wyłącznie w sztuce wysokiej i granie w komercyjnym serialu nie było prostą decyzją – mówiła w Super Expressie.
- Cała Polska płakała, jak mi zoperowano nogę. Ludzie bardzo długo jeszcze pytali mnie: „Jak nóżka?”.
''Do dzisiaj płacę za to cenę''
Niestety, wkrótce ta dobra passa miała się skończyć.
- Pierwsza opera mydlana się skończyła, a ja dostałam rolę w pierwszym prywatnym przedstawieniu, wielkim hicie, „Prostytutki” śp. Żeńki Priwieziencewa. Chyba za to wyleciałam z Teatru Powszechnego. I zamiast szukać sobie pracy w innym teatrze, obraziłam się na świat, załatwiłam sobie stypendium i pojechałam do Wiednia - wspomina Klubowicz.
- I nagle okazało się, że nie ma dla mnie miejsca w kraju. Do dzisiaj płacę za to cenę, dlatego nie wyjeżdżam z Polski na dłużej niż na urlop – opowiadała w Super Expressie.
''Słyszę słowo, czuję frazę''
Przyznaje jednak, że gdyby nie wyjazd, nie nauczyłaby się języka. A nie znając języka, nie mogłaby tłumaczyć literatury. Praca tłumacza sprawia jej zaś niekłamaną przyjemność.
- Zawsze pisałam. Zaczęłam tłumaczyć poezję, potem dramaty. Jako aktorka słyszę słowo, czuję frazę, mam wyczucie dialogu. Jako „poezjująca” – wyczucie języka. Język był zawsze dla mnie czymś więcej niż narzędziem porozumienia. Język to jedyna ojczyzna, jaką mam i piąty żywioł – zwierzała się w wywiadzie dla portalu Teatr dla was.
''Nie lubię targowisk próżności''
Nie przeszkadza jej, że tak rzadko pojawia się na wielkich ekranach. Nie lubi zabiegać o role, nie bryluje na imprezach branżowych.
- Przyznaję się bez bicia. Wiem, że powinnam, ale nie umiem, nie chcę, nie mam na to siły. Nie lubię targowisk próżności. Źle się czuję na bankietach, nie umiem jeść na stojąco z torebką na ramieniu i kieliszkiem w ręce – mówiła w wywiadzie dla Super Expressu.
''Żałuję...''
Nie narzeka na brak zajęć. Wciąż* gra w teatrze, pojawia się na wielkich ekranach* (ostatnio w „Baczyńskim” z 2013 roku), od czasu do czasu przyjmuje niewielką rolę w serialu.
Czy czegoś jej brak? Jak wyznała w Rewii:
- Żałuję tylko, że nie mam dzieci. [...] Coś pięknego mnie ominęło w życiu. Pocieszam się, że nie jestem tak fantastyczna, by koniecznie się rozmnażać. (sm/gk/mn)