TOP 10: Wzloty i upadki. Burzliwe dzieje polskich superprodukcji

TOP 10: Wzloty i upadki. Burzliwe dzieje polskich superprodukcji
Źródło zdjęć: © mat. dystrybutora

Już za parę dni czeka nas premiera długo oczekiwanej „Hiszpanki” Łukasza Barczyka – superprodukcji z aktorami z Hollywood, Austrii, Niemiec i Francji. Imponujące liczby zapowiadają wielkie widowisko zrealizowane w iście amerykańskim stylu. W filmie wykorzystano 450 ujęć z efektami specjalnymi, sceny batalistyczne kręcone z 6 kamer jednocześnie, zatrudniono 50 kaskaderów, kostiumy sprowadzono z 6 państw, a na ekranie zobaczymy aż 2 tysiące statystów! Akcja dzieje się na morzu, w powietrzu, w pociągu, samolocie, automobilach, sterowcach i na okręcie wojennym.

Nadeszła długo wyczekiwana premiera „Hiszpanki” Łukasza Barczyka – superprodukcji z aktorami z Hollywood, Austrii, Niemiec i Francji. Imponujące liczby zapowiadają wielkie widowisko zrealizowane w iście amerykańskim stylu. W filmie wykorzystano 450 ujęć z efektami specjalnymi, sceny batalistyczne kręcone z 6 kamer jednocześnie, zatrudniono 50 kaskaderów, kostiumy sprowadzono z 6 państw, a na ekranie zobaczymy aż 2 tysiące statystów! Akcja dzieje się na morzu, w powietrzu, pociągu, samolocie, automobilach, sterowcach i na okręcie wojennym.

Jednak historia polskiego kina pokazuje, że obietnice to jedno, a rezultaty – drugie. Od dekad nasze superprodukcje odnoszą sukcesy, ale i ponoszą porażki. Imponują rozmachem oraz zawodzą kiepskimi efektami specjalnymi. Pieniądze często nie mają znaczenia, bo czasami najdroższe filmy przegrywają w walce o serca widza, a klasyczne hity sprzed lat wciąż mocno trzymają się w rankingach oglądalności.


1 / 10

Drobne zmiany

Obraz
© mat. dystrybutora

Jedną z największych porażek w historii polskich superprodukcji był oczywiście „Wiedźmin” (2001) Marka Brodzkiego.

Fani od początku czuli, że rzecz z książką będzie miała niewiele wspólnego i już w trakcie kręcenia filmu założyli Komitet Obrony Jedynego Słusznego Wizerunku Wiedźmina.

Ich protest nie wpłynął na producentów, którzy i tak dokonali w materiale radykalnych zmian -m.in. zamienili miecz, którym posługuje się Wiedźmin na japońską katanę, a wysokiego, chudego i blondwłosego książkowego Jaskra uczynili grubawym brunetem niskiego wzrostu.

W ukończonym filmie nie brakowało wpadek. Wśród nich znalazły się ślady bieżnikowanych opon na górskiej drodze rzekomo z czasów średniowiecznych czy wzmianka o rzezi w Blaviken na trzy kwadranse przed jej nastąpieniem.

Budżet filmu wyniósł prawie 19 milionów złotych.

2 / 10

Kopiuj-wklej za miliony

Obraz
© mat. dystrybutora

Druga najdroższa w historii polskiej kinematografii produkcja, „Bitwa pod Wiedniem” (2012) Renzo Martinelliego, jeszcze nie zdążyła wejść na ekrany,* a już zdołała wywołać skandal.* Okazało się, że w zwiastunie pojawiało się współczesne polskie godło, niemające nic wspólnego z tym z czasów, w których rozgrywała się akcja filmu. Dalej było tylko gorzej.

Choć film kosztował 50 milionów złotych, był przykładem marnie zrealizowanych scen bitewnych (wszechobecna metoda "kopiuj-wklej") oraz pasmem wpadek. Na ekranie można zobaczyć żyrandole z żarówkami, krew tryskającą z pleców, w których nie ma tętnic, oraz krzyż Jana Pawła II, choć wówczas na tronie Stolicy Apostolskiej zasiadał Innocenty XI.

Twórcy tłumaczyli, że ich celem nie było zrobienie filmu historycznego.

3 / 10

Radziecka pustynia

Obraz
© mat. dystrybutora

"Faraon" (1965) Jerzego Kawalerowicza dzierży 10. miejsce polskich superprodukcji z największą frekwencją i nikomu zapewne nie przeszkadza, że starożytny Egipt grają tu pustynne tereny Związku Radzieckiego.

Nie obyło się oczywiście bez problemów, bo gdy po kilku tygodniach ekipa wróciła na plan robić dokrętki, okazało się, że ruchome piaski całkowicie zmieniły wygląd pustyni. Statystami w filmie byli żołnierze Armii Radzieckiej. Na potrzeby produkcji zrekonstruowano egipski statek sprzed 4 tys. lat i zbudowano ogromne dekoracje - świątynię Ptaha i pałac Faraona.

Większość zdjęć kręcono w temperaturze nierzadko przekraczającej 60 stopni Celsjusza, więc na plan dostarczano codziennie minimum 10 tys. butelek wody mineralnej.* „Faraon” był nominowany do Oscara w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny.*

4 / 10

Największa dekoracja

Obraz
© mat. dystrybutora

"Pan Wołodyjowski" (1968) Jerzego Hoffmana kosztował 40 milionów złotych i w swoim czasie był jedną z najbardziej rozpalających wyobraźnię superprodukcji w historii polskiego kina. O obsadę kłócono się długo i namiętnie, a sam reżyser wielokrotnie zapewniał, że zależy mu na zachowaniu wierności literackiemu pierwowzorowi. Prawie się udało.

Nie licząc słynnego słupka kilometrowego (tzw. pikietaż) widocznego w jednym z ujęć i samochodu samotnie przemierzającego dzikie bezdroża XVII-wiecznych realiów. Na potrzeby filmu wybudowano na wzgórzu zamkowym pod Chęcinami Kamieniec Podolski, który stanowił największą dekorację w dziejach polskiej kinematografii. „Pana Wołodyjowskiego” obejrzało 11 milionów Polaków.

5 / 10

Chrześcijanie w trampkach

Obraz
© mat. dystrybutora

Ach, cóż to miał być za film! Budżet opiewający na 50 milionów złotych (choć niektórzy wyliczają go i na 76 milionów!), zdjęcia kręcone w Rzymie, Francji, Tunezji oraz Polsce, pomysł na film noszony w sercu reżysera aż 30 lat i jednoczesne prace nad wersją kinową i telewizyjną. „Quo Vadis” (2001) Jerzego Kawalerowicza dało się jednak głównie zapamiętać jako popis marnych efektów specjalnych, tekturowej scenografii i drewnianego aktorstwa.

Do historii przeszły m.in. adidasy noszone przez jednego z rzymskich obywateli, siateczkowe kostiumy imitujące skórę na rzekomo nagich aktorkach, podejrzanie czyści, jak na byłych więźniów, chrześcijanie wiszący na krzyżach oraz widoczne w filmie Koloseum – cóż z tego, że jego budowę rozpoczął dopiero następca rządzącego w „Quo Vadis” Nerona.

6 / 10

Zegarek i traktor

Obraz
© mat. dystrybutora

W 2001 roku równolegle zapowiedziano powstanie dwóch kolejnych ekranizacji „Krzyżaków” Henryka Sienkiewicza.

Do dziś nie nakręcono żadnej z nich, choć pewnie ani jedna, ani druga nie dorównałaby nie tylko rozmachem filmowi Aleksandra Forda (1960), ale i powodzeniem.

Jedynie w Polsce, do 1988 roku, „Krzyżaków” obejrzało ponad 32 miliony widzów, a film sprzedano przecież jeszcze do 45 (!) innych krajów.

Obraz kosztował 33 miliony złotych, co jednak nie uchroniło go jednak wpadek, które przeszły do historii: w filmie widać linie wysokiego napięcia, samochody i traktor, zegarek na przegubie jednego z krzyżaków oraz trampki na nogach niektórych statystów.

7 / 10

Trzydziestoletnia Nel

Obraz
© mat. dystrybutora

Co nie udało się Amerykanom, Włochom i Niemcom, udało się wreszcie Polakom. „W pustyni i w puszczy” w 1973 roku zostało w końcu zekranizowane przez Władysława Ślesickiego po ciągnącej się przez trzy lata produkcji.

Filmowych Stasia i Nel wybrano spośród 7 tys. kandydatów. Najmłodsza osoba starająca się o rolę małej bohaterki miała 5 lat, najstarsza – 30. W filmie wykorzystano kilka cennych rekwizytów, w tym autentyczne talary Matki Teresy, dwulufowy sztucer kurkowy, wyprodukowany w końcu ubiegłego stulecia i egzemplarz "Pana Tadeusza" z połowy XIX wieku.

Film obejrzało prawie 31 milionów widzów, co do dziś plasuje go na drugim miejscu wśród najchętniej oglądanych polskich superprodukcji.

8 / 10

Kostium na każdą epokę

Obraz
© Filmoteka Narodowa

Noce i dnie” (1975) Jerzego Antczaka (czwarta pozycja na liście najchętniej oglądanych polskich superprodukcji z ponad 22 milionami widzów) jest rzeczą zrealizowaną z prawdziwym rozmachem.

Na potrzeby filmu posadzono 300 starych wierzb, wykopano staw, wydzierżawiono grunty pod specjalne uprawy. W Krakowie odtworzono książkowy Kaliniec, który powstał w przeznaczonej do rozbiórki dzielnicy Stary Kazimierz (władze miasta odroczyły wyburzenia o dwa lata, aby mogły powstać tam zdjęcia).

Do filmu uszyto tysiące kostiumów z różnych epok, bowiem akcja rozgrywa się na przestrzeni 40 lat. Sam scenariusz był pisany przez Antczaka trzy lata. Następne dwa przenosił go na ekran.

9 / 10

Klątwa Żebrowskiego

Obraz
© mat. dystrybutora

Stara baśń” (2003) Jerzego Hoffmana miała być kontynuacją sukcesów „Ogniem i mieczem” (1999), które w kinach obejrzało 7 milionów widzów. Reżyser wierzył w to na tyle, że nawet zastawił własny dom, aby zrealizować warty 11 milionów złotych film.

Do roli głównej zatrudnił ponownie Michała Żebrowskiego, którego widzowie zaakceptowali z entuzjazmem jako Skrzetuskiego. Niestety, Żebrowski miał już wtedy na koncie inne osiągnięcie, a mianowicie występ w ekranizacji wspomnianego wcześniej „Wiedźmina”. Na tą – jak się okazało – obsadową niefortunność nałożyły się inne problemy, m.in. przykry incydent, zaistniały podczas kręcenia. Ukradziono wtedy część dekoracji filmowej – głowę Świętowita.

Porażka „Starej baśni” nie powstrzymała reżysera od realizowania kolejnych historycznych widowisk. W 2011 roku nakręcił w 3D „1920 Bitwę Warszawską”.

10 / 10

Listy z pogróżkami

Obraz
© mat. dystrybutora

Potop” (1974) Jerzego Hoffmana zajmuje trzecie miejsce wśród najpopularniejszych polskich superprodukcji (blisko 28 milionów widzów).

Rozmach filmu przerastał wszelkie wyobrażenia. Na potrzeby produkcji uszyto 23 tysiące kostiumów, zatrudniono 70 aktorów pierwszoplanowych, 600 drugoplanowych oraz aż 40 tys. statystów.

Na ekranie pieczołowicie odtworzono atmosferę zimy, której w rzeczywistości nie było. Śnieg na częstochowskich wałach zagrały wagony trocin powleczonych szronem sprowadzonym z oddalonego jeziora.

Sporo kontrowersji wzbudził temat obsady. Krytycy byli niezadowoleni z powierzenia roli Oleńki Małgorzacie Braunek. Na nic zdały się tłumaczenia, że wybrano ją z grona 9 tys. kandydatek, bo i tak aktorce przez długi czas słano listy z pogróżkami. (ul/ls/gk)

hiszpankapotopwiedźmin
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (373)