Tragiczny los Brada Renfro. Hollywood przemilczało śmierć 25‑letniego idola
20.01.2019 14:46
Publiczność i krytycy od początku widzieli w nim wschodzącą gwiazdę. Zadebiutował jako 12-latek u boku Tommy'ego Lee Jonesa i Susan Sarandon, błyskawicznie zwracając na siebie uwagę kolejnych reżyserów. Przez kilka lat przebierał w propozycjach, gromadził nagrody i pochwały, jednocześnie poznając ciemną stronę Hollywood.
W styczniu przypada 10. rocznica tragicznej śmierci Brada Renfro. Świetnie rokujący aktor, który w latach 90. regularnie pojawiał się na plakatach i okładkach czasopism, już jako 15-latek sięgał po kokainę i wdawał się w konflikty z prawem. Kolejne wybryki i wyrok w zawieszeniu niczego go nie nauczyły. W końcu przyznał się do uzależnienia od heroiny, którą przedawkował w styczniu 2008 r.
25-latek zagrał w 30 filmach - niektóre z nich przeszły do klasyki - jednak Hollywood błyskawicznie o nim zapomniało. Wyjątkowo bolesnym ciosem dla bliskich i fanów aktora był fakt, iż Amerykańska Akademia Filmowa nie uwzględniła Renfro w materiale upamiętniającym "wielkich nieobecnych" u boku Heatha Ledgera, który zmarł w podobny sposób raptem tydzień po gwieździe "Klienta" i "Ucznia szatana".
Jeden z tysięcy
Urodził się 25 lipca 1982 r. w robotniczej rodzinie, w Knoxville w stanie Tennessee, a od piątego roku życia wychowywany był przez babkę. To ona zaprowadziła go na casting do filmu "Klient" (1994).
Wybrany spośród tysięcy kandydatów (odrzucono między innymi Macaulaya Culkina, który po roli w "Kevinie samym w domu" był na topie) przez reżysera Joela Schumachera, musiał stanąć ramię w ramię z takimi gwiazdami dużego formatu jak Tommy Lee Jones czy Susan Sarandon.
"Klient" jako film okazał się jedną z najlepszych adaptacji sądowych kryminałów Johna Grishmana, zaś dla samego Renfro był wstępem do świata wielkiego kina – rola kluczowego świadka w sprawie zabójstwa przyniosła mu nagrodę Young Artist.
Wyprawa po sławę
Rok po debiucie pojawił się w jednej z tytułowych ról w filmie "Tom i Huck" - disneyowskiej produkcji na motywach powieści Marka Twaina.
Jego Huckleberry Finn był czarujący i zawadiacki – szarmanckość łączył ze sprytem. Dzięki temu mogły się z nim identyfikować miliony młodych chłopców, a dziewczęta miały do kogo wzdychać. Film Petera Hewitta po latach może trochę trącić myszką, ale to wciąż jedna z bardziej udanych adaptacji "ojca amerykańskiej literatury", jak o Twainie mówił William Falkner.
W tym samym roku Renfro pojawił się w "Wyprawie po życie". Jego bohater wyrusza z przyjacielem na poszukiwanie lekarstwa na HIV, którego ten drugi jest nosicielem. Występ zaowocował nagrodą YoungStar, przyznawaną przez prestiżowy magazyn "Hollywood Reporter".
W duecie z Gandalfem
Rola w "Uczniu szatana" (1998, na zdjęciu) była być może najważniejsza w jego całej filmografii.
"Uczeń…" był znakomitym filmem w reżyserii Bryana Singera, późniejszego twórcy "X-menów", opartym na mini-powieści Stephena Kinga, u nas wydanej pod tytułem "Zdolny uczeń" w zbiorze "Cztery pory roku". Renfro grał Todda Bowdena, 16-letniego licealistę, który odkrywa, że jego sąsiad, pozornie sympatyczny staruszek, to w rzeczywistości nazistowski zbrodniarz, Kurt Dussander (świetny Ian McKellen)
.
Chłopak zaczyna szantażować byłego SS Mana – Dussander musi mu opowiadać historie z czasów II wojny światowej, w przeciwnym razie zostanie wydany władzom. Początkowe zainteresowanie dziejami Wermachtu i hekatombą Holokaustu przerodzą się w chorą fascynację i uzależnienie – Todd staje się wspólnikiem starca i wspólnie z nim popełnia potajemnie kolejne zbrodnie.
"Uczeń szatana" zbierał świetne recenzje, a Renfro za swoją rolę otrzymał najbardziej prestiżowe wyróżnienie w życiu: nagrodę dla najlepszego aktora na Tokyo International Film Festival.
Nowe wyzwanie
W 2001 r. Renfro pojawił się na planie "Zabić drania" (oryg. "Bully") w reżyserii Larry'ego Clarka, twórcy kontrowersyjnych "Dzieciaków". Wystąpił nie tylko w jednej z głównych ról, grając prześladowanego chłopca, Marty’ego, ale także - po drugiej stronie kamery - w roli asystenta producenta.
Bohater Renfro oraz jego filmowi koledzy co rusz padają ofiarą pastwiącego się nad nimi Bobby’ego. Młodzi postanawiają zamordować oprawcę. Niezwykle niepokojący, powstały na faktach film jest wiwisekcją psychiki młodych ludzi w stanie zagrożenia.
Renfro zagrał u boku młodych, zdolnych rówieśników, którzy wówczas byli dopiero u progu kariery: Michaela Pitta, Rachel Miner czy Nicka Stahla. Jak na Clarka przystało, "Bully" jest niezwykle wulgarny – w filmie słowo "f..k" z ust nieletnich bohaterów pada aż 274 razy.
Ostatnie role
W tym samym 2001 r. zagrał jeszcze w świetnym "Ghost World" Terry’ego Zwigoffa, ale później jego kariera zaczęła zwalniać.
Role wydawały się coraz bardziej przypadkowe, często drugoplanowe. Było to z pewnością efektem śmiałych eksperymentów z narkotykami i sporych kłopotów z prawem. Mogliśmy go oglądać m.in. w "Zleceniu"(2003) gdzie partnerował Daryl Hannah, "Przerwanej podróży" (2004) oraz "Obłędzie" (2005) z Adrienem Brodym i Keirą Knightley.
Ostatni raz pojawił się w "The Informers", ekranizacji powieści Breta Eastona Ellisa, autora "American Psycho". Mimo brawurowej obsady (Winona Ryder, Billy Bob Thornton, Mickey Rourke, Kim Basinger)
film okazał się artystyczną klęską i klapą finansową. Swoją premierę miał na festiwalu Sundace w styczniu 2009 – w rok po śmierci Renfro.
Odmienne stany świadomości
Kłopoty z narkotykami i prawem zaczęły się dosyć wcześnie. Już w 1998 r. 15-letni wówczas aktor został wspólnie ze swoim starszym kuzynem zatrzymany przez policję za posiadanie dwóch działek kokainy i małego woreczka z marihuaną.
W sierpniu 2000 r. z kolegą próbował ukraść jacht z portu Fort Lauderdale. Został skazany na dwa lata w zawieszeniu i konieczność pokrycia kosztów naprawy żaglówki. W styczniu 2002 r. zatrzymano go za jazdę po pijanemu i bez dokumentów w rodzinnym Knoxville. W grudniu 2005 r. funkcjonariusze L.A.P.D. postawili mu zarzuty posiadania heroiny. Przyznał się do uzależnienia od niej i metadonu.
W tym czasie na pierwszą stronę "Los Angeles Times" trafiło zdjęcie Renfro zakutego w kajdanki. Spotkań przed sądem, głównie z uwagi na posiadanie nielegalnych substancji, było więcej. Aż do tragicznego dnia…
Nagła śmierć w cieniu innej tragedii
Ciało Renfro znaleziono 15 stycznia 2008 r. w jego mieszkaniu w Los Angeles. Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną zgonu było przedawkowanie heroiny.
Śmierć 25-letniego aktora przeszła w mediach bez echa. Powodem mogło być to, że Renfro od dłuższego czasu nie pojawił się w żadnym znaczącym filmie, kwalifikowano go więc jako artystę, który wypalił się "za młodu", czyli de facto w czasach dzieciństwa i dojrzewania.
Drugą przyczyną mógł być fakt, że raptem tydzień po jego śmierci w podobny sposób, po przedawkowaniu leków zmarł Heath Ledger, wówczas, po rolach w "Tajemnicy Brokeback Mountain" i oczekującym na premierę "Mrocznym rycerzu".
Tym bardziej przykry był fakt, że dla Renfro nie znalazło się nawet miejsce w gronie nieobecnych w trakcie ceremonii wręczenia Oscarów – montażu wspomnień o zmarłych w danym roku artystach kina. Akademia zasłaniała się względami czasowymi, ale i tak jeszcze dobitniej pokazuje to, że Hollywood zwyczajnie zapomniało o jednej ze swoich niegdyś najbardziej obiecujących gwiazd.