Młodości, ty nad poziomy wylatuj
James Franco należy bez wątpienia do jednych z najbardziej zapracowanych współczesnych artystów. Reżyseruje i produkuje filmy, gra w nich, udziela się jako wykładowca, maluje, a także pisze książki. Jego zbiór opowiadań „Palo Alto” przeniosła właśnie na ekran Gia Copppola, najmłodsza z klanu (jest wnuczką Francisa Forda). Trzeba przyznać, że reżyserka i pisarz (a także producent i aktor tego filmu) dobrali się jak w korcu maku. Na festiwalu filmowym w Sankt Petersburgu, gdzie obraz miał swój specjalny pokaz, publiczność nagrodziła go gromkimi brawami.
22.10.2014 14:23
I trudno się temu dziwić, bo na widowni zasiedli głównie ludzie młodzi (Naczalo to festiwal debiutów reżyserskich), którzy doskonale pamiętają niedole okresu dojrzewania, szaleństwo młodości, wariujące hormony, a także rozczarowania związane z wchodzeniem w dorosłość. To główne tematy filmu Coppoli, które pokazuje na przykładzie kalifornijskiej młodzieży. To, co odróżnia jej narrację od podobnych filmów młodzieżowych, to uwolnienie się od moralizowania, a także zdystansowanie od psychologicznych i socjologicznych diagnoz. Nie ma tu krytyki złego wychowania, rodzice ani instytucje nie dostają cięg. Nie ma też prób znajdowania przyczyny, dlaczego w wieku nastu lat tak chętnie ładujemy się w tarapaty i popełniamy szereg błędów, niepotrzebnych i nieodpowiedzialnych. Coppola powtarza za Franco, że młodość jest czasem wyjątkowym, a zarazem wyjątkowo niebezpiecznym, przez który każdy musi przejść na własną rękę, głuchy na przestrzeżenia innych, niepomny na doświadczenie starszych i zbuntowany wobec norm prawa.
Dzięki temu jej opowieść staje się formą rozgrzeszenia. Nie tylko bohaterów, ale też nas samych, widzów.
Momentami można wręcz odnieść wrażenie, że opowieść o imprezującej w filmie młodzieży, choć ewidentnie działającej według mechanizmu autodestrukcji, jest sentymentalna i idealizuje ten szczególny w życiu każdego człowieka czas. Szybko jednak okazuje się, że szala jest wyrównana. Wybryki młodzików są jedynie pozornie bezkarne. Wszak upokorzenie, jakie czują przed sobą nawzajem, kiedy wspominają kolejną pijacką noc zakończoną nieudanym seksem lub publiczną defektacją, wydaje się karą większą niż stanowe więzienie. To właśnie odróżnia ich od dorosłych w tym filmie, którzy myślą jedynie kategoriami zbiorowymi: karą jest dla nich właściwie tylko to, co ich latorośli mogą wyrządzić inni. Ich autorefleksje i depresyjne nastroje wywołane poczuciem winy traktują jedynie jako młodzieńczą fanaberię, hormony.
Tym samym Coppola udowadnia, że jest baczną obserwatorką. Potrafi zaszyć się z kamerą wśród ludzi i uważnie się im przyglądać bez próby oceniania czy krytykowania. Oddaje głos swoim bohaterom, kręcąc impresyjną, ale przy tym zmysłową opowieść z ich życia. Mając do dyspozycji zdolnych aktorów (m.in. Emmę Roberts, Jacka Kilmera czy Nata Wolffa) i dobry gust muzyczny stworzyła satysfakcjonujący, a przy tym dowcipny obraz współczesnych amerykańskich nastolatków. Chociaż słowo „amerykańskich” jest tutaj zbędne. Wszak pod jaką szerokością geograficzną młodość rządzi się innymi prawami? Przecież nawet niechętna Amerykanom Rosja nie wystraszyła się tej zapijaczonej młodzieży, znajdując w niej prawdę o swoich obywatelach.