Poznański aktor o Beacie Fudalej: "Powiedziała, że mnie zniszczy"
Anna Paliga, zeszłoroczna absolwentka łódzkiej filmówki, poruszyła opinię publiczną wpisem o skandalicznym zachowaniu wykładowców. Ślad za nią podążyli inni aktorzy, którzy doświadczyli podobnego traktowania i za każdym razem padało nazwisko Beaty Fudalej. Tym razem głos zabrał pewien aktor z Poznania.
24.03.2021 16:28
Wpis Anny Paligi na Facebooku, w którym opisała zachowanie wykładowców Szkoły Filmowej w Łodzi, wywołał spore poruszenie w sieci. Przedstawione zostały takie zjawisko jak mobbing, przemocy fizyczna i niszczenie psychiki studentów. Mowa tutaj m.in. o gryzieniu kogoś "od dłoni do szyi na oczach całej grupy" czy bicia studentki w twarz "tak mocno, że z nosa trysnęła jej krew"
Słowa Paligi potwierdzają również inni aktorzy jak m.in. Dawid Ogrodnik. "Koniec z mobbingiem, chamami pod przykrywką artyzmu!" - napisał na Instagramie, po czym przywołał nazwisko znanej, wielokrotnie nagradzanej aktorki i wykładowczyni szkół filmowych i teatralnych w Łodzi, Beaty Fudalej. O swoich traumatycznych doświadczeniach z kobietą napisały także Magdalena Róża Osińska czy Katarzyna Russ. "To było bardzo traumatyczne spotkanie. W moim odczuciu pełne manipulacji, osłabiające i upokarzające. Żałuję, że nie miałam odwagi tego przerwać" - wyznała pierwsza z nich.
Tym razem do zbiorowych oskarżeń przyłączył się Konrad Cichoń, aktor Teatru Polskiego w Poznaniu, a także absolwent Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie. Jak się okazało, będąc w stolicy Małopolski, miał również do czynienia z Beatą Fudalej. "Na pierwszych zajęciach usłyszałem: 'Tak pana zniszczę, ze jeżeli pan to przeżyje, to już nikt i nic pana nie zniszczy'" - zaczął Cichoń.
W swoim długim wpisie poznański aktor zdradza więcej szczegółów na temat zajęć z wykładowczynią. "Żeby zrozumieć, jak niejednoznaczna, niewygodna bywa manipulacja, przykład: w trakcie trwania grupowych zajęć z piosenki, za kotarą było mi podszeptywane do ucha, że z całej mojej grupy jestem tym zdolnym i może coś ze mnie będzie, ale moi koledzy to 'niezdolne p**dy', 'p**zieluchy', dlatego lepiej, żebym spisał się na egzaminie, to będziemy się kolegować". "Albo mi to pan da (stan emocjonalny na egzaminie podczas wykonania piosenki aktorskiej), albo niech pan s******la" - miała powiedzieć do Cichonia Beata Fudalej.
"Patrzyłem, jak znęcała się nad moimi koleżankami i kolegami z grupy, nade mną też, ale w gruncie rzeczy, obeszła się ze mną lekko. Żeby wydobyć stan emocjonalny, żeby 'to poczuć', uciekała się do bicia, kopania, gryzienia, szarpania, przedrzeźniania, wrzeszczenia, obrażania. Lista jest długa" - kontynuował.
Pojawiły się także głosy broniące Beaty Fudalej. Na Facebooku Krystyny Jandy pojawił się obszerny wpis. Jego autorem jest oznaczony przez aktorkę i dyrektorkę Polonii i Och-Teatru Tadeusz Chudecki, który ubolewa nad tym, że dyskusja o mobbingu na uczelniach aktorskich przeniosła się do sieci, a o kolejnych zarzutach piszą media.
" Przerażony jestem tym, jak media i portale społecznościowe przyjęły na siebie wydawanie wyroków w wielu sprawach. Ostatnio szaleje w nich temat mobbingu w szkołach teatralnych przy kształceniu aktorów. Choć mam na ten temat swoje zdanie, nie będę się wypowiadał w sprawie konkretnych przypadków, bo o każdym z nich trzeba mieć pełną, a nie jednostronną wiedzę" – pisał Chudecki.