"Nieobliczalna". Sporo seksu i nagości. Istny galimatias, który ledwo da się oglądać

"Nieobliczalna" to najnowszy polski film w serwisie Prime Video. Ten obraz z Agnieszką Grochowską i Julią Wieniawą może wydawać się na początku ciekawie zapowiadającym się thrillerem, ale dość szybko okazuje się, że jest niczym więcej niż telenowelą, nieumiejętnie do tego żerującą na pewnym hicie HBO sprzed lat.

Dawid Ptak i Julia Wieniawa
Dawid Ptak i Julia Wieniawa
Źródło zdjęć: © fot. mat. pras.
Kamil Dachnij

"Nieobliczalna" zaczyna się od sceny z miejsca zbrodni. Widzimy rozpłaszczone na ulicy ciało kobiety. Taki widok dla każdego, kto oglądał już w życiu niejeden kryminał czy thriller, oznacza na wstępie dwa pytania - czy bohaterka popełniła samobójstwo, czy jest jednak ofiarą morderstwa? Po chwili jednak ta kwestia zostaje zepchnięta na boczny tor, bo poznajemy historię Martyny (Agnieszka Grochowska), która żyje z bogatym mężem Wojciechem (Paweł Małaszyński).

Mężczyzna to klasyczny przykład psychopaty, który traktuje swoją partnerkę jak własność - ma robić wszystko, co jej każe. Gdy coś mu się nie podoba, używa przemocy, by podkreślić jej "przewinienie". Nawet ojciec Wojciecha (w tej roli Andrzej Seweryn) nie jest w stanie znieść okrutnego charakteru syna.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz: zwiastun filmu "Nieobliczalna"

W filmie są także inne postacie. Jedną z nich jest Alicja (Magdalena Cielecka), koleżanka Martyny, która jest osobą samotną i na siłę próbującą zatrzymać w mieszkaniu swojego 22-letniego syna Daniela (Dawid Ptak). Drugą Adelina (Julia Wieniawa), opiekująca się chorą matką (Magdalena Czerwińska).

Jak z czasem wyjdzie na jaw, te wszystkie osoby mogą być w jakiś sposób połączone z zagadką kryminalną. Dowiadujemy się tego w trochę nietypowy sposób, bo twórcy "Nieobliczalnej", opartej na powieści Magdaleny Stachuli, zastosowali trik z nakładającymi się na siebie planami czasowymi. Przeszłość przecina się z teraźniejszością, bowiem akcja co jakiś czas przenosi się do przesłuchań bohaterek na komisariacie policji.

Zakładam, że taka konstrukcja fabularna szybko nasunie widzom skojarzenia z serialem "Wielkie kłamstewka". W filmie też przez jakiś czas nie wiemy, czyjego trupa oglądaliśmy. Jednak to żerowanie na hicie HBO z lat 2017-2019 nie wyszło zbyt dobrze, bo "Nieobliczalna" jest filmem niesamowicie bałaganiarskim w tonacji i narracji. Wynika to zapewne z faktu, że reżyser Piotr Trzaskalski oraz scenarzyści Krzysztof Gureczny i Małgorzata Sobieszczańska musieli oddać na ekranie pokraczną mozaikę gatunkową dzieła Stachuli, które jest nie tyle thrillerem, co po prostu powieścią obyczajową z elementami erotyki i sensacji.

Męka i chaos

W efekcie w filmie, który najłatwiej określić jako wymęczającą i potwornie się snującą telenowelę, nic ze sobą nie współgra. Gdy już myślimy, że oglądamy dramat kobiety będącej ofiarą przemocy domowej, zaraz następuje zwrot w coś innego. Zwłaszcza horrendalnie wypadają niezdarnie wprowadzane sekwencje z policjantami oraz zeznaniami. Dialogi są fatalnie napisane, nie mówiąc o grze aktorów wcielających się w funkcjonariuszy, którzy są tak somnambuliczni, że wyglądają, jakby zagrali w produkcji za karę.

Kuriozalnie też prezentuje się cała warstwa erotyczna. Mowa o przesadnie poprowadzonym i rozciągniętym romansie Martyny z Danielem, który przy okazji spotyka się też z Adeliną. Jednak chłopakowi bardziej pasują igraszki ze starszą od siebie kobietą. Podboje Daniela reżyser potraktował jako przyczynek, by wypełnić swój film niemałą liczbą odważnych scen seksu i nagości. Szczególnie dotyczy to postaci Wieniawy, która nie bała się całkowicie rozebrać przed kamerą.

Podbijanie atmosfery takimi "gorącymi" sekwencjami zawsze może podnieść komercyjną atrakcyjność danego dzieła, ale nie ma to większego znaczenia w przypadku "Nieobliczalnej", bo relacje bohaterów wyglądają jak coś rodem z Harlequina, więc jakakolwiek zmysłowość szybko wyparowuje z ekranu. Nie pomaga też to, że Ptak, a zwłaszcza Wieniawa, to aktorzy, którzy nieszczególnie radzą sobie z ekspresją. Ich gra jest tym bardziej drewniana, gdy zestawimy ją z tym, co pokazali w filmie Grochowska, Cielecka czy Seweryn. Nawet Małaszyński jako domowy tyran zaprezentował się bardziej przekonująco od młodych aktorów.

Agnieszka Grochowska zagrała główną rolę w "Nieobliczalnej"
Agnieszka Grochowska zagrała główną rolę w "Nieobliczalnej"© fot. mat. pras.

Szkoda Grochowskiej

Jednak jeśli wskazać jakiś plus "Nieobliczalnej", to jest nim właśnie Grochowska. Aktorka jak zwykle z dużą umiejętnością wyciągnęła maksimum ze swojej postaci. Gdy patrzymy na jej zaszczutą, odartą z podmiotowości bohaterkę, trudno jej nie współczuć. Jej twarz potrafi wyrazić wszystko za sprawą subtelnej zmiany mimiki. Dzięki temu zauważamy też, w którym momencie Martyna przestaje być krucha. Widać też, że Grochowska znakomicie musiała się dogadywać na planie z Sewerynem, bo wszystkie sceny z nimi wyglądają, jakby aktorzy grali w dojrzalszym i ciekawszym dramacie.

Ostatecznie to Grochowska sprawiła, że jakoś dożyłem do końca filmu i poznałem rozwikłanie jego zagadki kryminalnej, o której często zresztą zapominałem, bo przecież mnóstwo czasu poświęcono innym sprawom. Co za tym idzie, "Nieobliczalna" na pewno nie jest efektywnym thrillerem. Choć jest obecnie najpopularniejszym wśród Polaków tytułem na Prime Video, to jednak trudno polecać kolejnym widzom taki galimatias. Szkoda kolejnej dobrej roli Grochowskiej na takie coś.

Kamil Dachnij, dziennikarz Wirtualnej Polski

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" przestrzegamy przed wyjściem z kina za wcześnie na "Kaskaderze", mówimy, jak (nie)śmieszna jest najnowsza komedia Netfliksa "Bez lukru" oraz jaramy się Eurowizją. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej:

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (254)