Trwa ładowanie...
d1pjb0k
04-12-2006 18:08

Transwestyta w wersji słodko-gorzkiej

d1pjb0k
d1pjb0k

Podobno nie da się wejść drugi raz do tej samej wody, ale widocznie Neil Jordan ma wyjątkowe umiejętności, bo nie dość, że ponownie wszedł, to znowu zrobił to skutecznie.

Kilka lat temu ten brytyjski reżyser zrealizował film "Chłopiec rzeźnika" na podstawie książki Pata McCabe'a, co skończyło się ogromnym sukcesem. Po ośmiu latach Jordan wraca do współpracy z przynoszącym szczęście pisarzem. Ich kolejny wspólny projekt to "Śniadanie na Plutonie", który w rankingu fabularnego dziwactwa przewyższa nawet - i to jest duże zaskoczenie - wspomnianego "Chłopca rzeźnika".

Akcja filmu rozgrywa się w latach 60. i 70. ubiegłego wieku, a głównym bohaterem (bohaterką?) jest irlandzki transwestyta Patrick "Kociak" Braden (Cillian Murphy)
, który wyjeżdża ze swojej ojczyzny, by robić karierę drag queen w Londynie.

"Śniadanie na Plutonie" utrzymane jest w konwencji biografii, a narratorem jest sam Braden. Film podzielony został na kilkadziesiąt epizodów, które opisują najciekawsze fragmenty z życia bohatera. Poznajemy więc okoliczności jego narodzin (był efektem "wpadki" księdza), buntownicze dzieciństwo i jeszcze bardziej buntowniczą dojrzałość, aż w końcu obserwujemy Bradena jako dorosłego mężczyznę?... kobietę?... transwestytę.

d1pjb0k

Klimat całego obrazu tworzy przede wszystkim świetna muzyka. Przez cały seans przewijają się takie hity, jak "Sugar Baby Love" The Rubettes, "Wig Wam Bam" The Sweet (tutaj w wykonaniu Gavina Fridaya), często przerabiane "Children Of The Revolution" zespołu T-Rex czy świetne "How Much Is That Doggy In The Window" Patti Page. Kto żył w tamtych czasach wzruszy się od razu, natomiast młodsza widownia będzie żałowała, że nie urodziła się właśnie w latach 60. czy 70.

Film trwa niewiele ponad dwie godziny, ale te dźwięki, te piękne obrazy i wciągająca historia tak umiejętnie czarują widza, że seans wcale się nie dłuży, a po napisach końcowych czuje się nawet malutki niedosyt i chciałoby się oglądać dalej. Już po raz kolejny zaskakuje swoją rolą Cillian Murphy, który przez ostatnie kilkanaście miesięcy zagrał całą masę różnych i, co najważniejsze, świetnych ról. Rola z "Śniadania na Plutonie" bez dwóch zdań zasługuje na owację na stojąco. Nie chodzi nawet o sam fakt, że Murphy wcielił się po prostu w transwestytę, ale o to, że wcielił się w bardzo charakterystycznego - zasługa McCabe'a i Jordana - transwestytę. Patrick "Kociak" Braden to cynik, obyczajowy i kulturowy anarchista, który neguje praktycznie wszystko, co go otacza, i podchodzi bardzo lekkodusznie do spraw najważniejszych.

Świetna rola i świetny film.

d1pjb0k
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1pjb0k

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj