Czyżewska mogła przebierać w mężczyznach. Celowo wybrała Skolimowskiego. "Geniusza się nie porzuca"
Związek Elżbiety Czyżewskiej i Jerzego Skolimowskiego obrósł legendą. Choć byli ze sobą tylko kilka lat, o sile ich uczucia mówi się do dziś. Jak było naprawdę?
Śpiewając piosenkę "Kochankowie z ulicy Kamiennej", Elżbieta Czyżewska dobrze wiedziała, o czym jest tekst. Znała takie ulice, gdzie zimno i bieda. Jej Kamienna nazywała się Tamka i straszyła w Warszawie. Tam gdzie dziś jest muzeum Chopina, stały chałupiny bez wody i kanalizacji.
Wprost z ulicy wchodziło się do pokoju. Ela dzieliła go z młodszą siostrą Krysią i matką. Jak w piosence Agnieszki Osieckiej nosiła "kiecki stare i zmięte", bo choć jej matka była niezłą krawcową, wolała wesołe towarzystwo od łatania budżetu. Córki oddała do domu dziecka. Elżbieta miała wtedy dziewięć lat. Wróciła na Tamkę jako 15-letnia pannica.
Minęło kilka lat i z Kopciuszka przemieniła się w filmową księżniczkę.
Intelektualista i bokser
Pochodził z dobrego domu, matka była attaché kulturalnym w Pradze. Pokój w internacie w Podiebradach dzielił z Milošem Formanem, Ivanem Passerem i Vaclavem Havlem. Jak doborowe było to towarzystwo, okazało się po latach: dwaj pierwsi zostali słynnymi reżyserami a Havel, pisarz i dysydent, ostatnim prezydentem Czechosłowacji i pierwszym prezydentem Czech.
Skolimowski po powrocie do Polski, zanim trafił do filmówki, zdążył być poetą, elektrykiem, bokserem, studentem polonistyki i etnografii UW. Jak łączył strofy z ciosami, opowiedział "Przeglądowi Sportowemu".
- Zajmowałem się jako 16-latek wstydliwą sprawą, jaką jest pisanie wierszy. I prawdopodobnie, żeby trochę zrównoważyć stronę liryczną mego życia, zdecydowałem się na kompletne przeciwieństwo, na boks". (W drużynie warszawskiej Sparty stoczył 16 walk, z których dziewięć wygrał) - wspominał.
Pierwszy wspólny film
"Skolim był chłopcem z dobrego domu, ale udawał chłopaka z ulicy, niewinnego czarodzieja, który złamanym nosem przywoływał bokserską przeszłość" - portretowała go Zuzanna Łapicka. Chłopak-czarodziej, bo mógł się pochwalić (wspólnie z Jerzym Andrzejewskim) scenariuszem do filmu Andrzeja Wajdy "Niewinni czarodzieje" z 1960 r. Z taką przepustką bez problemu dostał się do szkoły filmowej. Kręcił kolejne etiudy, ale od razu kombinował, żeby złożyły się na film pełnometrażowy. Tak powstał "Rysopis". Trzy role u Skolima zagrała Elżbieta Czyżewska.
Jej droga na ekrany zaczęła się, paradoksalnie, w domu dziecka. Z Konstancina trafiła na zajęcia Zespołu Pieśni i Tańca "Skolimów". Okazało się, że ma dryg do występów na scenie. W liceum była już gwiazdą szkolnych akademii. Znajomi z kółka recytatorskiego namówili ją na egzaminy do szkoły teatralnej. Zdała na PWST bez problemu.
Miała mnóstwo adoratorów
Czyżewska podczas studiów obracała się w kręgach Studenckiego Teatru Satyryków. Właśnie w STS wykonywała z przejęciem "Kochanków z ulicy Kamiennej", nieformalny hymn tego teatru i środowiska. Rewelacyjnego głosu nie miała, za to zniewalała wdziękiem i urodą. Agnieszka Osiecka pisała o przyjaciółce: "Mężczyźni tracili głowę dla jej obłędnego biustu, szalenie zgrabnych nóg i najpiękniejszego uśmiechu, jaki w życiu widziałam".
"Czyżewska fascynowała mnie szaloną młodzieńczością. To była właściwie dziewczynka, swawolna panienka nie do opanowania. Była samym wdziękiem młodości, podlotkiem" – zachwycał się Tadeusz Konwicki.
Chciała być jego muzą
W latach 1960-67 wystąpiła w 23 filmach. Była już gwiazdą, gdy poznała studenta Jerzego Skolimowskiego. Zamieszkali razem na Woli, w małym pokoju przedzielonym szafą. Z jednej strony była jej część, z drugiej jego. W obu – artystyczny bałagan. Od sprzątania ciekawsze było życie towarzyskie.
Ślubu nie brali, obojgu odpowiadał partnerski charakter związku. Czyżewska liczyła, że związała się z utalentowanym człowiekiem, który zrobi wielką karierę. A ona przy nim. "Ktoś musi za kobietą stać, tak to jest urządzone. Każda aktorka musi mieć swojego reżysera, inaczej zginie. On wprawdzie dopiero jest w szkole, ale reżyserem będzie" – zwierzała się aktorce Elżbiecie Kępińskiej.
"Geniusza się nie porzuca"
Skolimowskiemu imponowały jej znajomości w środowisku STS. Dzięki Elżbiecie w jednym z programów recytował nawet swoje wiersze. Musiało mu na tym zależeć, bo od dzieciństwa miał wadę wymowy. Podczas wojny w kamienicę, w której się schronił, trafiła bomba. Został przysypany gruzem. Po tej traumie zacinał się, jąkał.
"Jeśli chodzi o związek z Elą, to myślę, że ją kochał. Chociaż to nie była łatwa miłość, ciągle między nimi było napięcie" – oceniała aktorka Zofia Czerwińska. Podobnie uważał Andrzej Łapicki. "Pasowali do siebie, tylko stale się kłócili. Elka nie była łatwa, on też nie. Po drodze może każde z nich miało jakieś romanse, ale to nie wykraczało poza konwencjonalne, koleżeńskie układy".
Jak daleko one sięgały? Zuzanna, córka Łapickiego, uważała, że aktorka miała na boku romans z jej ojcem. Przypomina sytuację, kiedy jej mama zadzwoniła do Elki (dobrze się znały), że chciałaby porozmawiać, ale to nie jest rozmowa na telefon. Czyżewska stawiła się z bukietem 50 róż. "Podejrzewała, że romans się wydał. Tymczasem mama dostała paczkę z Ameryki. Elka odetchnęła z ulgą, zostawiła kwiaty, wzięła torbę ubrań i sztuczne rzęsy".
Jednak romans splótł się w czasie z kłopotami w związku, kłótnie ze Skolimowskim narastały. Elżbieta wyprowadziła się od partnera. On nie dawał za wygraną. Szukał ukochanej u znajomych, znalazł u Osieckiej. Wersję zdarzenia opisał Kazimierz Kutz: "Nakazał jej natychmiast wrócić do domu. Kiedy odmówiła, rzekł: "Eeela, robisz największy błąd w żżżyciu, gggeniusza się nie ppporzuca".
Miłość silniejsza niż wszystko?
Później Jerzy Skolimowski poznał aktorkę Joannę Szczerbiec, z którą się ożenił i miał dwóch synów. Elżbieta Czyżewska poślubiła zaś Davida Halberstama, dziennikarza z USA. Nadal jednak nie byli sobie obojętni. Dostrzegł to nawet pracownik SB, "opiekun" tego środowiska. W notatce służbowej z kwietnia 1965 r. zanotował: "Skolimowski postanowił, jak oświadczył, walczyć i nie dopuścić do tego małżeństwa. Czyżewska natomiast stwierdziła, że jest to jedyny sposób, by odczepić się od Skolimowskiego".
Jednak kiedy to były ukochany brał ślub z Joanną "była rozdygotana, piła, paliła i bez przerwy mówiła o Jurku" – zanotował świadek tamtego wieczoru. Inny dodał: "Uważam, że to Jurkowi na złość Ela szybko wyszła za Davida Halberstama". Może uświadomiła sobie, że wciąż go kocha? Może zagrała urażona ambicja? 13 czerwca 1965 r. poślubiła dziennikarza. Wkrótce wyjechała z nim do USA. "Życie rodzinne bywa nieraz kulą u nogi dla twórców" – stwierdził filozoficznie Jerzy Skolimowski w jednym z wywiadów.
Elżbieta Czyżewska zmarła 17 czerwca 2010 r. w Nowym Jorku. Miała 72 lata.