The best of Vega. 10 "najlepszych" momentów z "Niewidzialnej wojny"

Ostatnia według obietnic reżysera (za co trzymam mocno kciuki!) polska produkcja Patryka Vegi ma szansę zapisać się w historii kinematografii. Tyle, że nie jako największe dzieło kultowego twórcy, a najbardziej megalomański, grafomański i po prostu głupi twór w dziejach. Wybraliśmy 10 scen i cytatów z "Niewidzialnej wojny", filmowej autobiografii reżysera. Dokładnie powiedzą wam, o czym jest to film, tak abyście nie musieli tracić swojego cennego czasu w kinie. Nie dziękujcie.

Patryk Vega nakręcił swoją autobiografię
Patryk Vega nakręcił swoją autobiografię
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

1. Rekin biznesu

Vega zawsze miał żyłkę do biznesu. Jeszcze jako małoletni Krzemieniecki szukał sposobów, jak najszybciej się wzbogacić. Zaczynał oczywiście od oszustwa i zmieszania amerykańskich kloców LEGO z polskimi, aby udawały dwa zestawy, które sprzedał na giełdzie ku uciesze matki. Nastoletni Patryczek stał się poważnym graczem - opanował rynek sprzedaży gier komputerowych i wymiótł konkurencję. Również swoimi tekstami rodem z mafijnych porachunków.

- Jestem jak rekin. Nie rozróżniam przyjaciół od jedzenia - odpowiedział największemu wrogowi na giełdzie.

Później nieletni Vega miał sprzedawać narkotyki, o czym z niezwykłą szczerością poinformował matkę. Jej reakcja na plik banknotów rzuconych na kuchenny blat?

- Dziękuję ci, synku, już nie miałam od kogo pożyczać.

2. Od sekretarki do milionera

Mówi się, że sukces można osiągnąć drogą od pucybuta do milionera, tymczasem Vega przeszedł drogę od sekretarki do reżysera-milionera. Odkrywcą pisarskiego talentu Patryka był reżyser i producent Waldemar Dziki. To on zaoferował mu pierwszą pracę w branży, choć odbiegała ona znacznie od oczekiwań Vegi.

- Niech mi pan da milion dolarów, zrobię ten film i dostanę Oscara - złożył swoją ofertę na rekrutacji.   

- Mogę zatrudnić cię jako sekretarkę - stwierdził Dziki.

- Też fajnie - odpowiedział ambitny kandydat o pracę.

3. Prawdziwy zabójca

Zanim Patryk Vega dostał szansę wyreżyserowania filmu, pracował jako telewizyjny reporter. Wręcz obsesyjnie fascynowały go mrożące krew w żyłach kryminalne historie. Pewnego dnia towarzyszył policjantom w trakcie pościgu za mordercą. Z zachwytem "przeżywał wyjątkowe chwile, których nie doświadczy 99,9 proc. ludzkości".

- Mam dwadzieścia kilka lat i nie wierzyłem, że ktoś taki we mnie mieszka - wyznał.

- Kto? - pyta jeden z funkcjonariuszy. 

-  Zabójca. Byłem gotowy zabić tego gościa - odpowiada Vega.

4. Romantyczny myśliciel

Patryk Vega jako genialny student socjologii (5 lat magisterki w 2 lata) jedzie do dawnego obozu Auschwitz. Profesor wyjaśnia zebranym, nad czym będą pracować w najbliższych tygodniach. Po chwili Patryk grobowym tonem pyta, czy może spać w gabinecie przywódcy III Rzeszy Rudolfa Hessa.

Kilka sekund później jest w gabinecie, patrzy przez okno na szubienicę i mówi: - Mógłbym się tu zakochać, (...) w obecności śmierci zaczynasz doceniać życie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

5. Trudne początki geniusza


Niektórych może zdziwić, że na drodze Vegi znaleźli się ludzie, którzy nie chcieli dać mu kamery do ręki. Wszak nie dostał się do szkoły filmowej, a dawniej tylko reżyserzy z dyplomem mieli szansę uzyskać aprobatę producenta. Nasz ambitny twórca zapewniał jednak matkę, że wcale go to nie denerwuje.

- Nie zamierzam frustrować się tym, że jestem genialny, a nikt tego nie widzi - grzmi.

Po czym dodaje, że jeśli w rok nie zrobi filmu, to zostanie… seryjnym mordercą. Obawiam się, że tego planu nie udałoby mu się zrealizować. Aby zostać seryjnym mordercą, trzeba dokonać choć drugiej zbrodni, a Patryk pewnie bardzo szybko chciałby pochwalić się swoim pierwszym "dziełem".

6. Obrzydzony Bóg-stwórca

W "Niewidzialnej wojnie" kilkukrotnie pada, że Vega gardzi ludźmi, a filmy robi tylko dla pieniędzy. Ale jeśli wydaje wam się, że praca scenarzysty-reżysera to bułka z masłem, to nasz ulubieniec zapewnia, że to nieustanna tyrka - praca w weekendy, święta i sylwestrową noc, gdy inni się bawią. Ale Patrykowi nie jest ich nawet żal. 

- Brzydzę się ludźmi, którzy teraz puszczają fajerwerki, gdy ja tworzę coś, co zmieni historię kina - przemawia Stworzyciel.

7. Krwawy uwodziciel

Gdy Vedze nie udało się jednak zakochać w Auschwitz, wrócił do Warszawy, gdzie prężnie rozwijał swoją karierę. Jako rozpoznawalny już twórca rzekomo był bożyszczem kobiet. Świadczyć ma o tym scena, gdy na jednym bankiecie z każdą z zapoznanych kobiet od razu idzie uprawiać dziki seks. Jedna z nich wyznaje mu, że ma właśnie miesiączkę.

- To nic, byłem na pięciu sekcjach zwłok - rezolutnie odpowiada postać grana przez Rafała Zawieruchę.

8. Bezbożny Rockefeller

Zanim Vega się nawrócił, nie istniały dla niego żadne świętości. W "Niewidzialnej wojnie" pokazał moment z 2 kwietnia 2005 r. Nagle na ulicach Warszawy zaczynają bić dzwony, wszyscy klękają. Ktoś mówi, że właśnie zmarł Jan Paweł II. 

 - Niedobrze - komentuje Vega. 

- Dlaczego? - pyta dziewczyna. 

- Bo ogłoszą żałobę narodową i mój film nie będzie miał premiery - odpowiedział.

Mowa o najbardziej udanym filmie Vegi "Pitbull", który jednak trafił do kin 9 kwietnia 2005 r. Mimo to reżyser uważa go za klapę, bo zebrał w kinach tylko 150 tys. widzów. Wtedy Vega miał ambicje na miliony, dziś o takim wyniku mógłby pomarzyć.

9. Twórca z misją

Gdy jednak Patryk Vega niczym zbłąkana owieczka powrócił na boską łąkę, poczuł misję, aby jego filmy spełniały pewne założenia ideowe. I tak powstał antyaborcyjny "Botoks", choć w swojej filmowej autobiografii reżyser zapewnia, że wszyscy chcieli go odciągnąć od tego pomysłu.

- Patryk! 11 aktorów odmówiło udziału w tym filmie. Jesteś najbardziej kasowym reżyserem. Jesteś pewien, że chcesz zaryzykować? - pyta melodramatycznym tonem kierownik produkcji.

Odpowiedź może być tylko jedna: Bóg tak chciał.

10. Ministrant i jego tabernakulum

Gdy po trudnych do zniesienia ponad 130 minutach z życiorysem Patryka Vegi na ekranie pojawiają się napisy końcowe, tuż po nazwisku reżysera i scenarzysty pojawia się informacja o konsultancie duchowym. W "Niewidzialnej wojnie" kilkukrotnie pojawiają się sceny rozmów Patryka z księdzem, który doradza mu, o czym zrobić kolejny film.

Po frekwencyjnej porażce "Polityki" duchowny mówi mu, że ma szansę stworzyć "tabernakulum dzieła bożego". Musi jednak podnieść poziom tych filmów, by "oddać boskie dzieło".

Nie czuję się godna oceniać, czy "Niewidzialna wojna" spełnia oczekiwania nazwania go "boskim dziełem". Mogę jedynie powiedzieć, że podczas seansu wielokrotnie czułam się jak w samym środku piekła.

Marta Ossowska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (143)