"Nothing Lasts Forever": rzadko pokazywana komedia z Billem Murrayem powraca
W londyńskim kinie Prince Charles odbył się wyjątkowy pokaz, na którym obecny chciałby być każdy fan Billa Murraya. Kino przypomniało komedię "Nothing Lasts Forever".
05.12.2016 07:31
Historia tej produkcji, opowieści o ekscentrycznym artyście, jest wyjątkowo zaskakująca. W roku 1984 - po słabych wynikach pokazów testowych - studio MGM zrezygnowało z wprowadzenia jej do kin.
Przez lata mało kto wiedział o istnieniu komedii, aż do 2004 roku, gdy sam Bill Murray wybrał ją jako jeden ze swoich ulubionych filmów i poprosił o jego przypomnienie w ramach specjalnej retrospektywy. Później produkcja wyciekła na YouTube (2011), a następnie legalnie pokazana została na kanale Time Movie Classics (2015).
W Londynie "Nothing Lasts Forever" przedstawione zostało w niedzielny wieczór z taśmy 35 mm. Widzowie mieli też możliwość porozmawiania z Zachiem Galliganem, partnerem Murraya z planu. Komedię wyreżyserował na podstawie własnego scenariusza Tom Schiller. W realizację zaangażowani byli również Lorne Michaels, Murray, Dan Akroyd oraz John Belushi.
Belushi zmarł jednak na miesiąc przed rozpoczęciem zdjęć. Żałoba spowodowała, że praca na planie była wyjątkowo ciężka. - Miała być zabawą, a przypominała bardziej pogrzeb - wspomina Galligan.
- Bill Murray był, przynajmniej w stosunku do mnie, obraźliwy, protekcjonalny, lekceważący, wrogi. Ewidentnie przeżywał bardzo trudne osobiście chwile. - Z drugiej strony w filmie graliśmy wrogów - dodaje aktor. - Może myślał, że będę nim zachwycony i postanowił zrobić wszystko, żeby do tego nie dopuścić? To się sprawdzało - przez większość czasu myślałem, że jest strasznym palantem. Na YouTube obejrzeć można nieoficjalny, przygotowany przez fanów, zwiastun "Nothing Lasts Forever".