"Na drodze gniewu". Tytuł oddaje to, co działo się na planie filmowym

Jednym z największych kinowych przebojów 2015 r. był "Mad Max: Na drodze gniewu". Jak się okazało po latach, tytuł filmu nie tylko dobrze oddawał jego treść, ale także trafnie opisywał stosunki, jakie panowały na planie pomiędzy Charlize Theron a Tomem Hardy.

"Mad Max: Na drodze do gniewu"
"Mad Max: Na drodze do gniewu"
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe | materiały prasowe

W Stanach Zjednoczonych została właśnie wydana książka pt. "Blood, Sweat & Chrome: The Wild and True Story of Mad Max: Fury Road". Jej autorka, Kyle Buchanan, przybliża czytelnikom wyjątkowo barwne i burzliwe kulisy powstania głośnego filmu George'a Millera. Przypomnijmy, że "Mad Max: Na drodze gniewu" stał się jednym z największych przebojów 2015 r. Zdobył również bardzo duże uznanie krytyków oraz członków Akademii Filmowej (10 nominacji do Oscara - w tym dla najlepszego filmu roku - 6 statuetek).

Kyle Buchanan w swojej książce zwraca uwagę, że choć "Mad Max: Na drodze gniewu" był wysokobudżetową, hollywoodzka produkcją, realizowaną na zamówienie dużej wytwórni, to na planie filmowym panowała atmosfera niczym z lat 70. ubiegłego wieku, jakby reżyser chciał powrócić do okresu, w którym realizował pierwszego "Mad Maxa". Warto dodać, że członkowie ekipy przez dłuższy czas mieszkali w miasteczku zbudowanym na potrzeby realizacji filmu. I to nie w Australii, której pustynie, z powodu rekordowych opadów deszczu, zamieniły się w zielone obszary porośnięte roślinnością, lecz w Namibii. Tam swoją wojnę stoczyli Charlize Theron oraz Tom Hardy.

Gwiazdy "Mad Max: Na drodze gniewu" bardzo się bowiem od siebie różniły. Theron zawsze przychodziła na plan punktualnie. O ósmej godzinie rozpoczynała się jej charakteryzacja. Tymczasem Hardy, mimo, że był proszony przez producentów, aby pojawiał się na "mniej więcej na czas", na ogół kazał na siebie czekać godzinę lub dwie. Twierdził, że jemu charakteryzacja i przymierzanie kostiumu zajmuje znaczne mniej czasu niż koleżance z planu.

Tymczasem Theron nie chciała, co zrozumiałe, bezczynnie siedzieć i czekać. Zwłaszcza, że w 2012 r. adoptowała małe dziecko, którym chciała się zajmować. Pewnego dnia cierpliwość aktorki skończyła się. Hardy pojawił się na planie po godzinie 11. Hollywoodzka gwiazda wyskoczyła wówczas ze swojej przyczepy i zaczęła na niego krzyczeć. Jak wspominają świadkowie tej sceny, Theron użyła wówczas dużo niecenzuralnych słów, z których większość skierowana była pod adresem spóźnionego aktora. Jego reakcja daleka była od skruchy.

Hardy podbiegł do Theron, stanął tuż przed nią i krzyknął jej w twarz: "Co powiedziałaś?". Wprawdzie nie doszło do rękoczynów, ale świadkowie zdarzenia wspominają, że aktor był wówczas agresywny i wzbudzał uczucie zagrożenia.

To był punkt zwrotny. Charliza Theron zagroziła, że zerwie umowę, jeśli Hardy nie zmieni swojego podejścia do pracy. Zażądała także, aby przydzielić jej ochronę na planie filmowym. Do tej wdzięcznej roli został wyznaczony jeden z producentów filmu. Na tym jednak sprawa się nie zakończyła. Więcej anegdot związanych z realizacją "Mad Maxa: Na drodze gniewu" można przeczytać w książce Kyle'a Buchanana.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (36)