Przez całe życie kochał tylko jedną kobietę. Przeżyli razem 57 lat
12.11.2023 | aktual.: 12.11.2023 10:59
Lech Ordon to polski aktor, który w swoim dorobku zawodowym ma role w kilkudziesięciu filmach. Prawdziwą popularność zyskał, dzięki "Jak rozpętałem drugą wojnę światową", "Nie lubię poniedziałku" czy "Janosiku". Łącznie odegrał 150 ról. Po raz ostatni na dużym ekranie pojawił się w świątecznym hicie "Listy do M."
Lech Ordon przez całe swoje życie kochał tylko jedną kobietę - swoją żonę Magdalenę. Był rozczarowany i zrozpaczony, kiedy ukochana odeszła przed nim. Aktor zmarł 21 października 2017 r.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Fałszywa data urodzin
Urodził się w Poznaniu, a studia ukończył w Warszawie na PWST. Po raz pierwszy na scenie teatru w Teatrze Powszechnym TUR zadebiutował w 1946 r. Z kolei w filmie w 1947 r. rolą chłopa w "Jasnych łanach".
Jako datę urodzenia Lecha Ordona podaje się 24 listopada 1928 r. Jednak jest to jedynie przypuszczalna data. W czasie wojny ojciec mu ją zmienił, aby ochronić go przed obowiązkową wywózką na roboty. Tak więc pozostał w Poznaniu, gdzie był pracownikiem niemieckiej fabryki samolotów. Już wtedy w jego głowie kiełkowało marzenie o zostaniu aktorem.
Chcąc, aby się ziściło, dołączył do Studia Dramatycznego. W 1947 r. 18 członków pojechało do Łodzi na egzamin eksternistyczny, który zdały zaledwie dwie osoby. Wśród nich był Lech. W czasie studiów został przyjęty do Teatru Wojska Polskiego.
- Dostałem kontrakt spisany na zwykłej karteczce oraz 4 tys. zł pensji. To nie było wtedy dużo. Ależ jakież to było szczęście dla takiego smarkacza! Jakbym Pana Boga za nogi złapał! - powiedział Lech Ordon w jednej z rozmów.
"Panie Ordon, panie Ordon, przedstawienie!"
Lech Ordon lubił opowiadać anegdoty. Jedna z nich dotyczyła jego teatralnej młodości. Pewnego razu przed występem zasnął nad książką. - W pewnym momencie usłyszałem przez sen: "Panie Ordon, panie Ordon, przedstawienie!". Obudziłem się. Ciemno. Jak ja się znalazłem w teatrze, nie wiem. Wpadłem, ale już było po mojej scenie, zagrał ją asystent reżysera. Za kulisami stał dyrektor Schiller i rzekł: "No nie, my go nie możemy ukarać, bo jakbyśmy go ukarali, to on by nam umarł". Ja byłem w takim stanie, że jakby mi ktoś dał nóż, to bym się zabił.
Aktor kontynuował dalej na łamach "Super Expressu". - Jakiś czas minął, jest przyjęcie w szkole, Schiller nalał wódeczki i kiwa, żebym podszedł: "Panie Lechu, a wtedy co pan nie przyszedł na to przedstawienie, to co, ładna była?". "Panie dyrektorze, ale ja naprawdę z książką... Nigdy mi nie uwierzył".
To nie jedyna anegdota, którą za życia podzielił się Lech Ordon. Chętnie opowiadał je w czasie spotkań z fanami. - Pamiętam też jak w "Igraszkach z diabłem", gdy grałem tytułową rolę, niespodziewanie zapadła się pode mną scena, doznałem kontuzji i wrzasnąłem: "Jezus Maria!". Wtedy otrzymałem gromkie brawa, za to, że grając takiego bohatera, wzywam na pomoc Jezusa i Maryję… - mówił podczas jednego z takich spotkań w Będzinie.
Przez całe życie kochał tylko jedną kobietę
Poznali się na balu w Warszawie. Magda od razu wpadła mu w oko. Zapamiętał nawet, w co była ubrana na pierwszym spotkaniu (welurową sukienkę). Zakochał się w niej bez pamięci. - Byłem wtedy takim kocurem - relacjonował w "Super Expressie".
Pobrali się w 1950 r. Po zaledwie roku na świat przyszedł ich syn Krzysztof (obecnie jest operatorem filmowym i pracował m.in. przy serialu "Jan Serce"), a potem Piotr (inżynier). Rodzina Magdy nie była zachwycona ślubem. W tamtych czasach aktorom przyklejano łatkę kobieciarzy i pijaków.
Przeżyli razem 57 pięknych lat
Kochali się bezgranicznie. Dziennikarz Grzegorz Gauden tak mówił o ich miłości: - Byli wspaniałym, kochającym się małżeństwem. Do jej śmierci wspólnie bywali na naszych spotkaniach. Bardzo, bardzo przeżył jej odejście. Dyskretnie, z dystansem, uśmiechem, ale i odrobiną goryczy powiedział mi po jej śmierci, że rodzina jego żony nigdy nie potrafiła zaakceptować tego, że związała się z aktorem.
Zamieszkali w Warszawie na Ochocie, ale na Mazurach wybudowali sobie domek. Byli dla siebie wsparciem w trudnych momentach, bo i takie czasem następowały. Widzieli, że zawsze mogą na siebie liczyć. Żona Lecha zachorowała. Zmarła w 2007 r. On zmarł 10 lat później w Domu Opieki w Załuskach. W chwili śmierci miał 88 lat.