Sylvester Stallone: czas na porządne filmy

W związku z premierą 'Małych Agentów 3D' przedstawiamy Wam wywiad z odtwarzającym w trzeciej części przygód szalonej szpiegowskiej rodzinki rolę złego Zabawkarza - Sylvestrem Stallone (na zdj.).

Sylvester Stallone: czas na porządne filmy

17.01.2004 16:03

W tym filmie przeszedłeś wiele metamorfoz. Które wcielenie było największym wyzwaniem?

Sylvester Stallone: To, na które początkowo nie miałem pomysłu, a które okazało się najlepsze - hipisa. Ta postać jest chyba najbardziej odległa ode mnie.

Jest też scena, kiedy jako Zabawkarz wcielasz się w postać Rocky?ego. To był twój pomysł?

SS: Tak. Kiedy pojawiłem się na planie jako Rocky, słyszałem szepty 'Co on tu robi??' Chciałem zagrać coś bardziej na luzie. To ważne, żeby ludzie wiedzieli, że nie traktuję siebie ze śmiertelną powagą.

Także George Clooney naśladuje ciebie w tym filmie. Myślisz, że dobrze to robi?

SS: Wyszło mu znakomicie. Reżyser Robert Rodriguez wyznał mi, że bardzo się przejmował - nie wiedział, jak ja na to zareaguję. Ale mnie to nie przeszkadza. Zresztą jak mógłbym się odegrać? Naśladować Clooney?a, udając, że jestem przystojny?

Trzy filmy, które nagrałeś przed 'Małymi agentami 3D' nie były wyświetlane w kinach. Można je było zobaczyć tylko na kasetach wideo. Jakie to uczucie, gdy film nie trafia na wielki ekran?

SS: To wielkie rozczarowanie. Kiedy pracujesz nad filmem, nigdy nie wiesz, czy stanie się wielkim hitem, czy przejdzie bez echa. Niektórym się udaje, innym nie. Czyja to wina? Najczęściej tych, którzy dostają najwięcej pieniędzy -producentów i reżyserów. Ty robisz, co w twojej mocy, a dystrybutor nie udziela ci potrzebnego wsparcia albo studio mówi, że spodziewało się czegoś innego. To frustrujące. Dlatego chcę wrócić do reżyserowania - jeśli coś jest źle, wiem, że to moja wina.

Czy sądzisz, że to był odpowiedni dla ciebie moment na zagranie w takim filmie?

SS: _Mam nadzieję. Gdy rozpoczynałem karierę, ludzie w studiach filmowych byli tak samo nadęci jak teraz. Dzięki temu zaistnieli niezależni filmowcy w latach 70. Teraz jest podobnie. Daję słowo. Gdyby lekko się upić i wejść do montażowni, można by połączyć wszystkie filmy wyświetlane w zeszłym roku i zrobić z nich jeden. Aniołki Charliego, Ścigane przez Hulka, zostałyby uratowane przez Larę Croft. Można by to wyświetlać w Rosji i ludzie by się nie połapali. Myślę, że czas zająć się porządnym filmowaniem. _ John Black/Metro Boston

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)