''Nakarmić kruki'': Czy córka Chaplina wciąż hoduje kruki i wrony?
24.01.2014 | aktual.: 22.03.2017 16:19
Jak to jest być córką sławnego ojca? Zazwyczaj trudno. Tabloidowe media karmią się plotkami. Wszędzie huczy od pogłosek, że dziecko robi karierę „jadąc na opinii” rodzica. Co się jednak dzieje, gdy tatuś to najsłynniejszy i najbardziej lubiany komik na świecie, a córka okazuje się być autentycznie utalentowaną aktorką dramatyczną?
Jak to jest być córką sławnego ojca? Zazwyczaj trudno. Tabloidowe media karmią się plotkami. Wszędzie huczy od pogłosek, że dziecko robi karierę „jadąc na opinii” rodzica. Co się jednak dzieje, gdy tatuś to najsłynniejszy i najbardziej lubiany komik na świecie, a córka okazuje się być autentycznie utalentowaną aktorką dramatyczną?
Najwyraźniej czas pisać nową biografię i nieco przedefiniować stereotypowe myślenie. Czy taki wyjątek tylko potwierdza regułę? Możliwe, ale na pewno warto mu się przyjrzeć z bliska. Zwłaszcza, że mowa o piekielnie interesującej relacji między Charliem Chaplinem a jego córką Geraldine, która 26 stycznia obchodzi rocznicę premiery swojego najważniejszego filmu.
„Nakarmić kruki“ z 1976 roku jest jak Rzym, do którego prowadzą wszystkie drogi. Można o nim mówić jako o największym aktorskim osiągnięciu Geraldine lub przywoływać w jego kontekście wieloletni romans aktorki z Carlosem Saurą i traktować w ramach opowieści sentymentalnej, jaką stało się życie samej Geraldine. Ten film zdefiniował jej sceniczną tożsamość. Pozostaje więc zadać pytanie, kim córka Chaplina jest prywatnie?
Wydłubać rybie oko
Dorosła Geraldine zawsze z wielką estymą wypowiada się o małżeństwie swoich rodziców. Twierdzi, że nigdy jej nie dziwiło, iż matka miała zaledwie 17 lat, kiedy wychodziła za mąż za 44-letniego Chaplina. W opinii aktorki rodzice zawsze stanowili perfekcyjny związek, nieustannie się adorowali i nie mogli wytrzymać bez siebie dwóch dni.
Geraldine przyszła więc na świat w rodzinie pełnej miłości i czułości jako pierwsze z ośmiorga dzieci, które Chaplin miał ze swoją czwartą (i ostatnią) żoną Ooną O’Neill.Przyszła aktorka urodziła się w 1944 roku w Santa Monica w Kalifornii, ale wychowywała w Szwajcarii, gdzie wyemigrowała z rodzicami jako ośmiolatka. Dzięki nauce w szkole z internatem mówi w trzech językach – angielskim, francuskim i hiszpańskim.
Geraldine do dziś wspomina zabawy, jakie zwykł im urządzać ojciec-komediant. W Russia Beyond the Headlines możemy przeczytać opowieść o tym, jak Chaplin zabierał całą rodzinę do restauracji, gdzie podawano „niebieskiego dorsza“. Żywą rybę na oczach gości wrzucano do wrzątku. Kiedy trafiała na talerz, Chaplin często podnosił ją do góry, długo patrzył w oczy i wysysał jedno po drugim. Podobno restauracyjny spektakl był przedni.
Bunt przeciw komedii domowej
Chociaż cała rodzina czuła się uprzywilejowana pozycją, jaką zajmował ich ojciec, w domu Chaplinów nie obyło się bez młodzieńczych buntów.
Brat Geraldine, Michael, uciekł ze szwajcarskiej posiadłości ojca i wybrał się do Londynu, gdzie aresztowano go za kradzież pensów wrzucanych do fontanny na Trafalgar Square. Bunt siostry przyszłej gwiazdy filmu „Nakarmić kruki“ miał znacznie większy wymiar. Victoria uciekła spod skrzydeł opiekuńczych rodziców i udała się na spotkanie z mężczyzną, który od jakiegoś czasu pisał do niej listy. Po trzech dniach spędzonych razem doszło do ślubu. Para przeżyła wspólnie 22 lata.
Sama Geraldine* też pokazała pazurki i starła się z ojcem.* Charliemu zależało, aby jego dzieci zdobyły odpowiednie wykształcenie. Kiedy najstarsza córka uznała, że zamiast iść do college’u,* woli zostać baletnicą – ojciec wyrzucił ją z domu*.
Po latach Geraldine przyznaje, że wszyscy w rodzinie często się przeciw czemuś buntowali, ale żadna awantura nigdy nie trwała długo.
Kto kogo porzucił?
Dziś Geraldine twierdzi, że to nie ona porzuciła balet, ale balet porzucił ją.
- To była moja pierwsza miłość. Chociaż w głowie ułożyłam sobie, że jestem znakomitą baleriną, to jednak moje ciało nie za bardzo za tym nadążało – przyznaje w wywiadzie dla HIRO.
Idąc za tą sugestią, łatwo dojść do wniosku, że jej ciało od początku miało przed sobą inny cel – tylko świadomość Geraldine nie nadążała za jego potrzebami. Minęło wiele lat, zanim córka Chaplina zdała sobie sprawę, że nie wyobraża sobie życia bez aktorstwa.
Przed kamerą stanęła już jako 8-latka. Choć nie została wymieniona w czołówce, nie ma wątpliwości, że pojawiła się u boku taty w „Światłach rampy“ z 1952 roku. Za pierwszą wielką rolę uznaje się jednak jej następny występ przed kamerą.
Trzynaście lat później Geraldine zagrała Tonyę w „Doktorze Żywago“ (1965) Davida Leana. Kreacja przyniosła jej pierwszą nominację do Złotego Globu. Nagrody nigdy nie dostała, ale w kolejnych latach była nominowana do niej jeszcze dwukrotnie. Do dziś twierdzi jednak, że występ w filmie Leana był dla niej przełomowy z innego powodu...
Inicjacja w dorosłość
- Byłam niezwykle podekscytowana* – opowiadała Geraldine pytana o swoją pierwszą poważną rolę.* – Przede wszystkim tym, że będę mogła poznać tych wszystkich sławnych ludzi, takich jak Rod Steiger, Alec Guinness, Julie Christie czy Omar Sharif. Poza tym, „Doktor Żywago” to był film, po którym w pełni pokochałam swoją pracę.
Aktorka uczciwie przyznaje, że wcześniej miała do aktorstwa dosyć nonszalanckie podejście. Traktowała swój zawód jako sposób na zarobienie dobrych pieniędzy – sposób łatwy, bo nazwisko Chaplin otwierało jej prawie każde drzwi.
„Doktor Żywago“ ją odmienił, a plan filmowy nauczył, czym jest ciężka praca, o jakiej zawsze opowiadał ojciec.
- A był on tytanem pracy. To było naprawdę niezwykłe, bo potrafił sprawić, że to co robił wydawało się takie łatwe i niewymagające żadnego wysiłku, a tymczasem on całe dnie przesiadywał przed pustą kartką papieru i starał się wydobyć z głowy nowe pomysły. Jego codzienna dyscyplina była po prostu imponująca, co zresztą do dziś dnia stanowi dla mnie punkt odniesienia w moim życiu prywatnym i zawodowym. Zawsze mi powtarzał: „Każdy ma jakiś talent. Ciężka praca – to się liczy.
Kto jest tytanem pracy?
Kiedy dziś ktoś pyta Geraldine Chaplin, jak przygotowuje się do roli, aktorka ze szczegółami opisuje proces przygotowań. Twierdzi, że kiedy wciela się w postać, której biografia jest oparta na faktach, czyta wszystko, co kiedykolwiek o niej napisano.
- Mój mąż może to potwierdzić! – śmieje się w rozmowie z Russia Beyond the Headlines. - Żartuje, że kiedy gram morderczynię, atmosfera w domu jest napięta i daleka od normalnej.
Ciekawe, o którym mężu mówiła artystka – miała ich dwóch. Jej pierwszym długotrwałym i publicznym związkiem była relacja z Carlosem Saurą (na zdjęciu). Przez 12 lat Geraldine była ulubioną aktorką hiszpańskiego reżysera i jego muzą.
Namiętność wybuchła między nimi w 1967 roku, na planie psychologicznego thrillera „Mrożony peppermint“. W kolejnych latach aktorka wystąpiła też w „Annie i wilkach“ (1973), produkcjach „Elizo, życie moje“ (1977) i „Mama ma sto lat“ (1979) oraz kultowym filmie „Nakarmić kruki“ (1976), który zdobył Specjalną Nagrodę Jury na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Cannes w 1976 roku.
Związek partnerski
W niedawno przeprowadzonym wywiadzie z Geraldine Chaplin dziennikarz magazynu HIRO zapytał aktorkę, czy kiedy była w związku z Carlosem Saurą nie przeszkadzało jej pomieszanie relacji partnerskiej z zawodową.
Aktorka twierdzi, że nie miała z tym żadnego kłopotu. Czy nie dlatego, że była przyzwyczajona do relacji tego typu? W jej domu przecież regularnie pojawiał się największy komik świata, zdejmował melonik i siadał przy stole przeistaczając się w zwykłego człowieka.
- Inni aktorzy mieli z tym problem, bo bardzo mi zazdrościli tego, że to ja byłam tą, która po pracy zabierała reżysera do domu (śmiech) – opowiada dziś aktorka.
Zdaje się, że Chaplin podchodziła do tych spraw bardzo pragmatycznie. W tym samym wywiadzie twierdzi, że dysponowała sporą przewagą nad innymi aktorami z ekipy, bo dzięki intymnej relacji z reżyserem miała więcej okazji do tego, by pracować nad swoją rolą. I robiła to nawet za cenę tego, że szczere dyskusje w luźnej domowej atmosferze czasem prowadziły do większych konfliktów zawodowych.
Od 2006 roku Geraldine jest jednak w nowym związku. Jej drugim poważnym wybrankiem został chilijski operator Patricio Castilla (na zdjęciu). Wychowują razem dwójkę dzieci.
Kiedy stajesz się ofiarą
Chociaż sukces był jej pisany, na życiu Geraldine zaważyło kilka nieprzyjemnych epizodów. Do ich opisu możemy użyć bardzo dziś modnej frazy – aktorka kilkakrotnie stała się ofiarą terroryzmu.
Pierwszy incydent miał miejsce w 1978 roku, kiedy* ciało* Charliego Chaplina zostało wykradzione z rodzinnego grobowca. Geraldnine zdobyła się wówczas na negocjacje z porywaczami, chociaż ci grozili, że postrzelą jej syna w kolano. Po tym, jak ciało zostało zwrócone rodzinie, trumnę umieszczono w antywłamaniowym grobie...
Kolejny raz aktorka doświadczyła opresji w 1992 roku. 25-lecie jej pobytu w Hiszpanii uczczono oskarżając ją o współpracę z baskijską organizacją terrorystyczną ETA. Chociaż aktorka została finalnie oczyszczona z zarzutów, postanowiła wrócić do rodzinnego domu w Szwajcarii. W tym samym roku o współudział w porwaniu został oskarżony jej drugi mąż. Jednak i jego sąd oczyścił z absurdalnych zarzutów.
Dziś Geraldine kursuje między trzema miejscami – domem w Madrycie, posiadłością w Szwajcarii* i letnim domkiem na plaży w Miami.*
Piękna starość
Ciekawe jednak jak długo jeszcze Geraldine będzie szukała azylu na amerykańskiej plaży. Aktorka ma dziś 69 lat i twierdzi, że „starzenie się w Europie jest zdecydowanie mniej bolesne”.
- W Stanach podeszły wiek to najgorsza obelga. Miami to szczególne miejsce, gdzie panuje wprost patologiczny kult młodości. Osoby w wieku 29 lat uchodzą za starców, wtapiają się w szarą masę, stają się wręcz niewidzialne – narzeka córka Chaplina.
Artystka nie boi się jednak analizować starości przed kamerą. Już w 1992 roku zagrała własną babkę w filmie „Chaplin“ Richarda Attenborough. Ostatnio mogliśmy ją też oglądać w urokliwej francuskiej komedii „Zamieszkajmy razem“ (2011) opowiadającej o kolektywnym przeżywaniu seksualnych przygód w starszym wieku.
Choć aktorka twierdzi, że nieprawdą jest, iż starzy wiedzą więcej od młodych, prawdą musi być fakt, że w podeszłym wieku nadal można przeżywać zawodowe i życiowe przygody. Tych na pewno nie zabrakło Geraldine na planach dwóch filmów Juana Antonio Bayony – horroru „Sierociniec“ (2007) i katastroficznego thrillera „Niemożliwe“ (2012). Czego można chcieć więcej?