"Miłość, seks & pandemia". Sala wyła ze śmiechu. Kuriozalne zakończenie filmu z Rozenek
4 lutego do kin wszedł najnowszy film Patryka Vegi "Miłość, seks & pandemia", w którym jedną z głównych ról zagrała Małgorzata Rozenek-Majdan. Wątek z jej postacią kończy produkcję i są to sceny, które na premierze mocno rozbawiły widownię. Czemu? Uwaga spoilery!
"Miłość, seks & pandemia" Partyka Vegi opowiada o trzech przyjaciółkach – dziennikarce Kai, prokuratorce Oldze i fotografce Norze. Jest jeszcze Bartek, kuzyn Kai, ale reżyser przede wszystkim skupia się na wątkach kobiet. Każda z nich ma dość poplątane życie uczuciowe. O ile Kaja i Olga nie są zbyt pozytywnymi postaciami, to tego samego nie można powiedzieć o Norze – bohaterka grana przez Małgorzatę Rozenek jest zdecydowanie najbardziej pozytywna z całego filmu.
UWAGA! PONIŻEJ SPOILERY
Jeśli ktoś ma zamiar oglądać film Vegi, to w tym momencie powinien przerwać czytanie. Poniżej zdradzamy zakończenie.
Nora wchodzi w bliską relację z jednym z modeli, którego fotografowała. Po tym, jak urywają kontakt podczas lockdownu, Nora postanawia znowu się spotykać z mężczyzną, przy okazji spełniając jego marzenie – pomaga mu zostać aktorem. Niestety partner dość szybko ją porzuca dla innej kobiety, gdy nadarza mu się okazja wystąpienia w jednym z programów.
Zobacz też: Małgorzata Rozenek zdradza ulubiony gadżet Radosława Majdana
Nora ma możliwość zemsty, lecz się do niej nie posuwa. Organizuje wystawę ze zdjęciami modela, wyrażając w ten sposób swoją miłość do niego. Ale rzecz jasna na jego powrót nie ma co liczyć. Z tego powodu na samym końcu filmu zrezygnowana i bardzo nieszczęśliwa Nora pije wino w miejscu publicznym.
Po krótkiej rozmowie z bezdomnym, któremu daje sporo pieniędzy, mówiąc przy okazji, że nie ma już szans na żadną miłość, próbuje skończyć ze sobą, wchodząc na jezdnię.
Jednak jej ponury plan przerywa nagle… spadochroniarz, który spada prosto na nią. Gdy tak leżą obok siebie i zaczynają ze sobą rozmawiać, szybko okazuje się, że tajemniczym mężczyzną jest Radosław Majdan. Prywatnie to oczywiście mąż prezenterki i aktorki.
Chyba nikogo nie zdziwi, że takie zakończenie wprawiło widownię w kinie w ogromne rozbawienie. Było słychać jeden wielki wybuch śmiechu. I trudno się dziwić takiej reakcji, bo cała sekwencja z Majdanem wyglądała tak, jakby została wyjęta z komedii romantycznej.
Jest to tym bardziej kuriozalne, bo Vega przed projekcją "Miłości, seksu & pandemii" zapewniał, że jego filmu nie można nazwać komedią. A tu na sam koniec zastosował chwyt, który na potęgę spotyka się właśnie w tym gatunku filmowym.
"Mam nadzieje, że ostatnia scena z naszym udziałem da nadzieję i refleksję tym, którzy szukają miłości. Nie traćcie nadziei, bo miłość często pojawia się sama w najmniej oczekiwanym momencie" – napisał Majdan na swoim Instagramie.
Tu były sportowiec ma rację, ale ciężko brać na poważnie niedorzeczną scenę, jaką wymyślił sobie Vega. Jedyne, co można zrobić, to parsknąć ze śmiechu.