polski box office

W Stanach Zjednoczonych "Maxxxine" otrzymał kategorię wiekową R – tylko dla osób powyżej 17. roku życia. Taka ocena została przyznana "ze względu na silną przemoc, brutalność, treści o charakterze seksualnym, nagość, język i narkotyki". W Polsce kategoriami wiekowymi filmów nikt się chyba nie przejmuje.

Gdy w mediach pojawił się zwiastun nowej polskiej produkcji pt. "Wieczór kawalerski", zaczęto się zastanawiać, czy to przypadkiem nie będzie kolejny film na żenującym poziomie (nie)słynnego "Kac Wawa". Zdaniem krytyków, przeczucia ich nie myliły. Niewielu widzów było chętnych przekonać się o tym osobiście.

W tym roku letni sezon rozczarowuje. Większość filmów dla starszej widowni sprzedaje się znacznie poniżej oczekiwań. Świetnie radzą sobie tylko animacje. Podczas minionego weekendu wszystko poszło zgodnie z planem, bo premierę miał film "Gru i Minionki: Pod przykrywką". Od 14 lat gwiazdą serii jest komik Steve Carell.

Ostatnie miesiące nie były dobre dla polskich kin. Mimo pojawiania się kilku hollywoodzkich superprodukcji, żaden tytuł nie stał się przebojem. Sytuacja uległa poprawie podczas minionego weekendu za sprawą premiery "Garfielda". Animacji sprzyjał oczywiście fakt, że w sobotę był Dzień Dziecka. Wciąż bardzo słabo sprzedają się natomiast filmy dla dorosłych widzów.

Przełom kwietnia i maja to dla polskich kin zawsze trudny okres, zwłaszcza jeśli pogoda sprzyja wyjazdom i spędzaniu czasu na łonie natury. Tak, jak w tym roku. Jednym z nielicznych tytułów, które w ostatnich dniach osiągają w kinach w miarę przyzwoitą frekwencję jest "Challengers".

W lutym "Bob Marley: One Love", w kwietniu "Back to Black. Historia Amy Winehouse". Filmowych biografii największych postaci świata muzyki będzie więcej, bo cieszą się one w kinach dużą popularnością. Szkoda jednak, że większość z nich to bardzo schematyczne produkcje, które nie pomogą zrozumieć, ani w jakiś sposób doświadczyć fenomenu muzycznych gwiazd.

Polska koprodukcja "Strefa interesów" w pełni zasłużenie otrzymała dwie nagrody Akademii Filmowej i wiele innych prestiżowych wyróżnień. Zapewne, gdyby był to amerykański obraz, liczba Oscarów byłaby większa. Co cieszy, "Strefa interesów" odniosła także komercyjny sukces w polskich kinach.

Ponad 40 tysięcy widzów obejrzało "Civil War" przez pierwszy weekend w polskich kinach. Taki wynik sprawił, że najnowszy film Alexa Garlanda uplasował się na szczycie polskiego box office’u.

"Stowarzyszenie umarłych poetów" to na pewno nie jest. Do "Młodych gniewnych" też daleko brakuje. Problem z polskimi filmami o młodzieży polega zazwyczaj na tym, że oglądamy w nich jedynie mocno stereotypowe wyobrażenie o młodzieży. Młodzi ludzie nie poznają tam siebie. W filmie "Piepr*yć Mickiewicza" bliski prawdy jest co najwyżej jego tytuł.

Który film był najpopularniejszym tytułem w polskich kinach w drugiej połowie marca? Kosztująca blisko 200 mln dolarów "Diuna"? Nie. "Budda. Dzieciak ‘98" – dokument, który niewiele różni się od chałupniczego wideo z YouTube. Polska produkcja zgromadziła już pół miliona widzów.

Kilka miesięcy temu pół Polski żyło loterią Buddy, w której do wygrania były luksusowe auta. Parę dni temu na ekranach kin pojawił się film dokumentalny o młodym youtuberze, który zrobił zawrotną karierę dzięki działalności w sieci. Popularność 26-latka z Krakowa przełożyła się na znakomite wyniki oglądalności "Buddy. Dzieciaka '98" w reżyserii Krystiana Kuczkowskiego i samego bohatera produkcji.

"Diuna: Część druga" jest jak na razie zdecydowanie największym kinowym przebojem w tym roku. Wpływy ze sprzedaży biletów sięgają już 600 mln dolarów. Jednak superprodukcja science-fiction nie jest już weekendowym liderem światowego box office’u.

"Diuna: Część druga" to największe filmowe wydarzenie 2024 r. Najnowszy film Denisa Villeneuve'a od ponad dwóch tygodni króluje na ekranach kin na całym świecie. Nie inaczej jest i w Polsce. W naszym kraju kolejna odsłona cieszy się o wiele większą popularnością niż pierwsza.

Wbrew obawom, ale zgodnie z zapowiedziami twórców, "Biała odwaga" nie okazała się próbą wzbudzenia sensacji, lecz dramatem historycznym, który owszem przybliża drażliwy temat, jakim jest Goralenvolk, ale przede wszystkim skupia się na ludziach, ich postawach wobec zagrożenia i zmieniającego się świata.

"Diuna: Część druga" na rynku zewnętrznym jest niekwestionowanym liderem box office’u. W Polsce w ciągu 11 dni zgromadziła w kinach ponad 900 tys. widzów, ale Amerykanie mają już kolejny hit w kinach. Jest nim "Kung Fu Panda 4".

Reżyser Denis Villeneuve i wytwórnia Warner Bros. od samego początku planowali zekranizować powieść Franka Herberta "Diuna" w dwóch częściach. Jednak, gdy na drodze stanęła pandemia, obawiano się, że projekt może nie zostać dokończony. Teraz mówi się już, że na duży ekran zostanie przeniesiony "Mesjasz Diuny".

Informacja, że powstanie nowa wersja (ostatecznie powstał prequel) "Samych swoich", spotkała się w internecie z ostrą krytyką. Powątpiewano w sens realizacji tego typu projektów. Przykłady takich filmów, jak "Znachor", "Akademia pana Kleksa" czy "Sami swoi. Początek" udowadniają jednak, że widzowie są ciekawi klasyki w nowym wydaniu.

Krytycy swoje, a widzowie swoje. Piąta część przebojowego cyklu "Kogel Mogel" stała się w polskich kinach przebojem. Podczas premierowego weekendu komedię obejrzało blisko 155 tys. osób - niemal trzy razy więcej niż nagrodzonego Złotymi Lwami "Kosa".

Na nowy film Michaela Manna widzowie czekali 8 lat, na powrót geniuszu słynnego reżysera jeszcze dłużej. Jak to często bywa w takich przypadkach, nowe dzieło legendy kina rozczarowało wielu krytyków. Jednak kilka tygodni po premierze dramatu "Ferrari" można spotkać się z opinią, że jest to najbardziej niedoceniony tytuł roku.

Bardzo długo musieli w tym roku czekać widzowie, by obejrzeć najlepszą produkcję FPFF w Gdyni. Festiwal zakończył się pod koniec września, a "Kos" pojawił się na dużym ekranie dopiero 26 stycznia bieżącego roku. Czy cztery miesiące oczekiwania nie wpłynęły negatywnie na frekwencję "Kosa" w kinach?