"Naprzód" – recenzja wydania Blu-ray od Galapagos
"Naprzód" to pewnie jeden z najbardziej pechowych filmów 2020 r. Jego króciutki żywot na ekranie przypieczętował wybuch pandemii. Ale od czego mamy nośniki?
"Naprzód", czyli najnowszy film ze stajni Pixara w reżyserii utalentowanego Dana Scanlona ("Uniwersytet Potworny"), ukazało się właśnie na DVD i Blu-ray nakładem Galapagos.
Bohaterami animacji są Janko i Bogdan. Rodzeństwo nastoletnich elfów, które rusza w szaloną podróż przez krainę, gdzie magia odeszła do lamusa, a jej mieszkańcy korzystają dobrodziejstw technologii. Celem wyprawy jest magiczny kryształ umożliwiający przywołanie ich dawno zmarłego ojca. Tylko na 24 godziny, ale zawsze.
Czym jest "Naprzód"? Wyobraźcie sobie, że "Weekend u Berniego" spotyka archetypiczne kino drogi, bromance, nietuzinkowe fantasy i autobiograficzną komedię. Brzmi karkołomnie? Nie da się ukryć, ale scenariusz "Naprzód" pięknie spaja wszystkie te elementy, serwując nam kawał świetnie opowiedzianej, mądrej i wzruszającej historii.
"Jak przystało na kino drogi, bohaterowie przechodzą przemianę i odkrywają do tej pory nieznane sobie wartości. A twórcy 'Naprzód' przemycają przesłanie o wierze w siebie, swoje możliwości i magię wokół nas. W tej antytechnologicznej opowieści twórcy kładą przede wszystkim nacisk na istotę międzyludzkich relacji i prawdziwe, szczere uczucie" - pisze recenzenta WP Małgorzata Czop.
Nie da się ukryć – Pixar wykorzystuje swoje sprawdzone sztuczki, które zmuszą nawet najbardziej cynicznych i niewzruszonych widzów do chlipania w poduszkę lub chociaż ukradkowego uronienia łezki. Ale robi to tak dobrze i z takim humorem, nie popadając przy tym w zbytni sentymentalizm i kicz, że kupicie to bez mrugnięcia okiem.
W Blu-raya warto zaopatrzyć się z dwóch powodów. Po pierwsze to oczywiście doskonałe obraz i dźwięk, a film jest tego naprawdę wart. Po drugie – dodatki. Nie ma ich zbyt wiele, ale w tym wypadku decyduje jakość.
W polskim wydaniu znajdziecie trzy bonusy. Są to komentarz reżysera oraz dwa okołoprodukcyjne reportaże: "W poszukiwaniu historii" oraz "Mieszkańcy Nowego Grzybniorku" (łącznie ponad 20 min).
Pierwszy to niezwykle osobisty wgląd w krystalizowanie się fabuły i tworzenie scenariusza, opartego w dużej mierze na przeżyciach reżysera Dana Scanlona – wychowywaniu się bez ojca, którego nie znał, oraz relacjach z ukochanym bratem i wspierającą matką.
W drugim możemy od podstaw prześledzić proces wymyślania i tworzenia głównych bohaterów oraz postaci zaludniających filmową krainę. I to w najdrobniejszych szczegółach dzięki rozmowom z całym sztabem ludzi: od grafików i animatorów, po producentką Kori Reą, reżysera, na scenarzystach kończąc. Niezwykle kaloryczna w informacje i ciekawostki rzecz pozwalająca w pełni docenić niebywały trud i talent ludzi, którzy tchnęli życie w dwumiarowe koncepty. W materiale sporo miejsca poświęcono też samej krainie, w której magia stała się passe. Świetna sprawa, nie tylko dla pasjonatów animacji i aspirujących pisarzy.
Co do komentarza Dana Scanlona, powiela on siłą rzeczy część informacji ze wspomnianych reportaży, ale jest to w zasadzie kropka w morzu tego, czego możemy się tu dowiedzieć. Począwszy od inspiracji, a skończywszy na ciekawostkach dotyczących m.in. dziennika głównego bohatera, który w wersji z dubbingiem jest pisany po polsku. Minus – jak zwykle w takich przypadkach brak napisów.
Jeszcze odnośnie dubbingu. Jak zwykle w przypadku filmów Disney/Pixar to fachowa robota, ale polecam też film w wersji oryginalnej dla chemii między Tomem Hollandem i Chrisem Prattem. Coś pięknego.
Trwa ładowanie wpisu: instagram